Japońskie koło garncarskie wygląda zupełnie inaczej niż to, jakie możemy jeszcze od czasu do czasu zobaczyć w warsztacie polskiego twórcy ludowego. Jest nieco schowane w drewnianej platformie stojącej na podłodze, a porusza się je nie nogą tylko specjalnym kijem. Pracuje się klęcząc lub siedząc wokół koła.
- Wbrew pozorom to bardzo dobre koło dla początkujących - wyjaśnia Paweł Szymański, który wraz z Martą Florkowską prowadzi warsztaty. - Dzięki takiemu systemowi poruszania znacznie łatwiej zapanować nad gliną.
Bo glina, która wydaje się ciężkim i twardym materiałem, zwłaszcza gdy się ją ugniata, na kole garncarskim wykazuje się przerażającą żywotnością. Jeden nieopatrzny ruch ręki lub zbyt duża prędkość koła i natychmiast tworzywo wyślizguje się z rąk niedoświadczonego garncarza, wracając do pozycji wyjściowej czyli bezkształtnego placka.
- Pracuj bardziej nadgarstkiem - mówi Marta Florkowska, układając palce kolejnej uczennicy wewnątrz naczynia. - Czujesz glinę pod ręką? Te palce bardziej układaj w ten sposób. No właśnie, właśnie tak.
- Trzeba poczuć nacisk gliny na ręce, ale to trudno opowiedzieć, to właśnie można tylko wyczuć - wyjaśnia Paweł Szymański.- Jest w to zaangażowana cała dłoń, wszystkie mięśnie. Nie korzystamy z narzędzi, bo ideą garncarstwa zen jest nieużywanie narzędzi. Tylko ręka.
Na warsztatach PROGRESSteronu, które trwają dwie godziny nauczyciele jednak głównie przekazują swoim uczniom doznania dotykowe. By poznać lepiej techniki japońskiego toczenia, potrzebne są zajęcia trwające przynajmniej dwa tygodnie - Marta Florkowska i Paweł Szymański organizują takie w swojej garncarni niedaleko Węgorzewa na Mazurach. Wiedza tu zdobyta wystarcza jednak do kontynuowania własnych poszukiwań w tej dziedzinie.
Garncarstwo jest też zajęciem niezwykle wyciszającym i relaksującym. Nie tylko dlatego, że by wytoczyć naczynie dokładnie takie, jak chcemy, trzeba się skupić wyłącznie na tym.
- Toczenie na kole garncarskim jest procesem tworzenia, na który składa się wszystko: dotyk gliny, praca rąk, przelewanie własnych wyobrażeń w realny kształt - wyjaśnia Paweł Szymański. - Człowiek tu czuje się twórcą i to jest niesamowite.

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?