Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karetki nie wyjeżdżają, a na SOR-ach ratowników zastępują pielęgniarki. Trwa protest ratowników medycznych

Nicole Młodziejewska
Nicole Młodziejewska
Od 1 września w całej Polsce trwa protest ratowników medycznych. 11 września w Warszawie odbędzie się manifestacja, do której dołączyć mają przedstawiciele innych zawodów medycznych
Od 1 września w całej Polsce trwa protest ratowników medycznych. 11 września w Warszawie odbędzie się manifestacja, do której dołączyć mają przedstawiciele innych zawodów medycznych Łukasz Gdak
Brak zespołów, opóźnienia w wyjazdach karetek czy zastępowanie ich śmigłowcami LPR - to efekt trwającego obecnie w całej Polsce protestu ratowników medycznych. Jak mówią sami strajkujący, jeżeli sytuacja ratownictwa nie zostanie uregulowana, konsekwencje mogą być jeszcze większe.

Od kilku tygodni w całej Polsce trwa protest ratowników medycznych. W ramach strajku wielu z nich zdecydowało się opuścić swoje stanowiska pracy - masowo sypią się zwolnienia lekarskie czy nawet wypowiedzenia. To z kolei prowadzi do paraliżu całego systemu ratunkowego. W stacjach pogotowia brakuje zespołów ratowniczych, przez co karetki wyjeżdżają do pacjentów z ogromnym opóźnieniem, a w niektórych miejscach ambulanse nie jeżdżą wcale. 

Taka sytuacja miała miejsce kilka dni temu w Warszawie, gdzie z powodu braku dostępnej karetki w centrum miasta wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Maszyna została zadysponowana do wypadku z powodu braku dostępnego zespołu do jazdy karetką. 

Problemy wynikające ze strajku ratowników pojawiają się również w Wielkopolsce. Ogromne braki kadrowe odnotowano w Szpitalu Powiatowym w Trzciance, gdzie - jak informował TVN24 - 23 z 28 ratowników zdecydowało się przystąpić do protestu. Z tego powodu w poniedziałek nie wyjechała żadna z trzech karetek dostępnych w szpitalu. 

Jednak brak ratowników dało się odczuć jeszcze wcześniej. W sobotę w Glinnie pod Nowym Tomyślem mężczyzną, który spadł z drabiny, zajmowali się strażacy. Karetka pogotowia dojechała tam dopiero po 20 minutach. Powód: brak wolnych zespołów ratownictwa medycznego. 

Z kolei w Poznaniu już 2 września personel ratowniczo-pielęgniarski Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Wojewódzkim poinformował o wstrzymaniu udzielania świadczeń zdrowotnych. Z tego powodu placówka musiała „ściągać” na SOR pielęgniarki z innych oddziałów. W weekend na SOR-ze pracował jeden ratownik. 

– W poniedziałek przyszło trzech ratowników. Pozostały skład uzupełniamy naszymi pielęgniarkami. Co dalej? Nie wiemy, bo nikt nas nie informuje. Musimy reagować na bieżąco. A to jest spory problem, bo zaburza pracę pozostałych oddziałów szpitala

– mówi Konrad Napierała, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu. 

Dramatyczna sytuacja w pogotowiu jest od dawna

 
W poznańskim pogotowiu problem braków kadrowych nie jest nowym tematem. Jak tłumaczy rzecznik stacji, odejść z pracy w ostatnim czasie jest coraz więcej. Do tego dochodzą też zwolnienia lekarskie, a co więcej, brakuje także nowych chętnych. 

– Zwolnień lekarskich jest bardzo dużo, obecnie około 30 osób naszego personelu jest na L4. Co więcej, spora część osób zupełnie rezygnuje z pracy - od początku roku odeszło 28 naszych ratowników. Moim zdaniem ta sytuacja będzie się tylko pogarszać

– mówi Robert Judek, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. 

I dodaje: – Jeśli chodzi o zastępowanie brakujących ratowników, to dyrektorzy podmiotów leczniczych mają niewielkie możliwości. Czy możemy coś zrobić? Cóż. Rekrutacje cały czas trwają, ale zainteresowania nie ma. Jest to bardzo trudna sytuacja i na ten moment nie widać jej rozwiązania. 

Ratownicy medyczni: „Chcemy ustawy o zawodzie ratownika” 

Trwający od 1 września protest ratowników medycznych to, jak mówią przedstawiciele tej grupy, efekt wielu lat pomijania tego zawodu w polskim ustawodawstwie.

– Od 2007 roku, kiedy w życie weszła ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym, prawnie nic w naszym zawodzie się nie zmieniło. A przez ten czas medycyna ratunkowa zrobiła ogromny krok do przodu. Uczy się nas wykonywania wielu procedur czy podawania danych leków, a w rzeczywistości, w swojej pracy nie możemy tego zrobić, ponieważ ustawodawca za tym nie nadąża. W efekcie mamy związane ręce

– mówi w rozmowie z nami jeden z poznańskich ratowników medycznych. 

I dodaje: – Przez to dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Na przykład: mimo że potrafimy zaintubować pacjenta z ostrą niewydolnością oddechową, to zgodnie z prawem, możemy to zrobić tylko wtedy, gdy dojdzie u niego do zatrzymania akcji serca. Czy my mamy wtedy założyć ręce i czekać, aż jego serce się zatrzyma, jeśli wiemy, że możemy pomóc mu wcześniej? Co ciekawe, przepisy dotyczące ratowników medycznych w Wojsku Polskim zmieniają się średnio co pół roku. My o takie aktualizacje walczymy już od lat, ale przez cały czas rząd odsuwa nas na drugi plan. 

Protestujący zwracają uwagę na brak odpowiednich regulacji dotyczących ich zawodu.

– Chcemy wprowadzenia ustawy o zawodzie ratownika medycznego, a kwestia wzrostu wynagrodzeń jest tylko efektem regulacji tego systemu

– tłumaczy ratownik. 

I dodaje: – Przez cały czas nasz zawód nie ma żadnych ram. Mamy ratowników po liceum, po szkole policealnej, ale także po studiach. To się cały czas miesza. Nie mamy nawet swojego samorządu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto