Gołębi problem w centrum miasta

- My nie mamy nic przeciwko dokarmianiu gołębi, są to ptaki, które żyją wśród nas, akceptujemy to, ale jeśli już chcemy to robić, to róbmy to w sposób cywilizowany - mówi Przemysław Piwecki ze Straży Miejskiej.

Zdarza się bowiem, że dokarmianie w dobrej woli zmienia się w nieświadome zaśmiecanie chodników i skwerów.

- Przypomina mi się sytuacja, w której jeden z mieszkańców codziennie dokarmiał ptaki na ulicy św. Marcin. Ze względu na to, że było to robione w sposób nieestetyczny, za pomocą szpecących pojemników, w chodniku zamontowano specjalne niecki, dzięki którym wyglądałoby to dużo lepiej, a byłoby też uproszczeniem dla dokarmiających - opisuje zdarzenie Piwecki.

Mieszkaniec jednak nie zrezygnował ze swojej ulubionej formy dokarmiania i szpecące ulice pojemniki pojawiały się codziennie. Ostatecznie Urząd Miasta, poprosił ekipę sprzątającą o codzienne usuwanie tych karmników dla ptaków.

- Konflikt z tym mieszkańcem nie zakończył się na usuwaniu karmników, bo mężczyzna oskarżył Straż Miejską o kradzież pojemników - wspomina z uśmiechem na twarzy Przemysław Piwecki. - Na szczęście, ostatnio nie zaobserwowaliśmy żadnych pudełek, chyba mu się znudziło - podsumowuje.

Problem dokarmiania gołębi nie polega tylko na tym, że jest to robione w sposób mało estetyczny. Podstawowym błędem w dokarmianiu ptaków jest wybierany rodzaj pokarmu.

- Ludzie zazwyczaj dokarmiają gołębie okruchami, co jest bardzo nierozsądne. Chleb nie należy do podstawowej karmy tych ptaków - wyjaśnia Piwecki.

- Nie rozsądne jest również dokarmianie ptaków w okresie lato-wiosna, przyzwyczajamy je do wygody. Co jest niedobre dla samych ptaków. Gorzej radzą one sobie w okresie zimy, kiedy o pokarm jest trudniej.