Dziewięcioletnia Liliana trafiła do szpitala z obrażeniami dwóch kręgów szyjnych. Rodzice dziewczynki zgłosili na policję, że została pobita przez... koleżanki z klasy. Czy rzeczywiście to rówieśniczki zrobiły jej krzywdę?
W środę Liliana M., uczennica trzeciej klasy Szkoły Podstawowej nr 56 na poznańskich Krzesinach, po powrocie ze szkoły powiedziała mamie, że został pobita przez koleżanki z klasy. Wieczorem dziewczynka straciła przytomność. W tej chwili przebywa w szpitalu, przy ul. Szpitalnej.
Sobotni konflikt?
Wczoraj do szkoły przyszli rodzice trzecioklasistów. Byli oburzeni całą sytuacją. – Nic takiego nie miało miejsca – tłumaczyły matki dziewczynek, które miały pobić Lilianę. – Wiemy, że po lekcjach trochę się pokłóciły, szarpały i ciągnęły za włosy. Potem rozeszły się do domu. – To zarejestrowały nasze kamery – wyjaśnia Andrzej Karaś, dyrektor szkoły. – Od rana rozmawiam z dziećmi i ich rodzicami. Jeden z uczniów, który wracał razem z Lilianą do domu, opowiedział, że powiedziała ona, że chłopcy mogą być spokojni, bo na nich nie naskarży wychowawczyni, a na dziewczyny – tak.
Wątpliwości czy rzeczywiście dziewczynkę pobiły koleżanki, ma także policja. Dyrektor szkoły podejrzewa, że sprawa ta może mieć związek z sobotnią kłótnią dziewczynek. W domu jednej z uczennic ćwiczyły piosenkę na Dzień Matki. Podczas niej dziewięciolatki posprzeczały się. Liliana obrażona poszła do domu. – W poniedziałek rano o całej sytuacji poinformował mnie ojczym, prosząc o interwencję – opowiada Andrzej Karaś.
– Porozmawiałem z wychowawczynią klasy, która złagodziła konflikt między nimi. Pogodziły się i wszystko było w porządku.
Rodzic kontra rodzic
Ojczym dziewczynki twierdzi, że od dwóch miesięcy Liliana narzekała na koleżanki z klasy. Gdy zgłaszali problem, szkoła nie reagowała: – Wychowawczyni potraktowała żonę jak powietrze – mówi mężczyzna.
Z kolei rodzice rówieśników twierdzą, że dziewczynka lubiła być w centrum zainteresowania. A gdy coś nie było po jej myśli – obrażała się. – Rodzice Liliany byli rano w szkole, dlaczego nie chcieli z nami porozmawiać? – denerwują się matki. – Może dlatego, że do niczego nie doszło?
Rodzice nie podali swoich nazwisk, nie pozwolili fotografować dzieci, które i tak przerażone były obecnością kamer i dziennikarzy w szkole, a także szczegółowymi pytaniami dyrektora. Nie chcieli rozmawiać, bo obawiają się reakcji ojczyma Liliany. – Boimy się o dzieci
– zgodnie mówią. Dlaczego? – Mieliśmy sygnały, że w tym domu dochodziło do rękoczynów – dodaje Andrzej Karaś.
Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji
– W poniedziałek będziemy konsultować się z sędzią z sądu rodzinnego, kiedy będzie można przesłuchać dziewczynkę.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?