Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Graham Masterton: Nie boję się pająków, duchów, zjaw ani ciemności [rozmowa MM]

Redakcja MM Poznań
Redakcja MM Poznań
Znany autor horrorów opowiada nam o początkach swojej kariery, ...
Znany autor horrorów opowiada nam o początkach swojej kariery, ... Wikimedia Commons/Mariusz Kubik, http://www.mariuszkubik.pl
Znany autor horrorów opowiada nam o swoich polskich korzeniach, spotkaniu z prawnuczką Siedzącego Byka i o tym, dlaczego nie chce już pisać o seksie.

Graham Masterton jest popularnym brytyjskim pisarzem, autorem kilkudziesięciu książek, które były wielokrotnie nagradzane i zostały przetłumaczone na osiemnaście języków. Specjalizuje się w horrorach i thrillerach. Jego najbardziej znana książka to "Manitou" z 1975 r., opowiadająca o duchu indiańskiego szamana, który odradza się w ciele młodej dziewczyny i planuje krwawą zemstę na białym człowieku. Na jej podstawie powstał film o tym samym tytule. Jego trzy opowiadania zostały sfilmowane dla Tony’ego Scotta, twórcy telewizyjnego serialu "The Hunger".

Zanim został pisarzem, Masterton pracował jako dziennikarz (w wieku 24 lat został m.in. redaktorem naczelnym "Penthouse'a"). Napisał też wiele poradników seksuologicznych. W 1999 r. powstała biografia Mastertona zatytułowana "Manitou Man". Pisarz ten stale współpracuje m.in. z pismem "Nowa Fantastyka". Bardzo często przyjeżdża do Polski.
Czy coś jest w stanie przestraszyć pisarza, który zajmuje się strachem zawodowo od ponad 30 lat?

Nie boję się pająków, duchów, zjaw ani ciemności. Może mnie przerazić tylko sytuacja, w której zagrożeni będą ludzie, których lubię i kocham.

Jak to się stało, że przeszedł Pan długą drogę od reportera aż do znanego na całym świecie autora horrorów i thrillerów?

Gdy byłem młodszy, uwielbiałem twórczość Edgara Allana Poe i H. P. Lovercrafta. Pisałem też wtedy opowiadania grozy, żeby czytać je kolegom w szkole. Napisałem wtedy nawet dwie dłuższe książki tego rodzaju - jedną o olbrzymich krabach (do dziś ją mam), a drugą o wampirach, którą gdzieś zgubiłem. Po tym jak przestałem pracować jako reporter prasowy zostałem redaktorem magazynu "Penthouse". Gdy tam pracowałem, zlecano mi pisanie książek o seksie. To był dobry początek kariery pisarskiej, ale rynek szybko został zalany przez różne publikacje na temat seksu. Tak więc zaproponowałem swojemu wydawcy żeby przejrzał książkę, którą napisałem wcześniej dla własnej rozrywki. To był "Manitou". Ta powieść sprzedała się tak dobrze, że zająłem się pisaniem horrorów na pełen etat. I innych gatunków literackich oczywiście też.

Dlaczego jako inspirację dla swoich najbardziej znanych książek wykorzystał Pan mitologię Indian, począwszy właśnie od "Manitou"? Czy jest ona bardziej interesująca niż wampiry, wilkołaki, zombie, demony ze świata chrześcijańskiego itp.?

Chciałem nawiązać do wierzeń, którymi literacko nie zajął się nigdy nikt wcześniej. Przypomniałem sobie o artykule w magazynie "The Bufallo Annual", który przeczytałem jeszcze jako chłopiec. Był poświęcony manitou, czyli indiańskim duchom. Skontaktowałem się w tej sprawie z grupą Indian, ich reakcja była bardzo entuzjastyczna. Prawnuczka Siedzącego Byka (indiańskiego szamana i wodza, dowódcy w słynnej bitwie nad Little Big Horn w 1876 r. - przypis red.) zaprosiła mnie nawet na obiad do restauracji Rosyjska Herbaciarnia w Nowym Jorku. Podarowała mi tam zdjęcie Siedzącego Byka, podpisane przez niego samego, jako podziękowanie za upowszechnianie indiańskiej mitologii.


Ma Pan nadzwyczajną łatwość w budowaniu postaci - dorosłych mężczyzn i kobiet, nastolatków o różnym pochodzeniu, osobowości czy sytuacji życiowej. Gdy tworzy Pan bohaterów, upodabnia ich Pan do realnych osób? Swoich znajomych?

Niezupełnie... Ale myślę, że dzięki wcześniejszej pracy jako reporter wyrobiłem w sobie umiejętność słuchania ludzi i rozumienia ich codziennych problemów, marzeń czy obaw. Staram się nie tworzyć zbyt heroicznych postaci. Wydaje mi się, że opowieść grozy jest znacznie bardziej przerażająca, gdy bohaterami są zwykli ludzie, żyjący swoim życiem i mający zmartwienia takie jak każdy... Poza niebezpiecznymi demonami, oczywiście!

Kiedy umawialiśmy się na ten wywiad napisał Pan, że pracuje nad książką, którą powinien skończyć dzień wcześniej. Jak często ma Pan problem z wydawcami i narzucanymi przez nich terminami?

Niezbyt często. Moi wydawcy są bardzo wyrozumiali. Problemem jest raczej to, że gdy dostaję zlecenie na napisanie książki, zawsze się zgadzam, a czasami powinienem odmówić albo chociaż powiedzieć "później". W ciągu ostatnich dwóch lat napisałem siedem powieści: kryminał "Upadłe anioły", "Czerwony hotel", "Ogród zła", "Panika", "Susza", "Szkarłatne okno", "Infekcja" a także serię krótkich opowiadań pod tytułem "Wytwory wyobraźni' I chyba było tego wszystkiego za dużo!

Ujawnił Pan kiedyś, że w dzieciństwie pomógł Pan pewnej starszej, przeraźliwie wyglądającej kobiecie. A ona - gdy usłyszała, że chce Pan zostać pisarzem - przekazała Panu karteczkę z numerem telefonu do siebie i powiedziała, że jeśli nie będzie miał Pan pomysłu na fabułę książki, to powinien zadzwonić. Często Pan się do niej odzywa? I jaka była jej najciekawsza propozycja?

Na szczęście nigdy nie musiałem do niej dzwonić, bo i bez jej pomocy mam mnóstwo pomysłów na książki. Szczerze mówiąc mam ich tyle, że nie wystarczy mi reszty życia by wszystkie zrealizować.

Czyli twórcza niemoc jest Panu obca.

Coś takiego mi się nie zdarza. Jak jesteś wyszkolonym dziennikarzem i redaktorem, to piszesz nawet wtedy, kiedy nie masz na to ochoty.

A o czym jest najnowsza książka?

Piszę o wyjątkowo paskudnej infekcji, która atakuje tysiące ludzi w USA. Jest w niej też oczywiście motyw paranormalny.

**

"Manitou" został sfilmowany. Która z pańskich książek powinna jeszcze trafić na ekrany kin? Moim zdaniem idealna byłaby "Krzywa Sweetmana". **

Przynajmniej dziesięć brano pod uwagę do sfilmowania w ciągu ostatniej dekady, ale jak wiesz "The Manitou" był jedynym przypadkiem, który trafił do kin jako film fabularny. Brano również pod uwagę takie powieści jak "Wizerunek zła", "Trauma" czy "Wyklęty". I niektóre z nich prawie zrealizowano. "Zaklęci" byli niedawno rozpatrywani do sfilmowania przez producentkę Jules Stewart, matkę Kristen Stewart, która gra w filmach z serii "Zmierzch". Wiążę z tym duże nadzieje. Ale nigdy nie mogę być pewien, czy powieść na pewno zostanie sfilmowana, dopóki nie znajdzie się na ekranach. W "Krzywej Sweetmana" obsadziłbym samego siebie wraz z najseksowniejszą aktorką, jaką mogliby znaleźć.

Łatwiej pisze się Panu horrory czy poradniki seksuologiczne?

Obydwa te gatunki literackie się bardzo różnią, choć żaden z nich nie jest łatwy. Nie jestem pewien czy zajmę się jeszcze kiedykolwiek jakimś poradnikiem seksuologicznym, bo napisałem ich już co najmniej dwanaście. Wydaje mi się, że wyczerpują ona każdy aspekt życia seksualnego.

Czy zgadza się Pan z twierdzeniem popularnym wśród artystów, że gdy przekaże się światu swoją twórczość, np. stos książek, to w pewien sposób człowiek się unieśmiertelnia?

Nie... Jest wielu pisarzy, których twórczość została zapomniana. Nie interesuje mnie taka nieśmiertelność, tylko żeby wygodnie przejść przez życie. A także zapewnić rozrywkę innym.

A właściwie dlaczego tak bardzo kocha Pan Polskę?

Mój pradziadek był Polakiem. Przyjechał do Anglii w XIX wieku i został znanym producentem teatralnym. Nawet o tym nie wiedziałem dopóki nie wziąłem ślubu ze swoją żoną Wiescką, która oczywiście była Polką. Urodziła się w Niemczech i nigdy nie była w Polsce aż do momentu, gdy ukazał się tutaj "Manitou". Pierwszy raz odwiedziliśmy wasz kraj w 1988 roku, a potem jeszcze wiele razy. Wiescka zmarła w 2011 roku, a ja, jak może się Pan domyślać, czuję się bliżej niej za każdym razem, gdy tutaj przyjeżdżam. Poza tym mam tu wielu przyjaciół, nie tylko w gronie swoich wydawców. Są wśród nich też ekstremalnie piękne młode dziewczyny. A czy może być lepszy powód do odwiedzania jakiegoś kraju niż taki?

Aha, uwielbiam też polską kuchnię. Mam szczególną słabość do śledzi. Czasami mam na niego ochotę tak bardzo aż zaczyna mi się wydawać, że jestem w ciąży... Oby nie z manitou!

Rozmawiał Arkadiusz Gołka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto