Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Internauta o tym, dlaczego Legia przegra tytuł mistrzowski

Błażej Polcyn
Grzegorz Dembinski
Dlaczego Legia przegra? O to nie trzeba pytać nawet wróżbity Macieja - twierdzi internauta Błażej Polcyn. Sprawa wydaje się oczywista!

Jest kilka znaków na niebie i boisku, które są poniekąd pokłosiem legijnego fatum, gdzie złowroga piłkarska kostucha niczym stronniczy sędzia i tak wydrukuje mecz, ustawi sezon 'odgórnie', 'niesprawiedliwie', czyli oddolnie, bo pod zielonym stolikiem. Ale tym razem, 18 maja w Warszawie gra będzie czysta, a wyjątkowego pecha będzie miała drużyna z Mazowsza. Dlaczego? Powodów jest bez liku.

Zobacz też: Lech Poznań

Jak na polskie warunki Legia jest bardzo znaną marką w Europie, z niemal dwukrotnie większym budżetem niż to deklaruje Lech. To jednak u Kolejorza każdy rewers złotówki mieni się bardziej efektywnym wynikiem sportowym (odwrotnie niż polityka transferowa prezesa Leśnodorskiego, w stylu: zastaw się, a pokaż się). Jakże wiele zespołów ekstraklasy wpisywało się casus Odry Wodzisław i zarazem w typ naszej ligi i jej podobnych - katalizatora europejskiego szrotu, celem eksportu dobrze rokujących jednostek piłkarskich za granicę. Lech, jeśli już kogoś kupuje, to potem dokonuje głośnego transferu wychodzącego. Lewandowski, Rudnevs - to przykłady modelowego biznesplanu i świetnego skautingu. Widać, w jakim kierunku zmierza Lech, który potrafi straszyć na boisku potencjałem sportowym oraz nie jest papierowym tygrysem finansowym na pokaz, jak inne 'kolosy' na glinianych nogach w naszej lidze. Im dalej w las, tym większe próchno.

Ale dlaczego Legia wkrótce straci pierwsze miejsce?:

- ponieważ brała ona udział w meczu rewanżowym o puchar Polski;

- bo to Legia. Od dekady upodobała sobie poziom 3 miejsca na finiszu rozgrywek. Bez pastwienia się nad wymienionymi: Śląsk czy Wisła nie zagrożą ostatecznie warszawskiemu zespołowi;

- Lech czuje się na wyjazdach jak... u siebie. Punktuje niczym gospodarz, któremu przed pierwszym gwizdkiem przypisuje się trzy oczka;

- Michał Żewłakow chciałby zdobyć tytuł mistrza Polski. Gergo już sprowadzi takiego defensora na ziemię i sprawi, że będzie to iście pożegnalny mecz wieloletniego obrońcy Anderlechtu;

- kiedyś Wojciech Szala, teraz Jakub Wawrzyniak - w meczach o stawkę może na nich zawsze liczyć przeciwnik;

- to Lech goni, a Legia ucieka. Rok 2010 przypomina, w jakiej roli Kolejorz czuje się najlepiej. Presja, z jaką do rozgrywek rokrocznie przystępuje Legia jest na rękę reszcie zespołów ekstraklasy. Zresztą rola faworyta w polskiej lidze przerasta nawet pretendentów do podium...

- wuefiści mają dobrą rękę dla Lecha. Wcześniej Jacek Zieliński przywrócił chwałę Kolejorzowi po prawie 20 latach braku majstra. Opcja hiszpańska - przykład Bakero, a kiedyś Urban-Trzeciak - nie jest dobrym rozwiązaniem na naszą piłkarską strefę geograficzną. Nie wspominając, jak sympatycznie sprawili, że Lech zyskał kilka lat temu snajpera pokroju Juskowiaka, Reissa, Żurawskiego, a teraz goleadora na poziomie finału LM...

- a propos trenera Urbana - raczej nie wypłynie na szerokie wody, drugi raz wchodząc do Legii;

- osoba prezesa Leśnodorskiego. Jest go wszędzie ciut za dużo - miejmy nadzieję, że nie dojrzeje do roli, jaką pełnił w polskim futbolu Józef Wojciechowski;

- jak nazywa się utwór liryczny o treści poważnej, refleksyjny, utrzymany w tonie smutnego rozpamiętywania, rozważania? (drużyna z Warszawy chyba dźwiga brzemię tego gatunku literackiego);

- odsunięcie od składu bello di notte - Ljuboi i Radovicia - wypada chwilę pochylić się nad tą sytuacją. Jakże z tej decyzji uradowali się oponenci Legii (uwaga tylko, gdy Dwaliszwili dojdzie do głosu w szatni, na modłę bałkańskiej frakcji, tak rujnującej swego czasu Wisłę Płock...). Z jednej strony chłopcy z Warszawy zdobyli upragniony puchar Polski na osłodę sezonu, a z drugiej - decyzją Bogusława Leśnodorskiego skrzywdzono tę serbską dwójkę. Trener Urban oszczędzał ich w dwumeczu finałowym przed baletami w Enklawie, a zaszło tu takie nieporozumienie... Tymczasem zupełnie na poważnie, jak bumerang wraca tutaj... biblijna historia cudzołożnicy, której niejeden kamień miał spaść na głowę. Jak zatem my, naród naznaczony promilami radości, możemy piętnować i moralizować w sytuacji, gdy serbska brać uderzyła w miasto, by tak po ludzku wytańczyć swój 'sukces'? I dlaczego (jeszcze bardziej ważne pytanie) liga polska kopiąca się w czoło z profesjonalizmem, mechanicznie przeszczepia wzorce korporacyjne do tak żywiołowej, emocjonalnej i naturalnej dziedziny, jaką jest futbol, piłka nożna w Polsce?

Z powyższych wyliczeń jednoznacznie wyziera widmo porażki warszawskiej Legii. Chociaż z drugiej strony, który kibic przed tak pasjonującym pojedynkiem chciałby znać wynik?
Otoczka i dodatkowe smaczki tego meczu będą podgrzewać do końcowych sekund świetną atmosferę gran derbi made by Poland. Sytuacja w tabeli, dwa liczące się zespoły, presja wyniku, gra psychologiczna i sama konfrontacja na szczycie 18 maja 2013 - jak dobrze, że w tej dyscyplinie sportowej i przed nadchodzącym weekendem nie ma przerw technicznych.

Widzisz coś ciekawego, zaskakującego, dziwnego? Pisz na [email protected], dodaj swój artykuł lub zostaw nam wiadomość na facebooku


ZEBRAliśmy nasze serwisy w jednym miejscu:
Wszystko o Lechu Poznań - BUŁGARSKA.PL: polub serwis na Facebooku
Filmy z Poznania i całej Wielkopolski - GŁOS.TV: polub serwis na Facebooku
Inwestycje i budownictwo w Wielkopolsce - DOM
Baw się i wygrywaj nagrody - KONKURSY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto