Cycling2Himalaya to rowerowa wycieczka, której dystans wynosi niebagatelne 10 tysięcy kilometrów. Jej pomysłodawcą i jedynem realizatorem jest Jelle Veyt, który swoją wyprawą chce zwrócić uwagę na potrzeby bezdomnych i ubogich dzieci z Nepalu. Fundusze, które dzięki wyprawie zbierze Belg od sponsorów i darczyńców w całości zostaną przekazane organizacji Shangrila Home.
- Polska gościnność przerosła moje oczekiwania - mówi Jelle Veyt. - Ludzie, których spotkałem po drodze, sprawili bym czuł się w Polsce tak dobrze, jak to tylko możliwe. Otrzymałem nawet błogosławieństwo księdza z jednej z wielkopolskich parafii! - dodaje Jelle.
KORONA BEZ TLENU
Założeniem wyprawy Belga jest pokonanie dziesięciu tysięcy kilometrów i zdobycie najwyższych szczytów na kontynencie europejskim oraz azjatyckim. Mount Blanc ma już za sobą. Teraz zmierza na Elbrus w Rosji, który, zdaniem wielu alpinistów, jest dachem Europy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w listopadzie Jelle Veyt dotrze do Nepalu, gdzie zamierza przygotować się do zdobycia Mount Everest bez użycia tlenu.
Żeby zrealizować swój projekt Jelle Veyt wyruszył z Belgii 13 lipca. - Jak dotąd największą przeszkodą był kłopot z otrzymaniem rosyjskiej wizy, ale problem został szczęśliwie rowziązany, wiza dotarła za mną do Polski - mówi podróżnik.
Wyróżnia go nie tylko ambitny projekt, niesamowita wytrzymałość i kondycja fizyczna, którą szlifuje codziennymi, morderczymi treningami. Jelle Veyt jest z gatunku ludzi, którzy wierzą, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a wyznaczony cel zostanie osiągnięty.
JELLE VEYT - ROWEREM W HIMALAJE PRZEZ WIELKOPOLSKĘ
- Na "poprawki" na Elbrus nie będe miał czasu, bo wiza jest ważna tylko 27 dni. Zapewniam natomiast, że jeśli nie uda mi się wejść na Everest za pierwszym razem, będę próbował do skutku - obiecuje Jelle Veyt. - Oczywiście jako wspinacz znam ryzyko, ale i tak je podejmę. Słyszałem o himalaiście z Wielkopolski (Tomasz Kowalski, przyp. red.), który niedawno stracił życie na Broad Peak. Ale takie decyzje dyktuje pasja i miłość do tego, co robisz. Ja to doskonale rozumiem...
Na Everest Jelle zamierza wspiąć się w "polskim stylu", czyli bez pomocy szerpów, sam dźwigając swój bagaż. Wyprawę na najwyższą górę świata chce odbyć w towarzystwie potomka Tenzig'a Norgay'a, szerpy, który wszedł na Everest z Edmundem Hillarym, pierwszym zdobywcą tej góry.
JELLE VEYT: odwiedź stronę projektu.
Jelle Veyt nie tylko chętnie się wspina i jeździ rowerem. Od kilku lat uprawia też capoeirę i wspinaczkę w lodzie. - Nie oglądam sportu w telewizji, bo zaraz mam ochotę się we wszystko zaangażować - tłumaczy ze śmiechem. - Narazie wystarczą mi pompki ze stania na rękach, podciąganie i martwy ciąg na jednej nodze. W ten sposób pracuję nad formą na wysokogórskie wyprawy.
Chęć zaangażowania się w niesienie pomocy innym Jelle tłumaczy natomiast doświadczeniami z przeszłości. W wieku siedemnastu lat przyszło mu żyć na ulicach w Belgii. - Przez trzy lata żyłem jako bezdomny - wspomina Jelle Veyt. - Mimo to, dzięki możliwościom, jakie daje mój kraj, udało mi się skończyć liceum i pójść na studia. Wielu ludzi, których poznałem w tym trudnym czasie dziś już nie żyje. Mnie się udało, dlatego teraz chcę coś zrobić dla innych.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?