Najwięksi przeciwnicy nowej ordynacji wyborczej do samorządu przestrzegali, że dzięki niej na wysokie stanowiska samorządowe
trafią ludzie bez doświadczenia i przygotowania. Ludzie znikąd. Owi pesymiści mieli rację!
W większości dużych miast w walce o fotele prezydenckie liczyli się jedynie politycy. Twarze znane ze swej działalności od lat. W większości, nie oznacza wszędzie. W Kaliszu wbrew oczekiwaniom politycznych elit do drugiej tury razem z dotychczasowym, lewicowym prezydentem wszedł nie znany dotychczas w owych elitach Janusz Pęcherz. „Człowiek znikąd”, jak określali go podczas kampanii wyborczej zazdrośni politycy, był kandydatem ponadpartyjnego komitetu „Samorządny Kalisz”. Dla niego samego wejście do drugiej tury było sporym zaskoczeniem.
- Dla ludzi zajmujących się w Kaliszu polityką byłem osobą, która nie ma szans na sukces w tych wyborach. Dla nich wynik był sporym zaskoczeniem – opowiada Pęcherz.
Jednak pełne zaskoczenie ogarnęło kaliski świat polityki dopiero po drugiej turze wyborów. Wygrał Janusz Pęcherz.
– Dzisiaj wszyscy mówią, że na mnie głosowali. Tak naprawdę wybrali mnie chyba ci którzy oczekiwali zmian w Kaliszu – wyjaśnia nowy prezydent.
Wszyscy ludzie prezydenta
Prezydent pytany o skład swojego komitetu wyjaśnia, że tworzyli go działacze stowarzyszeń, oraz „ludzie którzy osiągnęli w Kaliszu sukces, nie koniecznie biznesowy”.
Tajemnicą poliszynela jest, że znaczna część owego komitetu to działacze lewicy, którzy nie mogli dogadać się z władzami miejskimi SLD. – W komitecie Pęcherza byli różni ludzie, także zbuntowana lewica z rodowodem sięgającym PZPR-u – mówi prawicowy kandydat na prezydenta Kalisza i prezydent tego miasta w latach ‘90 – Wojciech Bachor.
Dodaje po chwili – Myślę jednak, że ta pępowina będzie odcięta.
Potwierdza to sam Janusz Pęcherz. – Być może część z tych ludzi ma poglądy lewicowe, ale w układzie funkcjonowania miasta odrzuca politykę.
Pytanie, czy będzie w stanie odrzucić swoje prywatne interesy. Wiadomo, że w komitecie Pęcherza znaleźli się kaliscy biznesmeni. – Nie czuję się zakładnikiem kaliskiego biznesu i nie sądzę, by nagle przyszedł do mnie ktoś i zażądał jakiegoś rewanżu. Bo niby za co miałbym się rewanżować i w jaki sposób? Tak naprawdę oferowałem przed wyborami tylko swoje poglądy. Po chwili zastanowienia prezydent Pęcherz jednak dodaje. – Zastanawiam się czy ktoś nagle się nie pojawi i powie „zrób coś tam, bo jesteś tu dzięki nam”.
- Kaliszowi dokucza niesprzyjający klimat przedsiębiorczości. Za czasów rządów Zbigniewa Włodarka biznes kaliski poczuł się „sierotą” – mówi Wojciech Bachor. – To przez decyzje poprzedniego zarządu, które były tchórzliwe. Nie dawały one miastu szans na rozwój.
Zdaniem Bachora, ta właśnie sytuacja wyjaśnia dlaczego kaliscy przedsiębiorcy poparli Janusza Pęcherza.
Działacze zamaskowani
Zbigniew Włodarek – eks-prezydent i największy przegrany tych wyborów zżyma się kiedy rozmawiamy o komitecie, który wystawił Pęcherza w tych wyborach jako kandydata na prezydenta.
- W Polsce jak jest potrzebna kwestia partyjności to się ją aktywizuje. Jeśli jednak przychodzą wybory i lepiej zamaskować się za jakimś komitetem „Samorządny Kalisz” to działacze partyjni uciekają i swoje legitymacje partyjne chowają pod pierzyny, mówiąc, że są bezpartyjni i obchodzą ich jedynie losy miasta. Według niego w tegorocznych wyborach wygrali ci działacze, którzy do tej pory nie uczestniczyli aktywnie w życiu politycznym. – Ja poddałem się weryfikacji poprzez wybory już 3 razy. Ta grupa, która szła z J. Pęcherzem do tej pory nie weryfikowała się. Teraz wyszli z „cienia” i wygrali.
Tańczący słoń w składzie porcelany
Janusz Pęcherz jest bezpartyjny i nigdy nie miał żadnej legitymacji partyjnej. I choć ten fakt może być jego zaletą, może też być i wadą.
Według Zbigniewa Włodarka, trudno będzie bowiem, na końcu kadencji, rozliczyć obecnego prezydenta i jego komitet. – Za 4 lata SLD będzie funkcjonować i będzie kogo rozliczyć, a jakiś tam komitet lokalny rozpierzchnie się i za chwilę ci sami ludzie pojawią się pod nowym szyldem.
Jego zdaniem jednak nie należy przekreślać Pęcherza jako prezydenta. Za wcześnie jest na jakiekolwiek oceny
- Trzeba dać czas nowemu prezydentowi czas na rozpoznanie materii, z którą przyszło mu się zmierzyć. Nie można od razu skreślać kogoś na starcie – stwierdza Włodarek i nieco złośliwie dodaje. – Nawet słonia można nauczyć tańczyć w składzie porcelany.
Co dziwne, podobne opinie i nadzieje nowy prezydent wzbudza zarówno w lewej jak i prawej stronie kaliskiej sceny politycznej.
W prawo, w lewo
Wojciech Bachor, który był w pierwszej turze kontrkandydatem Pęcherza do fotela prezydenckiego, po przegranej postanowił cały swój autorytet rzucić na poparcie dotychczasowego przeciwnika. – Wiedziałem, że Pęcherz ma pluralistyczne podejście do zarządzania miastem.
I faktycznie nowy prezydent swoje urzędowanie rozpoczął od budowania szerokiego frontu politycznego. – Próbuję stworzyć udany mariaż polityczny, tak by sprawnie i szybko były podejmowane trafne uchwały – wyjaśnia Pęcherz i konsekwentnie realizuje swój program pluralizowania urzędu.
Zgodnie z planami nowego prezydenta, w zarządzie miasta miejsce drugiego prezydenta objął Tadeusz Krawczykowski z kaliskiego SLD. W zamian za to w prezydium Rady Miasta jako drugi wiceprzewodniczący zasiadł reprezentujący prawicę – Wojciech Bachor. Prezydent Pęcherz jest przekonany, że dzięki tej pokerowej zagrywce będzie mu łatwiej rządzić miastem. Łatwiej też ludziom będzię uwierzyć w to, że w kaliskim Urzędzie Miejskim najważniejsze są sprawy miasta, a nie polityka.
Samemu Pęcherzowi trudno jednak określić swoje polityczne preferencje. Przyznaje, że choć miał sympatie lewicowe, to teraz jednak bliżej mu do prawicy. Podkreśla jednak, że to bez znaczenia. – Chcę, by tu w urzędzie doszło do porozumienia ponadpartyjnego. Powinniśmy zaprzestać sporów partyjnych na rzecz sporów merytorycznych, dotyczących przyszłości miasta.
I co ciekawe, do tej pory plan Janusza Pęcherza, „człowieka znikąd”, udaje się realizować przy pomocy, a nawet entuzjazmie działaczy lewicy i prawicy. Pozostaje jednak pytanie, czy prezydent Pęcherz będzie na tyle mocny by powiedzieć nie, kiedy zwrócą się do niego z żądaniem spłaty długu wdzięczności ci, dzięki którym zasiadł w kaliskim ratuszu.
Janusz Pęcherz
- żona Agnieszka
- córka Karina, studentka prawa Uniwersytetu Warszawskiego
- urodzony w Wieleniu
- od 1982 roku mieszka w Kaliszu
- wykształcenie wyższe – Politechnika Łódzka, doktorat w PAN w Łodzi
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?