Jak się pracuje na dworze w taki upał?

Ten tydzień przyniósł kolejną falę upałów. Jeśli pracujemy w biurze, możemy się ratować klimatyzacją albo chociażby wentylatorem. O czymś takim tylko pomarzyć mogą osoby, które pracują na świeżym powietrzu.

- Człowiek do upałów się przyzwyczai – mówi pan Jarosław, który sprzedaje warzywa i owoce na placu Bernardyńskim. - Trzeba pić dużo chłodnych napoi. Z towarem jest większy problem. Kupuję go codziennie w takiej ilości, by go sprzedać, a to, co mi pozostanie, to odstawiam do chłodni.

Niekiedy ochłodzeniu się sprzyjają inne okoliczności. 
- Przy wielkich upałach ludzie wystawiają na chodniki węże do wody i robią z nich fontanny - zauważa pani Magda, która sprzedaje owoce przy Kupcu Poznańskim. – Poza tym mam rozłożone parasole, które dają mi cień.

Są i tacy sprzedawcy, którzy na wysokie temperatury w ogóle nie narzekają. 
- Dla mnie upał byłby wtedy, gdyby na dworze było 40 stopni. W Polsce nie ma upałów – uważa pan Zenon, który sprzedaje kurczaki z rożna blisko Półwiejskiej.

O ile sprzedawców w budkach i na straganach przed słońcem chronią zadaszenia i parasole, o tyle ulotkarze muszą sobie radzić inaczej. 

- Rozdaję ulotki w miejscach, gdzie jest choć trochę cienia – wyjaśnia Natalia. – Najczęściej jest to jakiś wysunięty dach czy balkon.

Kluczowy jest oczywiście odpowiedni ubiór, w którym człowiek nie będzie się szybko pocił. 
- Ubieram się w bawełnianą koszulkę, krótkie spodenki, na głowie mam kapelusz chroniący mnie od słońca – mówi Marta, która również rozdaje ulotki. – Noszę też okulary przeciwsłoneczne.

Dla niektórych sprzedawców upał jest przyczyną dużej radości.
- Podczas upałów możemy jeść lody, więc taka pogoda bardzo nam odpowiada – stwierdza pan Szymon, który sprzedaje lody gałkowe.

Kliknij, aby obejrzeć zdjęcia

A Wy jak sobie radzicie z upałem?