Ostatnie półrocze należało do niego. Paweł Sasin przyszedł do Lecha Poznań z III-ligowego Śląska Wrocław.
Dzięki swojej nieustępliwości oraz bardzo dobrej postawie na boisku, niemal od razu stał się ulubieńcem kibiców z Bułgarskiej.
Mama Pawła, pani Maria, zajmuje się księgowością, natomiast tata grał w III-ligowym Radomiaku Radom. Miał nawet ofertę przejścia do Pogoni Szczecin, z której ostatecznie zrezygnował. W piłkę gra również brat Michał. Niestety, jego dobrze zapowiadająca się kariera została zahamowana przez groźną kontuzję nogi. Paweł ma również siostrę Paulinę, która w przyszłym roku będzie zdawała mautrę.
- Chciałbym bardzo serdecznie podziękować swoim rodzicom oraz rodzeństwu. Bardzo dużo mi pomogli. Naprawdę wiele im zawdzięczam. Mama nawet oglądała mecz z Wisłą Płock, natomiast tata z bratem i siostrą byli na spotkaniu z Legią - opowiada Paweł.
Pierwsze kroki
Paweł urodził się 2.10.1983 r. w Radomiu. Był dobrym ucz- niem.
- W podstawówce nie miałem żadnych problemów. Pojawiły się dopiero we Wrocławiu, gdy chodziłem do liceum. Skupiłem się na piłce i zaniedbywałem naukę. Mama niejednokrotnie przyjeżdżała aż z rodzinnego Radomia, by porozmawiać z nauczycielami. Na szczęście, wszystko dobrze się skończyło - uśmiecha się Paweł. Wszystkie szczeble w piłce młodzieżowej zaliczył w szkółce Beniaminka Radom. Od dziecka występował na lewym skrzydle, a jego wzorem do naśladowania jest francuski pomocnik Arsenalu Londyn, Robert Pires. Następnie przeniósł się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego ,,Sport Kontakt”, we Wrocławiu. Występował tam przez rok, gdyż z powodu problemów finansowych szkoła zbankrutowała. Zdążył się jednak wypromować. Pawła zauważył trener Masztalerz i ściągnął do pierwszoligowego wówczas Śląska Wrocław.
Pobyt w Śląsku Wrocław
W roku 2001 spełniło się jego najskrytsze marzenie. Zadebiutował w pierwszej lidze. - Już jako nastolatek jeździłem z pierwszą drużyną Śląska na spotkania pierwszej ligi. Zaliczyłem nawet symboliczny debiut w ekstraklasie. Trener Nemec wpuścił mnie na ostatni kwadrans, w spotkaniu z RKS Radomsko, gdzie padł bezbramkowy remis. Następnie zagrałem jeszcze w przegranym meczu z Legią Warszawa, w ramach rozgrywek o Puchar Polski. W Śląsku występowałem 4 lata. Jest to klub najbliższy mojemu sercu. Bardzo dużo mu zawdzięczam i zawsze będę go darzył ogromnym sentymentem i szacunkiem. Do dzisiaj mam tam wielu przyjaciół, tak na boisku jak i na trybunach – wspomina swój pobyt we Wrocławiu.
Spotkanie w Gdyni
Podczas barażowego spotkania o II ligę, Śląsk grał z Arką. Pierwszy mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym. W rewanżu w Gdyni wrocławianie przegrali i na kolejny rok pozostali w trzecioligowym towarzystwie. Mecz obserwował trener Czesław Michniewicz, który szukał kandydatów do gry w Lechu. Początkowo cała jego uwaga skupiła się na Rafale Murawskim z Arki. Jednak to nie Rafał, a Paweł Sasin bardziej spodobał się trenerowi Kolejorza.
Choć w tym meczu otrzymał czerwoną kartkę, przekonał do siebie Michniewicza, który po o- statnim gwizdku sędziego spot- kał się z Sasinem i zaproponował mu grę w Lechu.
- Trener zapytał czy chcę grać w ekstraklasie. Miałem jeszcze oferty z Zagłębia Sosnowiec oraz Odry Wodzisław, ale oferta Lecha była bardzo konkretna. Obiecał, że dostanę na pewno szansę i tylko ode mnie zależy czy ją wykorzystam. Tak też się stało, za co mu serdecznie dziękuję. Myślę, że swoją postawą na boisku spłaciłem kredyt zaufania, którym mnie w Poznaniu obdarzono - twierdzi Sasza.
Sasza lechitą
Sezon 2004/05 Paweł rozpoczął już jako piłkarz Lecha Poznań. Niemal od razu stał się pierwszoplanową postacią, zdobywcy Pucharu Polski. Jego znakomite rajdy lewą stroną boiska oraz niekonwencjonalne dryb- lingi, spowodowały, że błyskawicznie stał się ulubieńcem sympatyków Lecha.
Kibice cenią w nim również to, że jest skromny i szczery. Kolejorz jego pierwszą miłością, ale podkreśla, że jest profesjonalistą i w każdym meczu daje z siebie wszystko. Na uwagę zasługuje również fakt, iż jako jeden z nielicznych piłkarzy, podszedł do kibiców po spotkaniu z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie i podziękował im za doping, dorzucając do tego jeszcze swoją klubową koszulkę.
- Nie mogłem zachować się inaczej. Kibice swoją postawą w całej rundzie, zasłużyli, żeby im podziękować - zwierza się Paweł.
Jesienią wystąpił w 12 spotkaniach. Zdobył jedną bramkę.
- Wykorzystałem nieporozumienie bramkarza Odry ze swoim obrońcą. Piłka spadła mi pod nogi i momentalnie uderzyłem na bramkę. Bramkarz nie zdążył się cofnąć i futbolówka wpadła mu za kołnierz. Przyznam się, że nie była to przypadkowa bramka, tylko dokładne mierzone uderzenie – zakończył młody pomocnik Lecha.
Jeszcze wiele pracy przede mną
Rozmowa z Pawłem Sasinem
W tej chwili jesteś najbardziej chwalonym piłkarzem Lecha. Nie boisz się tego, że jak zespół będzie lepiej grał, twoja gwiazda straci blask?
- Twardo stąpam po ziemi i woda sodowa na pewno mi nie grozi. Końcówka rundy już nie była dla mnie tak dobra jak początek sezonu. Jeszcze wiele pracy przede mną. Wiem, że tylko w ten sposób mogę coś osiągnąć. Dlatego o swoją formę na wiosnę jestem spokojny.
Z kim najbardziej się zżyłeś podczas tego półrocznego pobytu w Poznaniu?
- Ze wszystkimi chłopakami żyję w dobrej komitywie. Jednak moim największym przyjacielem jest Dawid Topolski. Gramy po tej samej stronie boiska. Jeszcze trochę namieszamy w tym sezonie.
Za pół roku kończy się Twoje wypożyczenie ze Śląska Wrocław. co będzie dalej?
- W tej chwili trudno powiedzieć, za kilka miesięcy będę mądrzejszy. Chcę grać w pierwszej lidze. Niestety, w tej sprawie nie mam wiele do powiedzenia. Wszystko jest w rękach prezesów obu klubów.
Czy klub ma wobec Ciebie zaległości finansowe?
- Wszystkie pieniądze otrzymuję terminowo. Nie ma żadnych zaległości.
Rozmawiał: Marcin SMYTRY
Liczby Pawła Sasina
1 – tyle bramek zdobył w I lidze w barwach Lecha
12 – występy w I lidze w barwach Lecha
15 – tyle minut zagrał w Śląsku Wrocław w I lidze
934 – tyle minut zagrał w rundzie jesiennej w I lidze
Ulubione...
Film: Troja, Gladiator
Aktor/aktorka: Cezary Pazura/Catherine Zeta-Jones
Klub: FC Barcelona, Arsenal Londyn
Potrawa: Zupa ogórkowa
Napój: Coca-Cola
Forma rekreacji: Kino, książka
Idol z dzieciństwa: Romario
Internet: nie lubię, wolę zagrać w PlayStation
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?