Nie rzucimy się z motyką na słońce. Musimy zaatakować, ale zagramy mądrze i konsekwentnie - zapowiada przed dzisiejszym meczem z Wisłą Płock, trener Lecha, Czesław Michniewicz.
Dla obu drużyn jest to jedno z najważniejszych spotkań w tym sezonie. - Mamy pełną świadomość o jaką stawkę gramy. Dla kilku piłkarzy może być to ostatnia okazja, by zdobyć Puchar Polski. Byłoby to też piękne zakończenie pewnego okresu w historii klubu, który po zakończeniu rozgrywek zmieni swoją strukturę organizacyjną. Żal by było zaprzepaścić szansę awansu do finału, tym bardziej, że gramy na własnym boisku - powiedział szkoleniowiec Kolejorza.
Pucharowa arytmetyka...
...jest prosta. Po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu, Lechowi do szczęścia wystarczy nawet minimalne zwycięstwo.
- Musimy zaatakować, ale tez bardzo uważać by nie stracić gola. Na pewno nie rzucimy się z motyką na słońce. Musimy zagrać mądrze, konsekwentnie i dużo lepiej niż w pierwszym meczu w Warszawie - dodaje Michniewicz.
Trener bardzo liczy na to, że jego podopiecznym uda się wykorzystać jakiś stały fragment gry.
- Spodziewamy się twardej walki w środkowej strefie boiska, więc takich okazji powinno być sporo - mówi Michniewicz. Szkoleniowiec kilka razy powtarzał, że nie chce mówić nic na temat składu i taktyki, w końcu zdradził jednak, że Kolejorz powróci do ustawienia 4-4-2.
Uważać na Jelenia
- Prawdopodobnie Wisła zagra z wysuniętym do przodu Ireneuszem Jeleniem, za którego plecami operować będzie piątka pomocników. Teoretycznie mogą mieć przewagę w drugiej linii, ale my będziemy wykorzystywać boczne sektory boiska - zakłada Michniewicz.
Główne zmartwienie trenera to kontuzja Michała Golińskiego, który wczoraj na treningu uszkodził wiązania krzyżowe i najprawdopodobniej tę rundę ma już z głowy.
- Brakuje nam też trochę gier o stawkę. Po piłkarzach Legii i Amiki widać, jak ważne jest takie płynne wejście w sezon. Grają pewniej i dokładniej niż inne drużyny - powiedział szkoleniowiec.
Na pytanie czy Lech trenował ostatnio strzelanie rzutów karnych, Michniewicz odpowiedział, że nie zakłada, by powtórzył się wynik 0:0, bo drużyny mają aż 120 minut by zdobyć gola. Dodał jednak, iż każdy trening kończy wykonywanie jedenastek. Niefortunny strzelec musi płacić bramkarzowi 5 zł, a Krzysztof Kotorowski ma ,,na górce’’ już 25 zł. Nie wiadomo tylko, czy to dobra czy zła informacja.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?