Od czasu, kiedy pod koniec sierpnia został wypożyczony z Lecha do Korony Kielce ma świetną passę. Strzelił dwa gole, zanotował asystę, jego bramka w meczu z Lechią Gdańsk była na wagę trzech punktów. Jacek Kiełb robi furorę w zespole, który jest wiceliderem ekstraklasy i w piątek zmierzy się z Kolejorzem.
23-letniego skrzydłowego, który wciąż jest zawodnikiem poznańskiego klubu nie zobaczymy jednak na boisku. Usiądzie na trybunach.
- To wynik umowy między Lechem a Koroną - wyjaśnia Andrzej Dawidziuk, dyrektor sportowy Lecha. Czy sztab szkoleniowy Kolejorza boi się, że Kiełb mógłby boleśnie udowodnić, że zbyt szybko skreślono go przy Bułgarskiej?
Czytaj także: Dyrektor Kolejorza: Chcemy zatrzymać Rudniewa
Lech Poznań ma już następców Krzysztofa Kotorowskiego
- Ten zapis stosuje wiele klubów. Nie chodzi tu o strach przed tym, że mógłby nam odebrać punkty, ale przede wszystkim mógłby czuć się bardzo nie komfortowo walcząc z kolegami z drużyny - dodaje Andrzej Dawidziuk
- Bardzo bym chciał wystąpić, ale respektuję zapisy umowy. Nie będę pierwszym i ostatnim zawodnikiem, który jest w takiej sytuacji. Nie pojawię się na boisku, ale usiądę na trybunach. Wiem, że będę miał rozdarte serce, ale nie będę kibicował żadnej z tych drużyn. Najlepszy byłby remis - powiedział Jacek Kiełb.
Kibice Lecha byli bardzo zaskoczeni, że tak szybko wrócił do formy w Koronie. Krytykowany był też trener Bakero, który choć narzekał, że brakuje mu skrzydłowych, nawet nie dał Kiełbowi szansy na zaprezentowanie swoich umiejętności.
- Nie doszukiwałbym się żadnej sensacji. U nas grał mało, albo w ogóle nie łapał się do kadry meczowej. Sytuacja, że musi walczyć ze Ślusarskim, Tonewem, Wilkiem czy Możdżeniem mocno go przytłaczała. Uznaliśmy, że lepsze dla nas i dla niego będzie to, że odbuduje się w zespole, który dobrze zna. Rozmawialiśmy z trenerem Korony. Na tej pozycji pilnie potrzebował takiego gracza jak Jacek i od razu gwarantował mu miejsce w składzie. Uznaliśmy, że jeśli Kiełb w przyszłości miałby grać dla Lecha, to teraz warto go wypożyczyć. Jacek wie, że go nie skreślamy - wyjaśnia Dawidziuk.
- Miałem dobry początek, już w pierwszym meczu zaliczyłem asystę i to bardzo mnie podbudowało. Jestem zdrowy nic mi nie dolega, fakt, że wszystko układa się po mojej myśli bardzo mi pomaga - mówi Kiełb.
Czy to może też oznaczać, że jest piłkarzem, który nie radzi sobie z presją występów w dużych klubach?
- Nie. Jacek po prostu miał w Poznaniu pecha, bowiem borykał się z problemami, których wcześniej zupełnie nie miał. Dlatego bardzo trudno obiektywnie ocenić jego pobyt w Lechu. Choroby, kontuzje, przeziębienia i związane z tym przerwy nie pozwalały mu na pokazanie na co go stać, a co za tym idzie utrudniały rywalizację z kolegami. Jeśli będzie w pełni sił i w takiej formie jak teraz w Koronie, będzie grał regularnie w ekstraklasie to na pewno przyda się jeszcze Lechowi - twierdzi Dawidziuk.
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?