Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Instytut Kreatywności Poznań-Warszawa z siedzibą w Kutnie

Redakcja
Miała być dyskusja o Poznaniu jako przestrzeni rozwoju, kreatywności i innowacyjności. Miała - bo okazała się zmarnowaną okazją do takiej rozmowy.

Chociaż wszystko zaczęło się bardzo obiecująco: nowa zamkowa przestrzeń – Sala Pod Zegarem - wypełniła się publicznością w bardzo różnym wieku. Wiele z tych osób to fachowcy od poznańskiej kultury, sztuk wizualnych czy filmu. Wydawać by się mogło, że i zestaw gości jest odpowiedni – prof. Ewa Rewers z Zakładu Kultury Miasta Instytu Kulturoznawstwa UAM, Marek Bańczyk z Instytutu IKER, współautor strategii rozwoju miasta do 2030 roku oraz Edwin Bendyk – publicysta „Polityki”.

Niestety, już na wstępie zostaliśmy uraczeni czterdziestominutowym wykładem (chyba tylko dlatego, że napisy były wyświetlane na ekranie i opatrzone kilkoma zdjęciami – nazwanym prezentacją). Wykładem nudnym, operującym całymi ciągami nazw, haseł, definicji, nazwisk oraz wybiórczo wybranymi poznańskimi zjawiskami, które – jak przyznały same autorki – nie miały prowadzić do żadnej konkluzji. I niestety nie prowadziły. A miała to być prezentacja proponowanych strategii rozwojowych i promocyjnych Poznania.

Miało być o Poznaniu - było o Warszawie

Potem było już tylko gorzej. Zupełna nieznajomość poznańskich realiów w przypadku Edwina Bandyka mogłaby być plusem, gdyby na problemy stolicy Wielkopolski chciał spojrzeć z perspektywy innych, bliższych mu miast. Szkoda, że zamiast tego mówił o tym, co dzieje się w Warszawie i o czym rozmawiał z władzami Warszawy. Niestety, wtórowała mu w tych dywagacjach udająca, że prowadzi spotkanie Joanna Erbel z Uniwersytetu Warszawskiego i Krytyki Politycznej. Zupełnie nie wiedziała, na czym polega rola moderatora dyskusji i czym się różni od roli uczestnika.

Szkoda, że debiutanckie spotkanie zakończyło się totalną klapą. A wystarczyłoby tylko dopuścić do głosu i przekonać do mówienia na temat Marka Bańczyka, autora miejskiej strategii i lepiej się wsłuchać w słowa prof. Rewers wyrażającej się bardzo niepochlebnie o strategiach rozwoju miasta, w których wszystko wypisane jest w punktach, mało powiązanych ze sobą.

- W strategiach nie usiłuje się budować czegoś nowego, rozwijać tego co jest. Próbuje się za to ściągać coś obcego – mówi prof. Rewers. – W ten sposób jak latający talerz pojawia się Camerimage.

Dość kreatywnych kretynów!

Niestety, w wypowiedziach pozostałych gości mieliśmy głównie do czynienia z odmianą przez wszystkie formy i przypadki słowa „kreatywność”. Publiczność zaś chciała rozmawiać – zamiast o semantycznych różnicach innowacyjności i kreatywności -  o konkretnych przykładach, głównie zmarnowanych poznańskich szans. Takich jak chociażby likwidacja galerii Inner Spaces, sytuacja małych kin, brak zagospodarowania poznańskich fortów zamiast czego stworzono sztuczny twór pod nazwą Szlak Królewsko-Cesarski.

- Mam dość kreatywnych kretynów – mówi zdenerwowany starszy człowiek.- Kreatywna jest panienka, która zakłada sukienkę, żeby lepiej wyglądać i lepiej sprzedać. Mówmy zmarnowanym o twórczym potencjale.

Do takiej dyskusji jednak nie doszło. Głównie z powodu niekompetencji prowadzącej spotkanie, lepiej czującej się w roli opowiadającego o miastach, które odwiedziła, niż kierującego rozmowę na ustalone tory. A może także dlatego, że nikt chyba dokładnie nie zaplanował o czym ta dyskusja ma być. Ogólne hasło było tak pojemne, że można było praktycznie mówić o wszystkim i o niczym. Lub jak Marek Bańczyk, zamiast odpowiadać na konkretne zarzuty względem opracowywanej przez siebie strategii, rozwodzić się nad różnym traktowanej słowa „kreatywny” u różnych autorów.

- Siłą są pieniądze, które dają władzę – mówił obecny na widowni Tomasz Wendland. – Nasze spotkanie jest bez sensu, bo my tych pieniędzy nie mamy. Gdybyśmy mieli pieniądze to zrobilibyśmy jakąś fajną imprezę, albo... Instytut Kreatywności Poznań – Warszawa z siedzibą w Kutnie.

Było nudno, więc wyszli

Już w połowie spotkania sala zaczęła świecić pustkami. Jasne stało się, że nie tylko nie uda się dojść do żadnych wniosków, ale i koncepcja mówienia o wszystkim i o niczym w nudny, pseudonaukowy sposób do niczego nie prowadzi. Tym razem to organizatorzy zmarnowali ogromne zainteresowanie ludzi problemem. O ironio, przed czymś podobnym na samym wstępie przestrzegała prof. Rewers, mówiąc:
- Spotykamy się, dyskutujemy, rozmawiamy, a potem nic z tego nie zostaje zrealizowane. Przez to nasza aktywność będzie wygasać. Miastu potrzebny jest sukces, bo bez sukcesu nie można zbudować marki.

Środowe wieczorne spotkanie do sukcesów nie należało. Zabrakło na nie pomysłu – zarówno w opracowaniu tematu, formuły, jak i doborze zaproszonych gości. Ograniczając się jedynie do ludzi związanych z kulturoznawstwem zawęża się punkt widzenia. Wystarczy zapytać,  gdzie podziali się przedstawiciele silnej w Poznaniu socjologii miasta? Gdzie zajmujący się współczesnym miastem antropolodzy kultury? Pominiętych fachowców można wyliczać długo.

Sprawdź,
co możesz wygrać w naszych konkursach!
Mój
Modny Poznań
Matura
2010
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto