Koncert na strzelnicy

Biathlonowa sztafeta kobiet 4x6 km była popisem reprezentacji Rosji. – Było widać, że Rosjanki są niesamowicie zmobilizowane. To chyba efekt ostatnich wydarzeń, a przede wszystkim dyskwalifikacji Olgi Pylewej. Wiem, że ich ekipa była niemal codziennie badana na doping i to chyba wywołało w zawodniczkach sportową złość – tłumaczy trenerka polskich biathlonistek, Nadieżda Biełowa.
O wygranej Anny Bogali, Swietłany Iszmuratowej, Olgi Zajcewej i Albiny Achatowej zadecydowała wspaniała postawa na strzelnicy. Rosjanki trafiły 38 z 40 strzałów, a dwa następne dołożyły dobierając naboje. W takiej sytuacji rywalki były bez szans.
Srebro wywalczyły Niemki, a brąz Francuzki, które za sprawą Sandrine Bailly na ostatniej zmianie zdołały wyprzedzić Białorusinki. Dla Rosjanek to drugi złoty medal w historii biegów sztafetowych. Wcześniej wygrały w Lillehammer. Przed czterema laty w Salt Lake City musiały się natomiast zadowolić brązowym medalem. Z tamtego składu w sztafecie pozostały Iszmuratowa i Achatowa.
Na trasie w San Sicario nadspodziewanie dobrze spisały się Polki. One również były skuteczne na strzelnicy. W sumie miały osiem doładowań i ani jednej karnej rundy. Dzięki temu Krystyna Pałka, Magdalena Gwizdoń, Katarzyna Ponikwia i Magdalena Grzywa zajęły siódme miejsce, pozostawiając w pokonanym polu m.in. wyżej notowane sztafety Bułgarii, z mistrzynią olimpijską z Nagano Jekateriną Dafowską, Chin i Ukrainy.
Dla Gwizdoń i Pałki, to jeszcze nie koniec olimpijskich zmagań. W sobotę wystartują w biegu masowym. – To specyficzna rywalizacja. Najwięcej zyskać lub stracić można na strzelnicy. Ja mam nadzieję, że będzie to mój najlepszy start na igrzyskach. Zrobię wszystko, aby tak się stało – stwierdziła Gwizdoń.
Występ Pałki w tym elitarnym biegu, w którym rywalizuje tylko ograniczona liczba najlepszych zawodniczek, jest sporą niespodzianką. – Dla mnie już sam udział w tym biegu jest sukcesem. Mam nadzieję, że nie zawiodę – powiedziała nasza biathlonistka, która na 20 km zajęła doskonałe piąte miejsce.