Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikt pieszych z rowerzystami oczami pieszej, która przeszła wszystkie ulice Poznania. "Trafiłam na wielkie błota"

Paweł Antuchowski
Paweł Antuchowski
Na obrzeżach, gdzie dojeżdżają tylko autobusy, ich częstotliwość jest zdecydowanie mniejsza niż w centrum Poznania. Do tego stopnia, że na poznańskim Garaszewie autobusy kończą kursowanie znacznie wcześniej niż na pozostałych liniach. To w bohaterce wzbudziło największe zdziwienie.
Na obrzeżach, gdzie dojeżdżają tylko autobusy, ich częstotliwość jest zdecydowanie mniejsza niż w centrum Poznania. Do tego stopnia, że na poznańskim Garaszewie autobusy kończą kursowanie znacznie wcześniej niż na pozostałych liniach. To w bohaterce wzbudziło największe zdziwienie. Robert Woźniak
Poznanianka, która na co dzień pracuje jako koordynator projektów, przeszła wszystkie ulice w Poznaniu. Opowiedziała nam jakie są poznańskie ulice, gdzie spacerowało jej się najlepiej, a gdzie najgorzej. A wszystko zaczęło się po prostu od chęci wyjścia na spacer.

Spis treści

Piesi kontra rowerzyści

Da się dojść wszędzie pieszo?
Czasami pieszemu jest łatwiej, a czasami rowerzyście.

Czyli konflikt występuje między pieszymi, a rowerzystami?
Po prostu niektóre fragmenty ulic rowerzystom jest łatwiej i szybciej przejechać, a pieszego się tam nikt nie spodziewa. Są też odcinki, które są gdzieś w lesie. Trafiłam także na wielkie błota niedaleko Sielanki (Os. Świerczewo - dop. red.). Jest tam kilka domów, obok których szłam po ciemku, po ulewnych deszczach. To nie był przyjemny spacer. Wtedy uświadomiłam sobie, że przecież oni tu na co dzień mieszkają i muszą w tym funkcjonować. Są miejsca, gdzie wciąż mieszkańcy mają szamba. To są zazwyczaj osiedla nowych domów, nowe ulice oddalone od centrum. Nie mają tam utwardzonej drogi, bo nikt jej nie wybuduje bez kanalizacji.

Te ulice w Poznaniu są najciekawsze

Które ulice w Poznaniu są najciekawsze?
Odkryłam wiele ciekawych ulic, jak Nadwarciańska, która stanowi szlak wzdłuż Warty. Bardzo przyjemnie się tam szło, zwłaszcza jesienią, kiedy na drzewach były jeszcze kolorowe liście. Z ulic na Morasku widać, jak na dłoni, panoramę Poznania. Osiedla, które mają krótkie ulice, były przeze mnie odwiedzane najchętniej. Wtedy realizacja celu postępowała szybciej niż idąc najdłuższymi ulicami Poznania, jak chociażby ulicą Warszawską.

Czytaj także: Poznańskie Inwestycje Miejskie zadowolone z remontu Starego Rynku? "Docierają do nas pozytywne opinie"

Które ulice były trudne do przejścia?
Generalnie wszystkie, które mają chodniki i są oświetlone, są wspaniałe i to są te najlepsze ulice. Trochę gorzej jest z tymi, które nie mają oświetlenia. Zazwyczaj to oznacza, że nie mają one też asfaltu, ani chodnika. Bywało tak, że widziałam na mapie ulicę, ale nie dało się nią przejść bez latarki. Wtedy wracałam następnego dnia z latarką i z lepszym nastawieniem, że tam jest ulica, której nie będzie widać i najczęściej są też kałuże.

Wiele było takich ulic?
Było kilka zaskakujących. Ostatnie ulice, które odwiedziłam, znajdują się na Szczepankowie. Jest tam kilka takich, które prowadzą przez pole - Gospodarska czy Krotoszyńska. Do mapy źródłowej (Open Street Map) jest wpisana ich nazwa, więc aplikacja, działająca na tej mapie, wymaga ich przejścia. Wiele razy podczas spaceru wątpiłam w to co widzę, bo przecież tam nie ma ulicy, za to jest na przykład pole. Ale ostatecznie wszystkie przeszłam.

Najgorsze ulice w Poznaniu są na obrzeżach

Gdzie są najgorsze ulice? Właśnie na obrzeżach miasta?
Z jednej strony tak, ale jeśli chodzi o te graniczne tereny, to od południa jest świetna komunikacja, ciągłość ulic z chodnikami. Od północy jest trochę mniej chodników, ale generalnie da się przejść. Są takie tereny, ogólnie trudno dostępne, gdzie nie jest to kwestia braku chodnika, tylko oznaczenia ulicy w aplikacji jako dostępnej dla ruchu pieszych, na przykład węzeł Antoninek, a jak wiemy - pieszy nie może na niego wejść. W takich przypadkach trzeba było wysłać poprawki do mapy.

Remonty w centrum bardziej przeszkadzały czy pomagały?
To zależy kiedy, bo Stary Rynek w trakcie remontu był w kilku miejscach dostępny, w innych nie i na odwrót. Po prostu musiałam go kilka razy odwiedzić. Święty Marcin też przechodziłam w takich miejscach, gdzie normalnie się nie da, a podczas remontów mogłam bez problemu przejść, więc to było ciekawe doświadczenie - chodzić środkiem jezdni.

Co było dla Pani największym zaskoczeniem?
Na pewno dowiedziałam się więcej o tym jak funkcjonuje transport miejski. Zawsze wolałam wybierać tramwaj, bo tras autobusowych nie znam tak dobrze jak rozkładu szyn tramwajowych w mieście. Jednak autobusy dojeżdżają dalej i czasami też podczas spacerów wspierałam się nimi, żeby nie musieć iść dwa razy tą samą ulicą. Są w Poznaniu takie miejsca, do których autobusy jeżdżą bardzo rzadko. Tak było chociażby na Garaszewie, gdzie po dotarciu na przystanek okazało się, że dzisiaj już nie pojadę, bo autobusy kończą kursowanie wcześniej. Poza tym komunikacja na obrzeżach kursuje zdecydowanie rzadziej. Tymczasem mieszkając na Łazarzu ławo się przyzwyczaić do tego, że co chwilę jedzie jakiś tramwaj czy autobus.

Ile było tych ulic?
Ulic jest prawie 2,5 tys. Tworzą one 1360 km. Od ostatniej aktualizacji 31 grudnia 2023 doszło kolejnych 15, czyli jakieś 10 km więcej. W 2 lata przeszłam 3300 km w 330 dni, czyli średnia wychodzi, że co drugi dzień 10 km przechodziłam. Jedne spacery były krótsze, drugie dłuższe. Czasami to był jeden długi spacer, taki 20-kilometrowy. Różnie bywało.

Aplikacja pomaga zbierać ulice

Co to za aplikacja, o której Pani wspomina?
Aplikacja nazywa się City Strides. Przez długi czas w ogóle nie było aplikacji, działała tylko wersja w przeglądarce. Trzeba mieć jedynie urządzenie z GPS-em, na przykład smartfon, które zapisze ślad spaceru.

Komunikacja publiczna największym zaskoczeniem
Mieszkająca na co dzień na poznańskim Łazarzu Katarzyna Kowalska w rozmowie z "Głosem" stwierdziła, ze największe zdziwienie wzbudziła u niej komunikacja miejska. Robert Woźniak

I celem tej aplikacji jest, żeby przejść przez wszystkie ulice?
Dokładnie. W większych miastach, jak w Poznaniu, mamy grupę ulic danego miasta, a mniejsze miejscowości połączone są w gminy, na przykład Dopiewo czy Mosina. Tylko że one są trochę podstępne, bo mają kilka ulic o tej samej nazwie w różnych miejscowościach, a liczą się jako jedna. Najczęściej jest to ulica Poznańska, która zwykle prowadzi do Poznania.

Czyli teraz będzie Pani zwiedzała ulice w podpoznańskich gminach?
Na ten moment kupiłam sobie wersję premium aplikacji City Strides i ustawiłam opcję, która wymaga przejścia naprawdę całej ulicy, w 100 proc. bez wymówek, że gdzieś się nie da podejść. W bezpłatnej wersji, niektóre ulice wystarczy przejść tylko w 90 proc. Najważniejsze jest zaliczenie wszystkich punktów kontrolnych danej ulicy, które są zaznaczone na mapie w aplikacji.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

Miejskie Historie - Trzcianka:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Konflikt pieszych z rowerzystami oczami pieszej, która przeszła wszystkie ulice Poznania. "Trafiłam na wielkie błota" - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto