Tylko 300 kibiców oglądało drugie w tym sezonie zwycięstwo Mieszka na własnym stadionie. Nie słabsze wyniki były powodem niskiej frekwencji, ale pora meczu - pojedynek był rozgrywany niemal równolegle ze spotkaniem Węgry - Polska. A wystarczyło tylko przesunąć godzinę meczu z 16 na 15...
Gnieźnianie bardzo potrzebowali punktów gdyż po serii trzech porażek bardzo przybliżyli się do strefy zagrożonych spadkiem zespołów. Zwycięstwo było wręcz konieczne. Na pewno do gry można było mieć zastrzeżenia, ale w tym przypadku wynik był najważniejszy - skomentował Marian Kurowski, trener Mieszka.
Szkoleniowiec gospodarzy pod nieobecność kadrowicza (U-19) Łukasza Fabiańskiego, do bramki desygnował Krzysztofa Tymę. Rezerwowy golkiper Mieszka bardzo udanie zastąpił młodszego kolegę, w 77 min. uchronił swój zespół od utraty gola, wygrywając pojedynek jeden na jeden z napastnikiem rywali.
Kilka minut wcześniej gnieźnianie egzekwowali rzut wolny, w tym samym czasie trener Kurowski wprowadził Jarosława Szubę za Kamila Jakubiaka. Szuba najszybciej wyszedł do dośrodkowania Macieja Brauzy i praktycznie dostawił tylko nogę.
Mieszko - Chemik Zawisza Bydgoszcz 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Marcin Kaliński (55), 2:0 Jarosław Szuba (72).
Mieszko: Tyma - Zibert, Camara, Gendera, Martyka, Iwanicki (85. Janusz), Kiko (65. Walkowiak), Brauza, Tarnogrodzki (70. Gąsiorowski), Kaliński, Jakubiak (72. Szuba).
Żółte kartki: Tlałka, Sieradzki, Woźniak (Chemik Zawisza). Widzów: 300.
Jagiellonia mistrzem Polski. Feta i kibice w centrum miasta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
