Poznaniacy pojechali do Kielc w mocno okrojonym składzie. Z różnych powodów w kadrze na mecz zabrakło Jasmina Buricia, Manuela Arboledy, Vojo Ubiparipa, Marcina Kamińskiego, Kebby Cessaya i Mateusza Możdżenia. To jakby nie patrzeć połowa „jedenastki”.
Od pierwszych minut przewagę w polu mieli lechici, ale to kielczanie pierwsi stworzyli sobie groźniejszą sytuację do objęcia prowadzenia. W 17. minucie po zamieszaniu w polu karnym niezły strzał Macieja Korzyma obronił Krzysztof Kotorowski.
Największe zagrożenie pod bramką Korony Lech stwarzał sobie po stałych fragmentach gry oraz akcjach prawym skrzydłem Bartosza Bereszyńskiego, ale niestety nic z tego nie wynikało.
Dopiero w 31. minucie poznaniacy oddali pierwszy celny strzał, ale Aleksiej Szlakotin nie miał problemów z obronieniem strzału Bereszyńskiego. Dwie minuty później jeszcze bliższy szczęścia był Bartosz Ślusarski, ale jego „główka” z kilku metrów przeleciała nad poprzeczką.
W drugiej połowie obraz gry niewiele się zmieniał – Lech nadal przeważał, ale miał kłopoty ze stworzeniem sobie sytuacji bramkowych.
Decydująca akcja miała miejsce w 72. minucie. Łukasz Trałka zdecydował się na strzał z dystansu. Uderzył fatalnie – piłka leciała dobre kilka metrów od bramki, kiedy zdołał ją przeciąć Ślusarski. Lekko trącona lewą noga piłka wpadła tuż przy słupku, zaskakując bramkarza Korony.
W ostatniej minucie gospodarze mieli szansę wyrównać. Po głupim faulu Huberta Wołąkiewicza wykonywali rzut wolny sprzed pola karnego – Michał Janota uderzył ponad murem – piłka leciała tuż pod poprzeczkę, ale kapitalną interwencją popisał się Kotorowski, ratując trzy punkty dla swojego zespołu.
Dzięki zwycięstwu Lech zimę spędzi na pozycji wicelidera z czteropunktową stratą do Legii Warszawa. Bartosz Ślusarski z 8 golami zajmuje natomiast trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców ekstraklasy.
Na uwagę w tym meczu zasługuje bardzo dobra gra Bartosza Bereszyńskiego oraz praktycznie bezbłędna postawa Tomasza Kędziory, który z konieczności musiał zagrać od pierwszej minuty.
- W pierwszej połowie nie zdobyliśmy bramki mimo, że mieliśmy dwie dogodne sytuacje - powiedział po meczu Mariusz Rumak, trener Lecha. - W drugiej odsłonie z kolei strzeliliśmy gola z niczego, gdy Trałka strzelał, a wyszło podanie. Taka właśnie jest piłka. Najważniejsze, że wygraliśmy i nadal siedzimy Legii na zderzaku.
Korona Kielce - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka: 72. Ślusarski.
Żółte kartki: Jovanović, Malarczyk - Murawski, Henriquez.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 3500.
Korona: Szlakotin - Kuzera, Malarczyk, Kijanskas, Lisowski - Szekely (46. Sobolewski), Lenartowski, Jovanović, Korzym - Jamróz (37. Janota), Żewłakow (68. Sierpina)
Lech: Kotorowski - Kędziora, Wołąkiewicz, Djurdjević, Henriquez - Drewniak (71. Trałka), Murawski - Bereszyński, Tonev (73. Lovrencsics), Linetty - Bartosz Ślusarski (87. Wolski).
**
**
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?