Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grabaż: Moje marzenia rzadko się spełniają

Przemek Wałczyński
Przemek Wałczyński
grabaż| wywiad z grabażem| strachy na lachy| pidżama porno| juwenalia| dodekafonia
grabaż| wywiad z grabażem| strachy na lachy| pidżama porno| juwenalia| dodekafonia eM
Na scenie jest już prawie 30 lat, ale jego popularność nie słabnie. Rozmawiamy z jedną z gwiazd tegorocznych juwenaliów, popularnym "Grabażem".

Przemysław Wałczyński: Piszą o Tobie, co mnie trochę zaskoczyło, że jesteś osobą, która nie przepada za udzielaniem wywiadów.

Grabaż: - Dlaczego się zdziwiłeś?

Bo choć z jednej strony Cię rozumiem – wywiadów z Tobą było tyle, że na większość pytań już pewnie kiedyś odpowiadałeś, to czy to powtarzanie się jest faktycznie takie złe?

- Wiesz, z rzeczy, które powtarzam, to powtarzam śpiewanie piosenek, a mówienie w wywiadach w kółko o tym samym, jest delikatnie mówiąc mało rozwijające. I prawdą jest, że nie lubię udzielać wywiadów, no chyba, że są to fajne wywiady, ale to nie tylko ode mnie zależy.

Jesteś na scenie prawie od 30. lat, publiczność dla której grasz się zmienia, ale ci kolejni ludzie przychodzą na koncerty słuchać tego samego Grabaża.
- Ja też nie jestem ciągle tą samą osobą, zmieniam się również, co dla niektórych może być bolesną konstatacją. I oni też muszą spojrzeć na to kim byli 5 czy 10 lat temu i to bez względu na wiek. Człowiek, który przekroczył barierę dorosłości również się zmienia, kilka lat wcześniej miał zupełnie inaczej ustawione priorytety.

Pytam o to, bo podobno zawieszenie działalności Pidżamy Porno wynikało też z tego, że zmienili się ci, do których trafiałeś, i z tym dotychczasowym wizerunkiem byłeś dla nich mało wiarygodny.

- To jest tak, że ubrania trzeba zmieniać w zależności od pory roku. Pidżama Porno była takim szczelnym lateksem, który miałem na sobie przez wiele, wiele lat, a w pewnym momencie z niego po prostu wyrosłem, i wyglądałem w nim śmiesznie na dłuższą metę.

A nie uważasz, że ta grupa docelowa do której trafiasz teraz, grając w Strachach, wykrusza się, bo jesteś właściwie takim artystą kompletnym, nie tylko performerem, a na rynku zaczyna brakować miejsca dla prawdziwych artystów, a słucha się tego co jest łatwe w odbiorze?

- Słuchaj, performance też jest ważny, a ja akurat jestem słaby w tym gatunku, jako performer. Natomiast mówienie o grupie docelowej bez dokładnych badań w tym kierunku jest co najmniej ryzykowne; ja mogę powiedzieć to, co wiem z własnych obserwacji, gdzie na koncerty przychodzi pełne spektrum ludzi, są i starsi ode mnie – zwłaszcza po tym, jak nagrałem piosenkę "Żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w ch**a”. Jest też żelazny trzon koncertowy, czyli młodzież od 16 do dwudziestu kilku lat. I pod tym względem się zmieniło w porównaniu do Pidżamy, bo wtedy na koncerty przychodziło dużo młodych dziewczyn. Teraz te dziewczęta już są troszeczkę starsze


Pidżama Porno była takim szczelnym lateksem, który miałem na sobie przez wiele, wiele lat, a w pewnym momencie z niego po prostu wyrosłem

Wolisz grać dla młodszej publiczności, czy dla tych, którzy pamiętają Cię jeszcze z dawniejszych lat?

- Ja lubię grać dla publiczności, która kupuje bilet i przychodzi na mój koncert w klubie, to są najfajniejsze chwile. Czasami zdarzają się rzeczy magiczne, to jest w tym zawodzie najlepszego, że uda się coś magicznego z publicznością wypichcić. To ciężko zrobić na dużych koncertach plenerowych, gdzie jest dużo publiczności przypadkowej, ale to też jest swojego rodzaju wyzwanie. Największym wyzwaniem jakiego się ostatnio podjąłem to było granie dla więźniów, w zakładzie karnym w Świdnicy, dla 30 osób. Na początku, jak przed nimi stałem, to ich twarze nie okazywały absolutnie nic. Chyba żaden z nich nie znał ani jednego naszego kawałka, no może poza „Czarny chleb i czarna kawa”. Jak graliśmy to widziałem jak tym ludziom zmieniały się te twarze, jak zaczynają przypominać formy humanoidalne i reagują na poszczególne śpiewane słowa. To dla mnie jeden z pięciu najważniejszych koncertów jakie w życiu zagrałem.

Teraz przed Tobą koncerty przed publicznością, która Cię bardzo dobrze zna, bo zaczyna się sezon juwenaliowy i zagrasz na wielu takich studenckich imprezach, między innymi w Poznaniu.

- Powiem Ci, że każdy koncert w Poznaniu, z wyjątkiem tych, które gramy w klubie się różni. Nie jestem w stanie wyczuć, kiedy publiczność jest gotowa na magiczny moment, a kiedy po prostu przyszła na koncert. Przypominam sobie taki koncert na juwenaliach sprzed dwóch, trzech lat, cały dzień naparzał deszcz, myślałem ze zagramy dla dziesięciu osób, a wyszedł nam najfajniejszy juwenaliowy koncert jaki graliśmy.

Wśród Twojego potomstwa, jak nazywasz swoje utwory, są piosenki których nie lubisz grać na koncertach, a których publiczność się domaga, i tak też będzie z pewnością na tym koncercie w Poznaniu.

- Wiesz, jakbym bardzo nie chciał, tobym ich nie zagrał, ale nie ma we mnie aż tak wielkiego wstrętu do swojego potomstwa, żebym się go wyrzekał.

Ale numer grany na scenie przez lata, setki razy, to już prawie nie to samo, co nagrało się kiedyś tam w studiu.

- Nigdy tak naprawdę nie wiesz, jak piszesz piosenkę, czy to będzie przebój, czy nie. A jak się nim stanie to wtedy jest już z Tobą do usranej śmierci. Ale życzyłbym każdemu twórcy, żeby się przytrafiło kilka takich usranych śmierci.

Powiedziałeś w jednym z wywiadów, że jesteś na takim etapie kariery, że nie kręci Cię już ściganie się przy pomocy muzyki i zdobywanie kolejnych nagród.

- Miałem w życiu taki kaprys i próżność, do czego się otwarcie przyznaję, że chciałem dostać Paszport „Polityki”. W momencie kiedy go dostałem [w 2008 roku – red.] stwierdziłem, że już każda inna nagroda nie dorasta tej do pięt. Spełniło się moje marzenie, a moje marzenia rzadko kiedy się spełniają.

Ostatnia płyta Strachów na Lachy „Dodekafonia” została odebrana jako wyjątkowo smutna, ale też do bólu prawdziwa. Masz już jakąś wizję, w jakim klimacie będzie materiał na kolejnym albumie?

- Chciałbym się oderwać od tej, wiesz, totalnej super sieriozności. Mamy kilkanaście rozgrzebanych materiałów, ale w którą stronę to pójdzie to na razie trudno przewidzieć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto