Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Każdy ma swoje miejsce

Rozmawiała Joanna KARDASZ-DYC
Rozmowa z dr Anną Borucką Cieślewicz, posłem PiS oraz z Marcinem Libickim, posłem do Parlamentu Europejskiego. Rozmowa z dr Anną Borucką Cieślewicz Cieszy się pani, że poseł Marcin Libicki zdobył mandat ...

Rozmowa z dr Anną Borucką Cieślewicz,
posłem PiS oraz z Marcinem Libickim,
posłem do Parlamentu Europejskiego.

Rozmowa z dr Anną Borucką Cieślewicz

Cieszy się pani, że poseł Marcin Libicki zdobył mandat do Parlamentu Europejskiego?

– Bardzo. Sądzę, że to był najlepszy kandydat...

Mówi pani tak dlatego, że dzięki niemu zasiądzie pani w ławie sejmowej? W końcu jego sukces okazał się i pani sukcesem. Marcin Libicki zwolnił pani miejsce...

– To nie jest bezpośredni powód tego, że oddałam na niego swój głos...

Kadencja tego Sejmu może zostać skrócona. Zdąży się pani przyzwyczaić do sejmowych korytarzy?

– Gmach Sejmu nie jest mi obcy. Przez wiele lat współpracowałam nieodpłatnie w dwóch komisjach sejmowych: ds. zmian w prawie spółdzielczym oraz w podkomisji finansów. Za własne pieniądze jeździłam do Warszawy. Chciałam zrobić coś dobrego, wprowadzić zmiany, które są konieczne, sugerować. Przy okazji poznałam wszelkie zakamarki...

Zna się pani na finansach?

– Jestem matematykiem. Byłam wykładowcą na UAM. Studenci mówili na mnie używając pierwszych liter imienia i nazwisk – „ABC”. Inni – „Ej-Bi-Si”.

Pani poseł Krystyna Łybacka także jest matematykiem. Znają się panie?

– Oczywiście. Muszę dodać, że bardzo lubię panią Łybacką. Mimo różnic politycznych...

Tabliczkę ze swoim nazwiskiem sama pani przykręci do sejmowej ławy?

– Potrafię i to.

Miała pani jakiekolwiek wątpliwości, by przyjąć mandat poselski po pośle Libickim?

– W domu przez to będzie niezła rewolucja. Na co dzień zajmuję się bowiem moimi ukochanymi wnukami. Czwórką. Najmłodszy ma dziesięć miesięcy, najstarszy – pięć lat. A do Warszawy ich ze sobą nie zabiorę... Wahałam się więc.

Rodzina pewnie nie jest zadowolona z tego, że będzie pani posłem?

– Mąż twierdzi, że ta moja polityka to wyłącznie damskie fanaberie...

Być może do tych damskich fanaberii przekonają go pieniądze, które będzie pani teraz dostawała. Poza tym otrzyma pani jeszcze trzymiesięczną odprawę...

– Fakt. Nie są to małe pieniądze. To może być spory argument. Najważniejsze dla mnie będą jednak nowe doświadczenia...

A gdy się pani spodoba w Warszawie, będzie pani kandydowała ponownie?

– Zobaczymy jak beze mnie poradzą sobie moje wnuki...

Rozmowa z Marcinem Libickim

Zwolnił pan miejsce pani Annie Boruckiej Cieślewicz. Dobrze ją pan zna?

– Jest bardzo zaangażowana społecznie oraz ogromnie zainteresowana sprawami spółdzielców i lokatorów. Nie miała dotąd szczęścia w wyborach. Ostatnio była trzecia. Nie jest członkiem PiS, ale jest bardzo z nami związana.

Przekazał pan pani poseł trochę szczęścia?

– No tak. Ale to przede wszystkim dzięki naszemu wejściu do UE została polskim posłem...

Macie państwo podobne charaktery...

– Nie znamy się z tej strony.

Nie żal panu trochę polskiego parlamentu?

– Bardzo mi żal, ale ja nie narzekam. Nikt mnie nie zmuszał do kandydowania do PE. Tam też mam swoją misję. Tam dopiero będą debaty...

Do końca nie wierzył pan w swój sukces...

– Po prostu nie chciałem zapeszyć. Tym bardziej, że skomplikowana ordynacja wyborcza powoduje, że zanim nie zostaną podane oficjalne wyniki wyborów, nic pewnego nie można powiedzieć.

Jakie rady chciałby pan dać pana zastępczyni?

– Powiem tak: podstawowa rzecz dla każdego posła jest taka, że powinien być lojalny. Wobec siebie i wyborców. Ale pani Ania to wie. Jest się posłem ogólnopolskim i posłem ze swojego okręgu... O tym też powinna pamiętać.

Pani Anna ma szansę „dowodzić” w wielkopolskim PiS?

– Ma ogromne szanse. To w końcu pani „ABC”. I ma wrodzoną aktywność społeczną. Ludzie to docenią.

Kobiety są lepszymi politykami,
czy jak twierdzi mąż pani poseł:
to tylko „damskie fanaberie”?

– Kobiety, które już zajmują się polityką, to częściej niż mężczyźni osoby wybitne. Częściej, choć nie zawsze...

Pani poseł zostawiła w Poznaniu swoje ukochane wnuki. Kogo pan zostawia, jadąc do Brukseli?

– Żonę i czwórkę dzieci. Wnuków jeszcze nie mam... Wszystkie dzieci są jeszcze w stanie wolnym. Chciałbym, by to się wkrótce zmieniło.

Po wyczerpującej kampanii do PE, należy się panu urlop...

– Nie odpoczywam. Nigdzie się też na urlop na razie nie wybieram. Kampania wyborcza rozpoczyna się zaraz po wygranych wyborach. Wczoraj zorganizowałem już drugą od ubiegłej niedzieli konferencję prasową... Tak już mam... Muszę pracować.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto