MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Hirek Barczak niedoceniany rekordzista

Jan Rędzioch
Barczak (w biaŁej koszulce) w Szwecji - 7 maj 1987 - FOT. ARCHIWUM J. RĘDZIOCH
Barczak (w biaŁej koszulce) w Szwecji - 7 maj 1987 - FOT. ARCHIWUM J. RĘDZIOCH
Gdy pojawił się w Lechu, mówiono o nim zdrobniale Hirek, co dziewiętnastolatka zupełnie nie dziwiło. Ale gdy się na dobre żegnał z grą w Kolejorzu w 1986, a był wówczas w chrystusowym wieku, widzowie z nieprzemijającą ...

Gdy pojawił się w Lechu, mówiono o nim zdrobniale Hirek, co dziewiętnastolatka zupełnie nie dziwiło. Ale gdy się na dobre żegnał z grą w Kolejorzu w 1986, a był wówczas w chrystusowym wieku, widzowie z nieprzemijającą sympatią powtarzali: Żegnaj Hirek!

Hieronim Barczak zawsze wzbudzał sympatię u kolegów z drużyny, u działaczy, trenerów, a przede wszystkim u kibiców. Był koleżeński, pracowity, skromny.
Choć sam nigdy nie miała zapędów gwiazdorskich, w dziejach Lecha stał się postacią wyjątkową, wręcz legendarną.

Poznaniak z Głównej

Jest poznaniakiem z dziada pradziada, urodził się 27 sierpnia 1953 roku, a wychowywał się na Głównej – specyficznej poznańskiej dzielnicy. Pierwsze uliczne mecze rozgrywał na Studziennej. Choć w rodzinie miał pewne sportowe tradycje, to prawdziwą karierę zrobił tylko on. Stryj Jan był czołowym zapaśnikiem w Cybinie z pewnymi osiągnięciami na krajowych matach, ojciec Stanisław piłkarskim arbitrem i to przez całe 35 lat.
Do swojego pierwszego klubu – Polonii, gdzie grał już jego młodszy brat, trafił dość późno jako czternastolatek. Nie przeszkodziło mu to jednak szybko pokonywać kolejnych szczebli kariery. Swój talent poparł ciężką, systematyczną pracą, a karierę mógł równie dobrze zrobić w zapasach, ciężarach w biegach sprinterskich (w dwóch ostatnich dyscyplinach osiągał rekordowe wyniki w kategorii młodzików). Jego piłkarskim wychowawcą był Edmund Skowroński, dalsze postępy robił już pod okiem trenera Eugeniusza Samolczyka, któremu bardzo dużo zawdzięcza.
Barczak od każdego szkoleniowca potrafił wziąć to, co najlepsze, a z całej plejady szkoleniowców, z którymi pracował, wyróżnia jeszcze Janusza Pekowskiego, Jerzego Kopę i oczywiście Wojciecha Łazarka. W Polonii występował głównie w pomocy do lata 1969, by przenieść się do trzecioligowego Przemysława, początkowo jako młodzieżowiec konieczny do realizacji PZPN-skich przepisów, a z czasem już jako podstawowy gracz. Po spadku Przemysława w 1971, na pół roku wrócił do macierzystej Polonii. Wiosną 1972 dzięki koneksjom pracujących na Głównej byłych graczy Kolejorza Włodzimierza Jakubowskiego i Henryka Wittiga, utalentowany pomocnik trafił do Lecha.
Całą sprawę załatwiono 10 lutego w nieistniejącej już restauracji Astoria, a owym kaperownikiem był czołowy gracz Lecha – Jan Kaczmarek. Z kolejowym klubem Barczak przeżywał radość związaną z awansem do ekstraklasy, choć jego udział w nim był dość symboliczny – 45-minutowy występy z Uranią Ruda Śląska. Kolejny sezon spędził w rezerwach i czekał na swoją szansę. Dostał ją 3 września1973 roku w meczu z Górnikiem Zabrze (1:1) i wykorzystał ją jak mało kto. Z czasem przekwalifikował się na niezwykle solidnego obrońcę, prawdziwego pogromcę najlepszych polskich napastników.

Pamiętne pojedynki z Latą

Choć zwykle pamięta mu się zwycięskie pojedynki z królem strzelców z MŚ’ 74 Grzegorzem Latą, to dla Barczaka trudniejszymi rywalami byli choćby Stanisław Terlecki, Janusz Sybis czy Robert Gadocha. Lato rzeczywiście miał kompleks Hirka i gdy witał poznańską ekipę przed słynnym, bo jedynym mieleckim hotelem Jubilat, zauważywszy Barczaka przeklinał swój ciężki los. Poza boiskiem pozostawali oczywiście dobrymi kolegami.
Do swego przedostatniego występu w ekstraklasie w Sosnowcu z Zagłębiem 24 listopada 1985 opuścił zaledwie tuzin ligowych spotkań! Przez 13 sezonów rozegrał 366 meczów, w których tylko w 11 był zmieniany lub sam zmieniał kolegę. Zaliczył też trzy pełne sezony (1974/75, 79/80 i 80/81), w których nie opuścił boiska nawet na minutę. Wyczyn godny odnotowania, dziś trudny do powtórzenia.
Z polskimi boiskami rozstał się... w Wałbrzychu 3 sierpnia 1986 roku w bezbramkowym meczu z miejscowym Górnikiem. Na pożegnanie z poznańską publicznością nie starczyło już czasu, a może inwencji działaczy?

Trzy sezony w Szwecji

Wkrótce grał już w szwedzkim FF Södertäjle, gdzie występował przez 3 sezony (1986-89). Nie był to może jakiś wymarzony transfer, tym bardziej, że ze względu na naukę obu córek przebywał w Szwecji sam. Wcześniej, bo już w 1978 roku, była ciekawa oferta z berlińskiej Herthy, później także z II-ligowego SSV Ulm, obie skutecznie torpedowane przez poznańskich działaczy, planujących przecież nieodległą potęgę Kolejorza.
Pobyt w Szwecji przydał się Barczakowi przede wszystkim do przyszłej pracy trenerskiej, którą rozpoczął od rezerw Kolejorza. Wówczas to 37-letni szkoleniowiec miał drugi wynik badań wydolnościowych w swojej drużynie, wśród młodszych o połowę graczy!
Umiejętności i forma sportowa w pełni predysponowała go do dalszej gry w ekstraklasie i wyśrubowania wszelkich rekordów. Ostatecznie nie doszło do tego i zakończenie kariery stało się faktem. Hirek rozegrał 367 spotkań w I lidze (najwięcej w dziejach klubu), co daje mu 9. miejsce w całej historii ekstraklasy. Swoją jedyną bramkę w lidze wbił Januszowi Jojce w meczu z Ruchem (3:1). Ponadto rozegrał w barwach Lecha po 12 spotkań w europejskich pucharach i w Pucharze Lata, 38 w Pucharze Polski, 4 w Pucharze Ligi i 1 w Superpucharze – razem 435 oficjalnych gier! Zdobył z Lechem dwukrotnie mistrzostwo Polski i również dwa razy Puchar Polski.
W 1980 trafił do reprezentacji Polski, w której rozegrał 8 udanych spotkań, wcześniej zaliczył również występ w reprezentacji B i dwa w młodzieżówce. Jak na prawdziwego poznaniaka przystało, debiutował w Poznaniu 28 maja w wygranym 1:0 meczu ze Szkocją, w barwach, której grali m.in. Strachan, Dalglish, McLeish, Miller i Weir późniejsi rywale z FC Aberdeen.
Choroba wykluczyła go z występu w eliminacyjnym spotkaniu do MŚ na Malcie, a poprzedzająca spotkanie ,,afera na Okęciu’’ doprowadziła do zmiany selekcjonera. Po zwolnionym Ryszardzie Kuleszy nastał trener Antoni Piechniczek, który wbrew opinii publicznej i zdrowemu rozsądkowi przez lata pomijał Barczaka w kadrze. W ten to sposób poznańskiemu obrońcy hiszpański Mundial całkiem niezasłużenie minął koło nosa. Pozostały mu miłe reprezentacyjne wspomnienia, m.in. z remisowego spotkania z Brazylią (1:1) i z udanych pojedynków ze słynnym Zico.

W sztabie Apostela

Barczak jest spełnionym piłkarzem z niemałymi osiągnięciami. Tak wielkich planów trenerskich już nie miał. Jako domator dość miał rozłąki z rodziną i częstych rozjazdów. Celował więc co najwyżej w III ligę i najlepiej w Wielkopolsce. Jego udaną pracę z rezerwami Kolejorza (wprowadził do swej drużyny z juniorów m.in. Piotra Reissa) docenił trener Henryk Apostel, ściągając go do swojego sztabu. Miał więc też swój wkład w mistrzostwo Polski w 1992 i 1993 roku.
Dobrze zapowiadającą się trenerską karierę przerwał na jakiś czas wypadek samochodowy. Do Lecha już nie wrócił, dalej pracując w Astrze Kostrzyn (1994-96) pierwszy raz w historii wprowadzając drużynę do III ligi. Dalej był Postęp Sielinko (96-98), Obra Zbaszyń (99-01), Jarota Jarocin (02-04) ze wspaniałą serią bez porażki w całym sezonie i ostatnio Concordia Murowana Goślina (04-05).
Barczak był zawsze pracowitym, ambitnym graczem, prawdziwym profesjonalistą, ma więc pełne prawo wymagać tego samego od swych graczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto