Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

HAZARD - Pracownica punktu Lotto wymyśliła napad, bo potrzebowała pieniędzy na spłatę długów

Agnieszka Smogulecka
Pracownica punktu Lotto wymyśliła napad, bo potrzebowała pieniędzy na spłatę długów
Pracownica punktu Lotto wymyśliła napad, bo potrzebowała pieniędzy na spłatę długów Marek Zakrzewski
Pracownica kolektury Lotto. Starsza, ale zadbana, wymalowana – mówią policjanci. Przez kilka godzin zaklinała się: – To wszystko prawda, święta prawda, na tysiąc procent. Później jednak przyznała, że nikt na nią nie napadł ani w tym tygodniu, ani w zeszłym roku. Przestępstwa wymyśliła, bo potrzebowała pieniędzy na spłatę długów, które narosły, bo za bardzo wciągnęły ją gry hazardowe.

We wtorek rano policjanci z Grunwaldu zostali wezwani do punktu Lotto przy Bukowskiej. – Wszedł tuż za mną, popchnął mocno, przeszukał torebkę – opowiadała 59-letnia pracownica. – Zabrał gotówkę z utargu, 5300 złotych i zdrapki – relacjonowała. Powiedziała, że napastnik był ubrany na czarno, miał rękawiczki, a na głowie kominiarkę. Mimo to określiła jego wiek na 30 lat. Kryminalni zwrócili uwagę na ogromną kałużę przed budynkiem. Sęk w tym, że w lokalu śladów po zmoczonych butach nie było widać.

Wiele w zeznaniach kobiety nie zgadzało się, postanowili więc zabrać ją do komisariatu i dokładnie przesłuchać. Zwłaszcza że dobrze pamiętali, że rozmawiali z nią jesienią ubiegłego roku. Wtedy twierdziła, że pieniądze (3000 zł) zabrał jej młody chłopak, który groził nożem. Kryminalni złapali później młodzieńców, którzy działali w podobny sposób. Chłopcy przyznali się do kilku napadów, ale zarzekali się, że w Lotto przy Bukowskiej nie byli...

Kiedy 59-latka przyrzekała, że mówi prawdę o napadach, policjanci zaczęli rozpytywać jej rodzinę. Okazało się, że kobieta ma długi. Pożyczała od bliskich, tłumacząc, że co jakiś czas nachodzi ją w pracy bandzior żądający za każdym razem po 2000 złotych. – Wtedy nabraliśmy przekonania, że kobieta kłamie, żeby zdobyć pieniądze – mówią kryminalni. – Sądziliśmy, że napadów nie było, a pracownica potrzebowała pieniędzy na spłatę długów.

Wreszcie kobieta przyznała, że wymyśliła rozboje. Tłumaczyła, że musiała spłacić długi. Narosły, bo wciągnął ją hazard, głównie zdrapki i keno (co 5 minut losowanych jest 20 liczb, a grający może wybrać, ile liczb chce skreślić, za jaką stawkę zagra, ile zakładów zawiera). Na gry wydawała dużo, ale szczęścia nie miała. Za fałszywe zeznania grozi do 3 lat więzienia.

Siła hazardu

To nie pierwszy przypadek przestępstwa, do którego sprawcę doprowadziły długi hazardowe lub chęć dalszej gry.
- Policjanci z Nowego Miasta ujęli 19-latka, który – bojąc się przyznać, że na automatach przegrał prawie 4 tys. zł – powiedział, że został napadnięty.
- W ręce mundurowych wpadł 26-latek, który regularnie odwiedzał salon gier. Pewnego dnia zmusił właściciela salonu do wy-dania mu pieniędzy.
- Kilka lat temu w konflikt z prawem wszedł policjant mający długi. Zabierał komórki, rzekomo do sprawdzenia, w rzeczywistości je sprzedawał.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto