To był jeden z najlepszych koncertów zagranych ostatnio w Poznaniu. Jakość wykonania połączyła się z oryginalnością: Romańczuk, Ożóg, Markowski, Orszulak, Kuziela i Bączyk grali siedząc przy długim stole, na którym umieścili swoje malutkie, w dużej części kolorowe instrumenty, co sprawiało wrażenie, jakby tworzyli w jakimś dziwacznym laboratorium pełnym zadziwiającej, maleńkiej aparatury. Można się domyślać, że część fascynujących instrumencików Orkiestry w ogóle nie posiada oficjalnych nazw, i że naprawdę wykorzystywane są do profesjonalnej gry tylko przez ten jeden jedyny zespół.
To, co przedstawiła poznaniakom wrocławska grupa, brzmiało w przeważającej części jak wyjątkowo dobra muzyka... z dobranocek, ewentualnie eksperymentalny folk. Choć muzycy sięgali do motywów zaczerpniętych z twórczości Ennio Morricone czy ścieżek dźwiękowych animacji Juliana Józefa Antoniusza, znajome melodie w wykonaniu malutkich instrumentów brzmiały całkiem "po swojemu", jakby nie nawiązywały do niczego.
Publiczność była zachwycona. Szkoda tylko, że w kontenerze nie każdy mógł się zmieścić. Zresztą nawet, gdyby miejsca dla publiczności było więcej, małych muzycznych cudeniek z daleka i tak by nikt nie dojrzał. Pozostaje więc tylko życzyć sobie, że Orkiestra Małych Instrumentów będzie bywać w Poznaniu częściej. Tym bardziej że, jak to ujął jeden z muzyków, "jesteśmy w Poznaniu po raz pierwszy i w Poznaniu gra się świetnie. Poza tym Poznań jest niedaleko Wrocławia i szybko tu można dojechać. I wrócić też można szybko. Co też jest ważne."
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?