Jakub Wilk, rodowity poznaniak w sobotę będzie miał okazję po raz kolejny wystąpić w tym prestiżowym spotkaniu, nazywanym "Derbami Polski". Popularny "Wilczek" razem z Bosackim i Kotorowskim pamiętają jeszcze boje z Legią sprzed 2006 roku, zanim nastąpiła fuzja z Amiką Wronki. Wilk wspomina tamte czasy.
- Kiedyś było tak, że Legia zawsze znajdowała się w pierwszej trójce. Lechowi szło wtedy nieco gorzej, ale i tak zawsze potrafiliśmy się zmobilizować i wznieść na wyżyny umiejętności. Nawet kiedy byliśmy w kryzysie, z Legią walczyliśmy z podwójną determinacją. Te mecze zawsze stały na wysokim poziomie - mówi. Oprócz opowiadania historii, skrzydłowy Lecha ma wielką ochotę, ale i szansę napisać następny rozdział w pojedynkach poznańsko-warszawskich.
- Mam nadzieję, że w sobotę po raz kolejny wzniesiemy się na nasze wyżyny i pokażemy w starciu z Legią dobry futbol. Musimy zagrać z taką determinacją, jak w poprzednich takich meczach - deklaruje.
Kolejorz musi wręcz wypruwać sobie żyły, jeśli chce zawalczyć o miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach. Pierwszym krokiem do przybliżenia tego celu będzie wygrana z warszawiakami. Z czysto sportowego punktu widzenia ten mecz także może mieć swoją dramaturgię i wielką stawkę. Przegrany zdecydowanie skomplikuje sobie sytuację w ligowej tabeli. Poznańska jedenastka niestety nie miała ostatnio zbyt dobrej passy.
- Moim zdaniem mamy świetnych piłkarzy i nie możemy przejmować się tą zadyszką. Wciąż walczymy o swój cel i nie wolno nam chodzić ze zwieszonymi głowami. Dlatego mobilizujemy się na następny mecz. Spotkanie z Legią to dobra okazja, żeby się przełamać.
W czasach "starego" Lecha często to Legia uchodziła za faworyta. Dopiero kiedy Kolejorz zaczął grać o najwyższe cele, o wiele trudniej wskazać pewniaka do wygranej. Tym razem kibice obstawiający mecze u bukmacherów także mają nie lada problem.
- Co prawda Legia jest wyżej w ligowej tabeli, ale w obecnej sytuacji niewiele to znaczy. Wystarczy wygrać dwa mecze i już się jest na górze. Mogliśmy sami tak zrobić, ale niestety nie zwyciężyliśmy ani ze Śląskiem, ani z Polonią. Dlatego spadliśmy trochę w dół tabeli- twierdzi nasz rozmówca, który pała żądzą rewanżu za porażkę z poprzedniej rundy, kiedy to Kolejorz prowadził w Warszawie do przerwy 1:0, by ostatecznie przegrać 1:2.
- W poprzednim meczu zaprezentowaliśmy się dobrze w pierwszej połowie. Przegraliśmy na własne życzenie. Gramy u siebie, więc na pewno powalczymy o zwycięstwo. Wiadomo, ile ten mecz znaczy dla kibiców Lecha. To nasz dodatkowy atut - dodaje Wilk.
W sobotnie popołudnie bardzo możliwy jest występ Wilka od pierwszej minuty. Na dośrodkowania będą liczyli koledzy z drużyny. To ten zawodnik zaliczył asystę przy ostatnim trafieniu Bartosza Ślusarskiego z Podbeskidziem. Wtedy zacentrował pikę wprost na głowę kolegi z drużyny.
- Bardzo zależy mi na tym, żeby zagrać. Jednak decyzja należy do trenera - tłumaczy. Nie sprawia mu kłopotu to, czy wystąpi na lewej czy też na prawej stronie.
- Jako zawodnik lewonożny, grając na prawej pomocy, szukam tej "mocniejszej" nogi i przekładam piłkę. Najważniejsze, żeby trafiała zawsze do kolegi z drużyny. Czasem lepiej przygotować takie dośrodkowanie, niż wrzucać w biegu. Pokazał to mecz w Pucharze Polski. Nie ma żadnej pewności, czy na lewej flance grałbym jeszcze lepiej. Tu, gdzie jestem, także przydaję się drużynie - mówi poznaniak.
Kibice Lecha wierzą, że i tym razem uda się pokonać Legię. Radość byłaby podwójna, gdyby miał w tym wielki wkład "Wilczek", grający w Lechu od ukończenia słynnej "trzynastki" .
- Mam nadzieję, że uda się wygrać. To pomoże złapać wiatr w żagle i ruszyć do dalszej walki w tym sezonie - kończy nasz rozmówca.
Uwaga konkurs: Wygraj bilety na mecz Lech - Legia!
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?