Jaką rolę w kinematografii środkowo-wschodniej Europy odegrały kobiety na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat? Czy zawód reżysera to faktycznie męskie zajęcie? Podczas ostatniego z cyklu spotkań Salon w Różach można było dowiedzieć się wielu ciekawych i dotąd nieznanych powszechnie faktów z życia kobiet, które wniosły znaczący wkład w rozwój filmu.
Filmoznawczyni Monice Talarczyk-Gubale, pomysł poruszenia tematu kinematografii kobiet zrodził się na długo zanim napisała swoją książkę „PRL się śmieje! Polska komedia filmowa 1945 – 1989”. – Pierwsza myśl o tym, by zglebić ten temat zakiełkowała we mnie podczas wykładów z historii filmu, gdy przygotowywałam się do egzaminu z tego przedmiotu – mówi. – Odczuwałam zażenowanie, gdy na wykładach tych omawiano rolę kobiet w historii filmu. Francuską reżyserkę Germaine Dulac, przedstawiono jedynie przez pryzmat wydarzenia, które miało miejsce na pokazie jej filmu. Ktoś z sali zadał na głos pytanie, kim jest Germaine Dulac, ktoś inny odpowiedział, że krową, i wywołało się ogromne zamieszanie, a na sam film nikt już nie zwracał uwagi.
Samo określenie kino kobiet jest często mylone z kinem kobiecym. Jak tłumaczyła Monika Talarczyk, to dwa różne pojęcia: – Kino kobiet to twórczość filmowa której autorkami są kobiety, a kino kobiece to marketingowy twór, który ma podobno trafiać w nasze kobiece gusta.
Gość Salonu w Różach opowiadała też, jak na świecie postrzegane są polskie kobiety-filmowcy. W amerykańskim opracowaniu dotyczącym tej problematyki, wspomniane są jedynie Agnieszka Holland i Wanda Jakubowska. – Filmoznawcy patrzą na historię kobiet w filmie przez pryzmat nagród, wyróżnień, wydarzeń, takich jak chociażby. pierwsza kobieta kręcąca film. Warto jednak opisać to zwracając uwagę czasem na drobnostki, wtedy okaże się, że kobiet w filmie było dużo więcej, chociaż ich nazwiska nie były zauważone.
Tak było m.in. z wspomnianą Wandą Jakubowską. Jej nazwisko było co prawda znane, ale to za sprawą kilku filmów, oprócz których reżyserka nakręciła chociażby adaptację „Nad Niemnem”, o której dziś nikt już chyba nie pamięta. Losy tego filmu były zresztą niezwykłe, bo jak się okazuje, zobaczyło go najwyżej kilkanaście osób. Premiera filmu zaplanowana była na 5 września 1939 roku. W dniu premiery jednak budynek kina był już zbombardowaną ruiną, a sam film w obawie przed Niemcami schowany został w piwnicznych murach jednej z Żoliborskich kamienic. Nie wiadomo jednak gdzie dokładnie go ukryto i najpewniej spoczywa tam do dziś.
Monika Talarczyk-Gubała pasjonująco opowiadała także o twórczości innych znaczących postaci kina kobiet, takich jak Márta Mészáros, Vĕra Chytilova czy Barbara Sass. Gospodarzem rozmowy, w wypełnionej po brzegi Republice Róż była Agnieszka Gajewska. Na następne spotkanie w ramach cyklu Salon w Różach trzeba niestety poczekać do jesieni.
Plakat musi śpiewać 8 maja - 24 lipca 2011 | Muzeum Narodowe w Poznaniu |
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?