Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak spędzić aktywne wakacje wydając około dwa, trzy tysiące złotych [LISTA]

Wiktor Porembski
Skoro mówimy o 2 osobach i co najmniej tygodniu, to z 1000 zł w kieszeni mamy jednak do czynienia z pewnym wyzwaniem. Ale spokojnie można je podjąć. Możliwości proponujemy kilka, wszystkie w mocno aktywnym stylu, być może za wyjątkiem tej ostatniej - wyjątkowo uniwersalnej. 

Spływ kajakowy 
Zdecydowanie bez luksusów, ale bez większego problemu do przeprowadzenia z posiadanymi przez nas skromnymi funduszami. Prawdę mówiąc, nawet oferty zorganizowanych spływów z wliczonym wyżywieniem i noclegiem zaczynają się od ok 600 zł za 6-7 dni - jadąc samemu, te koszty bez problemu obniżymy. Gdzie się wybrać? Na początek na pewno najlepiej pomyśleć o kajakowej klasyce - Krutynia na Mazurach, Czarna Hańcza na Suwalszczyźnie i w Puszczy Augustowskiej, Wda w Borach Tucholskich. Każda z tych rzek da na nam zajęcie na tydzień albo i więcej - jednocześnie nie będziemy mieć do czynienia ze szczególnymi trudnościami technicznymi ani poważniejszymi wyzwaniami dla naszych mięśni. 

Na spływie bardzo przyda nam się namiot, pozwala się w zasadzie uniezależnić od infrastruktury noclegowej, po drodze znajdziemy mnóstwo miejsc, gdzie można go legalnie rozbić za naprawdę niewielką opłatą - w najgorszym razie wyniesie ona ok. 20 zł, ale znacznie częściej będzie to równowartość dwóch piw w sklepie. Oczywiście rozkład miejsc, w których możliwe jest biwakowanie trzeba uwzględnić przy planowaniu spływu. Po 2-3 nocach może nam też się przydać nocleg z w porządną łazienką  i wygodnymi łóżkami, to też warto z góry zaplanować.  

Wędrówka po górach
Wszystkie pasma Beskidów i wszystkie pasma Sudetów - wszędzie tam znajdziemy sieć schronisk, która pozwala na ułożenie dowolnie długiej trasy wyprawy. Z kluczowego dla nas budżetowego punktu widzenia, zdecydowanym plusem polskich gór jest to, że latem nie stawiają one przed nami szczególnie wysokich wymagań sprzętowych. To, co naprawdę musimy mieć, to nadające się do wędrówki buty (tak naprawdę, to mogą być nawet buty do biegania), plecak i przeciwdeszczowa kurtka lub jej substytut w rodzaju poncha. Całą resztę mamy w szafie albo w szafkach kuchennych. Oczywiście lista tego, co mieć powinniśmy lub co mniej lub bardziej ułatwiłoby nam życie jest znacznie dłuższa, ale ma ona charakter jednak fakultatywny. Tym razem przede wszystkim tniemy koszty.  

Za wyjątkiem Tatr (gdzie nie dość, że ceny są dwukrotnie wyższe, to jeszcze bez rezerwacji z wielomiesięcznym wyprzedzeniem właściwie nie mamy szans na wolne miejsce) nocleg w polskim schronisku górskim to zwykle ok 20 zł za łóżko w pokoju wieloosobowym, po jakieś 80-100 zł za pokój dwuosobowy. Ba, czasem możliwe jest spanie za jeszcze niższą  stawkę - po prostu na podłodze w jadalni schroniska lub w jakichś pomieszczeniach całkowicie pozbawionych wygód (rozumianych nawet jako łózka). Problemów z miejscami raczej nie powinniśmy się obawiać (jeśli już, to najprędzej w mocno obleganych Karkonoszach czy Bieszczadach), ale zdecydowanie warto mieć ze sobą śpiwór - pozwoli to nam na względnie wygodne spędzenie nocy w nawet najbardziej spartańskich warunkach. 

Jedzenie w schroniskach wcale nie jest takie drogie - tu wciąż funkcjonują mity z czasów, gdy relacje cen „na dole” i „na górze” wyglądały zupełnie inaczej niż dziś.  Niemniej cenowy rząd wielkości to jakieś 20-25 zł za obiad - i ok. 10-15 zł za śniadanie czy kolację (rozumianą w znaczeniu polskim, nie południowym). Przy budżecie w wysokości 1000 zł stałe korzystanie ze schroniskowej kuchni może więc spowodować bankructwo. Rozwiązanie jest bardzo proste. W każdym schronisku za darmo (ewentualnie za symboliczną opłatą w niektórych schroniskach prywatnych) dostaniemy wrzątek - i możemy sobie zrobić kawę, herbatę, jakieś puree z proszu, czy inną chińską zupkę. W prawie każdym schronisku jest też tzw kuchnia turystyczna, w której można sobie nawet coś ugotować.  Trzeba tylko tak zaplanować trasę, by co mniej więcej dwa dni dało się zahaczyć o jakąś miejscowość ze sklepem w celu uzupełnienia zapasów. Dlaczego tak? Bo noszenie w plecaku jedzenia na cały tydzień, zwłaszcza jeśli nasz budżet nie pozwala na kupienie stosów liofilizatów (średnio 25 zł za jeden obiad dla jednej osoby), jerky i innych ultralekkich wynalazków, może nam skutecznie odebrać całą przyjemność z wyprawy. 

Pole namiotowe 
To wciąż najtańsza z możliwych opcja. Banał, ale warto o nim pamiętać. Nawet nad Bałtykiem nie będzie problemu z miejscem pod namiot, najwyższe możliwe ceny oscylują tam w okolicy 50 zł za dobę za rozbicie dwójki, razem z opłatą za pobyt na polu. Przyjmując nawet tak wysoko wyskalowane koszty, za tygodniowy pobyt płacimy 350 zł, za resztę spokojnie się wyżywimy i to wcale niekoniecznie samą kiełbaską z ogniska. Prawda jest zresztą taka, że bez problemu znajdziemy tańsze (i to znacznie) pola namiotowe. W mniej obleganych regionach niż Wybrzeże, możemy się zmieścić nawet w 10 zł za dobę.
Skoro mówimy o 2 osobach i co najmniej tygodniu, to z 1000 zł w kieszeni mamy jednak do czynienia z pewnym wyzwaniem. Ale spokojnie można je podjąć. Możliwości proponujemy kilka, wszystkie w mocno aktywnym stylu, być może za wyjątkiem tej ostatniej - wyjątkowo uniwersalnej. Spływ kajakowy Zdecydowanie bez luksusów, ale bez większego problemu do przeprowadzenia z posiadanymi przez nas skromnymi funduszami. Prawdę mówiąc, nawet oferty zorganizowanych spływów z wliczonym wyżywieniem i noclegiem zaczynają się od ok 600 zł za 6-7 dni - jadąc samemu, te koszty bez problemu obniżymy. Gdzie się wybrać? Na początek na pewno najlepiej pomyśleć o kajakowej klasyce - Krutynia na Mazurach, Czarna Hańcza na Suwalszczyźnie i w Puszczy Augustowskiej, Wda w Borach Tucholskich. Każda z tych rzek da na nam zajęcie na tydzień albo i więcej - jednocześnie nie będziemy mieć do czynienia ze szczególnymi trudnościami technicznymi ani poważniejszymi wyzwaniami dla naszych mięśni. Na spływie bardzo przyda nam się namiot, pozwala się w zasadzie uniezależnić od infrastruktury noclegowej, po drodze znajdziemy mnóstwo miejsc, gdzie można go legalnie rozbić za naprawdę niewielką opłatą - w najgorszym razie wyniesie ona ok. 20 zł, ale znacznie częściej będzie to równowartość dwóch piw w sklepie. Oczywiście rozkład miejsc, w których możliwe jest biwakowanie trzeba uwzględnić przy planowaniu spływu. Po 2-3 nocach może nam też się przydać nocleg z w porządną łazienką i wygodnymi łóżkami, to też warto z góry zaplanować. Wędrówka po górach Wszystkie pasma Beskidów i wszystkie pasma Sudetów - wszędzie tam znajdziemy sieć schronisk, która pozwala na ułożenie dowolnie długiej trasy wyprawy. Z kluczowego dla nas budżetowego punktu widzenia, zdecydowanym plusem polskich gór jest to, że latem nie stawiają one przed nami szczególnie wysokich wymagań sprzętowych. To, co naprawdę musimy mieć, to nadające się do wędrówki buty (tak naprawdę, to mogą być nawet buty do biegania), plecak i przeciwdeszczowa kurtka lub jej substytut w rodzaju poncha. Całą resztę mamy w szafie albo w szafkach kuchennych. Oczywiście lista tego, co mieć powinniśmy lub co mniej lub bardziej ułatwiłoby nam życie jest znacznie dłuższa, ale ma ona charakter jednak fakultatywny. Tym razem przede wszystkim tniemy koszty. Za wyjątkiem Tatr (gdzie nie dość, że ceny są dwukrotnie wyższe, to jeszcze bez rezerwacji z wielomiesięcznym wyprzedzeniem właściwie nie mamy szans na wolne miejsce) nocleg w polskim schronisku górskim to zwykle ok 20 zł za łóżko w pokoju wieloosobowym, po jakieś 80-100 zł za pokój dwuosobowy. Ba, czasem możliwe jest spanie za jeszcze niższą stawkę - po prostu na podłodze w jadalni schroniska lub w jakichś pomieszczeniach całkowicie pozbawionych wygód (rozumianych nawet jako łózka). Problemów z miejscami raczej nie powinniśmy się obawiać (jeśli już, to najprędzej w mocno obleganych Karkonoszach czy Bieszczadach), ale zdecydowanie warto mieć ze sobą śpiwór - pozwoli to nam na względnie wygodne spędzenie nocy w nawet najbardziej spartańskich warunkach. Jedzenie w schroniskach wcale nie jest takie drogie - tu wciąż funkcjonują mity z czasów, gdy relacje cen „na dole” i „na górze” wyglądały zupełnie inaczej niż dziś. Niemniej cenowy rząd wielkości to jakieś 20-25 zł za obiad - i ok. 10-15 zł za śniadanie czy kolację (rozumianą w znaczeniu polskim, nie południowym). Przy budżecie w wysokości 1000 zł stałe korzystanie ze schroniskowej kuchni może więc spowodować bankructwo. Rozwiązanie jest bardzo proste. W każdym schronisku za darmo (ewentualnie za symboliczną opłatą w niektórych schroniskach prywatnych) dostaniemy wrzątek - i możemy sobie zrobić kawę, herbatę, jakieś puree z proszu, czy inną chińską zupkę. W prawie każdym schronisku jest też tzw kuchnia turystyczna, w której można sobie nawet coś ugotować. Trzeba tylko tak zaplanować trasę, by co mniej więcej dwa dni dało się zahaczyć o jakąś miejscowość ze sklepem w celu uzupełnienia zapasów. Dlaczego tak? Bo noszenie w plecaku jedzenia na cały tydzień, zwłaszcza jeśli nasz budżet nie pozwala na kupienie stosów liofilizatów (średnio 25 zł za jeden obiad dla jednej osoby), jerky i innych ultralekkich wynalazków, może nam skutecznie odebrać całą przyjemność z wyprawy. Pole namiotowe To wciąż najtańsza z możliwych opcja. Banał, ale warto o nim pamiętać. Nawet nad Bałtykiem nie będzie problemu z miejscem pod namiot, najwyższe możliwe ceny oscylują tam w okolicy 50 zł za dobę za rozbicie dwójki, razem z opłatą za pobyt na polu. Przyjmując nawet tak wysoko wyskalowane koszty, za tygodniowy pobyt płacimy 350 zł, za resztę spokojnie się wyżywimy i to wcale niekoniecznie samą kiełbaską z ogniska. Prawda jest zresztą taka, że bez problemu znajdziemy tańsze (i to znacznie) pola namiotowe. W mniej obleganych regionach niż Wybrzeże, możemy się zmieścić nawet w 10 zł za dobę. Robert C/Domena publiczna
Udany urlop da się w Polsce spędzić nawet za mniej niż tysiąc złotych. Ba, będą z niego całkiem atrakcyjne zdjęcia na Facebooka, kto wie, czy nie ciekawsze, niż te z wielokrotnie droższych wakacji.

Kryteria są następujące: Wyjazd dla dwóch osób na co najmniej siedem dni. Do dyspozycji mamy 1000, 2000 i 3000 złotych. Co możemy za to zrobić? Gdzie się wybrać? Oto kilka naszych propozycji.

Co to w Polsce znaczy „tanie wakacje”? Wcale nie jest to takie łatwe do ustalenia. W badaniach dotyczących tego, ile statyczny Polak wydaje na letnie wyjazdy, panuje pewien bałagan. Dość trudno oddzielić na przykład podawane w nich deklaracje dotyczące kosztów wakacji dla pojedynczej osoby, od tych, które dotyczą pary albo całej rodziny, tym samym dość ostrożnie należy podchodzić do średnich kosztów wakacji podawanych w raportach z badań. Same badania bywają natomiast przeprowadzane na zlecenie biur podróży, branży turystycznej i marketingowej a nawet parabanków - co zapewne jakoś wpływa na ich końcowe wnioski, zwłaszcza w wypadku wyciągów z raportów udostępnianych do publicznej wiadomości.

Po uwzględnieniu tych wszystkich zastrzeżeń i po dość luźnym uśrednieniu wyników z badań, dowiadujemy się, że Polacy wydają na wakacje najczęściej kwoty w przedziale 2500-3000 zł - średnia znacząco wzrosła (od 400 do nawet 570 zł) w zeszłym roku, co może mieć związek ze świadczeniem 500 Plus. Na wakacyjny wyjazd pozwala sobie około połowy Polaków. Wśród tych, którzy na wakacje wyjeżdżają, ok 2/3 spędza je w Polsce, ok. 1/3 wyjeżdża za granicę.

Większość Polaków deklaruje, że letni wyjazd wymaga dość długiego oszczędzania - nawet przez 8 miesięcy. Ci którzy nie wyjeżdżają - jako najczęstszą przyczynę podają natomiast po prostu brak pieniędzy.

Co z tego wynika? Jako społeczeństwo wciąż raczej nie szastamy pieniędzmi podczas wakacji, zwykle też musimy dość mocno pilnować naszych wyjazdowych budżetów. Do tego często wydaje nam się, że z relatywnie niewielką kwotą w kieszeni, nie mamy co myśleć o jakimkolwiek wyjeździe.

Tymczasem to nieprawda. Oczywiście ceny nad Bałtykiem czy w Tatrach nie mówiąc o ofertach wyjazdów za granicę w biurach podróży mogą nas mocno frustrować, ale nie znaczy to, że każda forma urlopowego wypoczynku musi równie mocno drenować nasze portfele.

Dlatego przedstawiamy kilka scenariuszy na naprawdę niedrogie wakacje - za 1, 2 i 3 tysiące złotych - w najdroższej wersji nadal mieszczą się one mniej więcej w polskiej średniej.

Naszę warunki są jednak następujące - kwota dotyczy dwóch osób i co najmniej siedmiu dni wyjazdu. Jeśli chodzi o liczbę uczestników, całkiem wysoko więc podnosimy poprzeczkę w stosunku do wyników badań - w nich średnia dotyczy jednak zwykle jednej osoby. Jeśli chodzi natomiast o czas trwania wyjazdu, poprzeczka zostaje nieco obniżona - bo Polacy deklarują, że na wakacyjnym wyjeździe spędzają średnio mniej więcej 11 dni.

W przedziale ok. 1000 zł proponujemy dość aktywne formy wypoczynku - z raczej spartańskimi warunkami noclegowymi. W przedziale ok. 2000 zł - kilka pomysłów rozszerzających typowe spektrum polskich regionów turystycznych i zarazem pozwalających na obniżenie kosztów. W przedziale ok 3000 pozwalamy sobie na przekroczenie granic Polski lub szukanie możliwie wysokiego standardu za wciąż niezbyt wielkie kwoty. Oto nasze propozycje. [przycisk_galeria]

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto