Koncert - The Australian Pink Floyd Show w Arenie [ZDJĘCIA]

Australijczycy pojawili się w naszym kraju w związku z 40-stą rocznicą wydania płyty Pink Floyd "The Dark Side Of The Moon".

I właśnie "Ciemna Strona Księżyca" wypełniła prawie w całości pierwszą część koncertu. Potem świetnie zabrzmiał "Sorrow", z monumentalnym wstępem i zakończeniem oraz efektownymi laserami. Publiczność gorąco przyjęła także "Another Brick in the Wall Part 2 ".

ZOBACZ: Floydzi z Australii. Kopia vs. oryginał [ZDJĘCIA, WIDEO]

Druga część zaczęła się od mocnego uderzenia: "In the Flesh?". W "Shine On You Crazy Diamond" jak zwykle największą owację wypełnionej Areny wzbudziły wspaniałe partie gitarowe.

Końcówka koncertu to już prawdziwe mistrzostwo świata. Zaczęło się od "Wish You Were Here". Następnie usłyszeliśmy psychodeliczne "One of These Days", podczas którego na scenie tradycyjnie pojawił się gigantyczny kangur. W "Comfortably Numb" błyszczał gitarzysta Dave Domminney Fowler, który na finał zagrał fenomenalne solo. Na bis zespół zaprezentował "Run Like Hell".

Zespół po raz kolejny potwierdził, że w swoim fachu nie ma sobie równych. Spektakle Australian Pink Floyd są efektowne i znakomicie brzmią. Czy w powietrzu unosił się duch "oryginalnych Floydów"? Bez dwóch zdań!

Minusy? Szkoda, że w zespole nie śpiewa już Ola Bieńkowska. Jej wykonanie "The Great Gig in the Sky" bije na głowę popisy aktualnych wokalistek (a przecież w składzie jest znana ze współpracy z Pink Floyd Lorelei McBroom).

Po raz kolejny wypada także zaapelować do zarządców Areny, by w końcu zamontowali klimatyzację...

Widzisz coś ciekawego, zaskakującego, dziwnego? Pisz na [email protected], dodaj swój artykuł lub zostaw nam wiadomość na facebooku

ZEBRAliśmy nasze serwisy w jednym miejscu:
Wszystko o Lechu Poznań - BUŁGARSKA.PL: polub serwis na Facebooku
Filmy z Poznania i całej Wielkopolski - GŁOS.TV: polub serwis na Facebooku
Inwestycje i budownictwo w Wielkopolsce - DOM
Baw się i wygrywaj nagrody - KONKURSY