Jak nie być żółtodziobem, czyli student szuka mieszkania

Drodzy i cwani, czyli jak naciągnąć studenta

Warto jednak zachować zdrowy rozsądek i uważnie czytać ogłoszenia. Jeśli ktoś proponuje nam bardzo tanie mieszkanie w centrum, to na pewno powinno to wzbudzić nasze podejrzenia. Często wynajmujący żądają najpierw wpłaty za tzw. adres. Potem może się okazać, że czynsz jest trzy razy wyższy, albo, że mieszkanie nie istnieje.

Oszuści, często wykorzystują taki trik: mieszkanie na zdjęciach prezentuje się super, ale na razie nie można go obejrzeć bo np. ktoś tam mieszka, jest tam remont, właściciel jest za granicą, ale jak wpłacimy kaucję to on we wrześniu da nam klucze. Wtedy może się okazać, że mieszkanie jednak wygląda trochę gorzej niż na zdjęciach. Zdarza się, że mieszkanie można zobaczyć, ale podpisanie umowy ma być podpisane w październiku.

Teraz trzeba wpłacić kaucję i pieniądze za pierwszy miesiąc.

Są jednak problemy przy potwierdzeniu kto jest właścicielem mieszkania. Należy mieć pewność, że mieszkanie jest osoby, która wynajmuje, albo ma prawa to podpisania umowy. Jeżeli poprosimy o kontakt z właścicielem mieszkania, aby potwierdzić otrzymane informacje i otrzymamy pokrętną informację – odpuśćmy! Choćby to był apartament za 1000 zł na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Inaczej może się okazać, że oszust wynajął mieszkanie kilku osobom i zniknął.

Niestety coraz częściej w internecie pojawiają się oferty wynajmu za usługę. Panowie oferują mieszkanie za darmo, pod warunkiem, że studentka raz w tygodniu przyjmie ich do swojej sypialni. Zdarzyło się również, że starsza pani oferowała studentowi pokój do wynajęcia za darmo, pod warunkiem, że przed koleżankami będzie udawał jej chłopaka. Zdarzają się jeszcze bardziej kuriozalne przypadki: mieszkanie za darmo z młodym małżeństwem w zamian za udział w "trójkącie", czy mieszkanie z kochanką właściciela i udawanie jej chłopaka.

Dlatego lepiej być przezornym i nie dać się skusić zbyt atrakcyjną ofertą. Maniaków i oszustów jest niestety coraz więcej.