Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak zmienić życie po zawale serca

Redakcja
Fot. Marek Zakrzewski
Rozmowa z prof. Stefanem Grajkiem, kierownikiem Katedry Kardiologii UM, oraz prof. Piotrem Dylewiczem, kierownikiem Katedry Rehabilitacji Kardiologicznej AWF w Poznaniu

W pierwszym roku po zawale umiera co szósty pacjent. Skąd tak wysoka śmiertelność?

SG: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie - to zależy od współistniejących czynników ryzyka, chorób współtowarzyszących, powikłań okołozawałowych itd. Znaczny wpływ ma niedostateczna kontrola ambulatoryjna. Mam tu na myśli eliminację poprzez zmianę zachowań i stylu życia takich czynników ryzyka, jak: palenie papierosów, nadwaga oraz właściwą kontrolę farmakologiczną hiperlipidemii, nadciśnienia tętniczego, terapii przeciwpłytkowej itd. Problem jest skomplikowany i wymaga dobrej współpracy chorego i lekarza prowadzącego.

PD: Umieralność w pierwszym roku po zawale nadal jest bardzo wysoka. Przyczyn zapewne jest kilka, niektóre wynikają z naturalnych procesów związanych ze starzeniem się społeczeństwa. Natomiast zgadzam się całkowicie, że istnieje szereg ogromnych zaniedbań w różnych sferach, zaczynając od mentalnej, zarówno ze strony pacjentów i ich krewnych, jak i lekarzy i organizatorów opieki zdrowotnej, kończąc na stronie organizacyjnej i finansowej.

Co zatem dzieje się z pacjentem po wyjściu ze szpitala?

SG: Lekarz prowadzący powinien dokładnie prowadzić chorego. Jest to jednak problem organizacji służby zdrowia. Powinno się stworzyć sieć specjalistycznych poradni zajmujących się prewencją wtórną. Nie pomogą najnowocześniejsze techniki, jeżeli nie mamy właściwej kontroli farmakologicznej. Według aktualnych wytycznych poziom cholesterolu LDL powinien być poniżej 70 mg. W Polsce takie wartości u chorych po zawale serca stwierdza się u mniej niż 1 proc., w USA u 35 proc. W Polsce w tej grupie chorych poziom LDL poniżej 100 mg osiąga 13 proc., w USA 80 proc. To najlepiej ilustruje powagę problemu.

PD: Z mojej wieloletniej obserwacji losów pacjentów opuszczających nasz szpital rehabilitacyjny w Kiekrzu wynika, że dostęp do opieki poszpitalnej jest rozpaczliwie niewystarczający. A są to procedury niewspółmiernie tańsze niż kosztowne leczenie szpitalne. Odrębną, ale - według mnie - najważniejszą kwestią, jest wzmocnienie rehabilitacji.

Jaki jest wpływ rehabilitacji na zdrowie pacjentów po zawale?

PD: Wykazaliśmy w naszym regionie, że chorzy po rehabilitacji znacznie lepiej kontrolują ciśnienie tętnicze i cholesterol, zdrowiej się odżywiają, mają lepszą masę ciała i że efekty rehabilitacji są trwalsze w porwaniu do pacjentów, którzy nie mieli możliwości udziału w programach. Z danych amerykańskich wynika, że liczba zgonów u osób poddanych rehabilitacji była dwukrotnie niższa niż nierehabilitowanych w pierwszym roku po zawale.

A jak wygląda sytuacja u nas?

PD:Mimo tych danych sytuacja w polskiej rehabilitacji jest katastrofalna - zaledwie 8 proc. pacjentów trafia na rehabilitację. Ośrodki są nieliczne, głównie z uwagi na bardzo złe finansowanie i bardzo wygórowane wymagania kadrowe i sprzętowe NFZ. Większość pacjentów po zawale nie musi przechodzić rehabilitacji stacjonarnej, na te miejsca czekają chorzy po zabiegach operacyjnych. Nie mamy jednak, poza jedna maleńką placówką w Ostrowie, żadnego ośrodka rehabilitacji ambulatoryjnej. W moim szpitalu taki oddział zamknięto, bo NFZ zaostrzył wymagania kadrowe a na miesięczne leczenie zaoferował 6 tys. zł.

Jak wygląda prewencja wtórna, a jak powinna wyglądać?

PD: Sekcja Rehabilitacji Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego przed dwoma laty przygotowała projekt opieki nad chorymi po zawale. Zwróciliśmy uwagę na konieczność powiązania ośrodków kardiologii inwazyjnej z opieką ambulatoryjną. Najlepsi fachowcy i najlepszy sprzęt znajdujący się właśnie w szpitalach muszą w większym stopniu służyć przewlekłej opiece nad chorym. Musimy umożliwić chorym udział w nadzorowanych programach ćwiczeń fizycznych. Dziś wiemy dobrze, że długość i jakość naszego życia w zasadniczym stopniu zależą od sprawności i wydolności fizycznej. Natomiast nie dostrzegają tego decydenci.

A zatem jest dysproporcja w nakładach na kardiologię interwencyjną a wtórną profilaktykę?

SG: Dysproporcja jest bardzo duża. Ogromny wysiłek finansowy i organizacyjny włożono w budowę sieci pracowni hemodynamicznych i ośrodków kardiochirurgicznych. Odsetek chorych ze skuteczną rewaskularyzacją jest podobny do innych krajów europejskich, ale farmakologiczna kontrola jest słaba. Musimy pamiętać, że rewaskularyzacja ratuje zagrożenie życia, ale nie leczy choroby podstawowej - miażdżycy. Tylko kompleksowa kontrola zmiany zachowań i nawyków, konsekwentne i agresywne leczenie farmakologiczne mogą zapewnić sukces. To trudne, ale nie niemożliwe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto