Global Gathering 2010 już za nami! (zdjęcia, wideo)

Już kilka dni temu w sieci pojawiły się pierwsze przecieki zawierające program, na które rzucili się fani festiwalu. Ich rozczarowanie musiało być spore, gdy na miejscu okazało się, że rozpiska ta zawiera sceny, które pojawiły się w tamtym roku, jest niedokładna, a przede wszystkim "lewa" i nie odpowiada prawdzie. Polak potrafi, więc ktoś, kto wpadł na pomysł rozprowadzenia tych plakatów, musiał mieć niesamowitą radość, gdy widział następnie napierający tłum z wydrukowanymi materiałami jego autorstwa. Właściwy program oraz mapkę terenu rozdawano przy wejściu, gdzie ochrona pilnowała porządku, sprawdzała wszystkie osoby wchodzące na teren toru.

Muzycznie impreza zadowoliła każdego. Gatunki prezentowane na scenach i namiotach umożliwiały każdemu znalezienie dla siebie odpowiedniego miejsca. Pytając o to, kto zagrał najlepszego seta otrzymamy tyle odpowiedzi, ile osób o to zapytamy, bo każdy odebrał ten wieczór inaczej. Dla jednego setem dnia było to, co pokazał Carl Cox, dla innych John Deegweed, inni zirytowani byli ponad dwudziestominutowym opóźnieniem występu Paula van Dyka, a następne kilkanaście osób przekonywać będzie, że scena Q-Dance była najlepszym namiotem...

Ja twardo upierać się będę, że Jerome Isma Ae nie tylko zaserwował fantastyczny set, ale również miał świetny kontakt z publicznością i jego występ już dzisiaj zaliczam do miana setu roku 2010. "Smile when you kill me" to najlepsza produkcja Jerome, oj i uśmiechał się, uśmiechał, gdy wrzucając kolejne świetne kawałki mordował moje stopy.

Teren imprezy opuszczało nad ranem wielu już na bosaka. Tyle godzin tańca, podskoków odcisnęło swoje piętno. Wielu szuka dziś swojego głosu, który ukradli nam DJ'e serwując swoje najlepsze płyty i utwory. Global Gathering 2011 już niebawem!

3. edycja Global Gathering  już teraz jest uznawana za najlepszą w Polsce. Ale - jak wieść niesie - za rok będzie jednak zmuszona oddać koronę, bo podobno 4. edycja będzie jeszcze lepsza!