Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grasujące dziki zagrożeniem dla mieszkańców Dębiny

Maciej Roik, Agnieszka Jarosz
Ścieżka za wiaduktem kolejowym w parku na Dębcu (zrobione „komórką”)
Ścieżka za wiaduktem kolejowym w parku na Dębcu (zrobione „komórką”) Piotr N. :)
Poznańskie dziki odwiedzały już mieszkańców różnych osiedli. Były na Piątkowie, Winogradach, Naramowicach i Świerczewie. Teraz są także zmorą mieszkańców poznańskiej Dębiny.

- Dziki grasują tu już od zimy. - podkreśla Jolanta Dopierała, dyrektor przedszkola "Dębowe Ludki" na osiedlu Dębina. - Wędrują praktycznie po całym osiedlu i są z tym oswojone. Przychodzą po jedzenie do śmietników, maszerują wzdłuż Dolnej Wildy, a także na ogródki.

Teren przedszkola jest ogrodzony, ale jak mówi Jolanta Dopierała, trzeba szczególnie pilnować, by furtka zawsze była zamknięta. Z tego powodu od czerwca wywieszane są specjalne kartki ostrzegawcze na drzwiach placówki.

Zjawisko dostrzegają wszyscy. I choć podkreślają, że informują o tym odpowiednie służby, sytuacja się wciąż nie zmienia.
- O tym, że w okolicach przedszkola pojawiły się dziki, mówili nam rodzice - mówi Elżbieta
Kwaśniewska, pracowniczka przedszkola. - Pokazywali nam, że zbierają się w krzakach przy ośrodku.

Pierwsze co zrobiłam, to zawiadomiłam straż miejską. Strażnicy stwierdzili, że wiedzą o zaistniałej sytuacji, że sprawa jest zgłoszona do nadleśnictwa.

Oprócz powiadomienia leśników, jedyne co mogą zrobić strażnicy, to zgłosić sprawę do Wydziału Zarządzania Kryzysowego. A wówczas na miejsce wysyłani są specjaliści, którzy oceniają zagrożenie.

- Ostatni sygnał w sprawie dzików w tym rejonie dostaliśmy około trzy tygodnie temu - mówi Maciej Kubiak z WZK. - Sytuacja jest na bieżąco monitorowana. I tłumaczy: samo pojawienie się dzików, to nie jest jednak sytuacja kryzysowa. Tylko w niektórych przypadkach jest uzasadniony powód by zwierzęta łapać i wywozić do lasu.

Kilka tygodni temu, członkowie koła łowieckiego "Ratusz" próbowali odłowić dziki z okolic Dębiny. I choć ostatecznie akcja się nie powiodła, myśliwi podkreślają, że w najbliższym czasie znów podejmą taką próbę.

- Musimy czekać, aż dostaniemy sygnał od mieszkańców, że dziki weszły w jakąś pułapkę - mówi Czesław Kwiatek, łowczy poznańskiego koła. - Ostatni pojawił się kilkanaście dni temu, ale niestety, dzików złapać się nie udało. Ostatnią z udanych akcji przeprowadzono w czerwcu. Wówczas leśni sąsiedzi pojawili się na ulicy Marcelińskiej.

- Dwa dziki zostały obezwładnione środkami usypiającymi i wywiezione do lasu w okolicy Obornik - mówi Kubiak. - W związku z coraz większą liczbą sygnałów o grasujących zwierzętach, kupiliśmy nawet specjalną sieć do ich łapania. Dlatego, jak pojawia się realne zagrożenie, możemy skutecznie interweniować.

Czytaj także: Naramowice - Radzą, by nie dokarmiać dzików

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto