Koronawirus w Wielkopolsce wciąż ma się dobrze. Głównie przez naszą nieuwagę

Rawicki, ostrzeszowski czy międzychodzki – to niektóre z powiatów w Wielkopolsce, w których w ostatnim czasie wybuchły ogniska zakażenia koronawirusem. Co ciekawe, ich przyczyną były wesela.

– Takie imprezy jak wesela nie powinny mieć miejsca. A na pewno nie tak liczne. 100-150 osób to jest za dużo – tłumaczy prof. Iwona Mozer-Lisewska, ordynator oddziału zakaźnego w szpitala miejskiego im. Strusia w Poznaniu.

Czytaj też:Prawie 80 zakażeń koronawirusem po weselu pod Rawiczem. Wśród chorych są dzieci

I dodaje: – Rozumiem, że na tę chwilę czeka się całe życie, ale są jednak takie okoliczności jak epidemia, gdy należy do takich spraw podchodzić dużo bardziej zdroworozsądkowo.

Jednak nie tylko wesela powodują, że liczba zakażeń koronawirusem wciąż się nie zmniejsza. Okres wakacyjny sprzyja wyjazdom a ciepła pogoda zachęca do spacerów i spotkań z przyjaciółmi. Przy tym wszystkim pandemia schodzi na dalszy plan.

– Rozumiem, że ludzie są zmęczeni lockdownem i tęsknota za swobodą jest spora. Jednak moje obserwacje są takie, że ludzie spauzowali również z restrykcji. Owszem, w dużych sklepach zakładają maseczki. Ale noszą je niewłaściwie i bardzo niehigienicznie je przechowują. Nie zakładają również rękawiczek

– zwraca uwagę prof. Mozer-Lisewska.

I kontynuuje: – Tak samo jest w przypadku obsługi w lokalach. Widzimy, że tam maseczki nie mają właściwego zastosowania i częściej przysłaniają szyję niż usta i nos. Zaludniły się też place zabaw. Podobnie sytuacja wygląda w kościołach, gdzie nie trzyma się już dystansu, a komunie podaje się doustnie.

6 czerwca wszedł w życie ostatni znoszenia obostrzeń, zgodnie z którym ponownie otwarte zostały kina, teatry, siłownie i salony masażu. Czy zniesienie obostrzeń nastąpiło zbyt wcześnie?

Zobacz również: Przez koronawirusa pojawiła się nowa choroba, na którą cierpią dzieci? Profesor Figlerowicz: Widzimy związek

– Trudno na to odpowiedzieć jednoznacznie. Rozumiem, że przez obostrzenia cierpi gospodarka, że obecnie mamy okres wakacji i wszyscy dążą do swobody. Jednak jesteśmy nieostrożni – stwierdza prof. Mozer-Lisewska.

– Ostatnio jechałam pociągiem, w którym celowo wykupiłam miejsce w pierwszej klasie, mając na uwadze to, że liczba zajętych miejsc w przedziale została zmniejszona z sześciu na trzy. Okazało się, że się mylę, bo przez większą część trasy zajętych było pięć miejsc, a pod koniec doszła jeszcze szósta osoba. W takich warunkach nie ma co się dziwić, że zakażania szerzą się drogą komunikacji - wyjaśnia.

Nowych zakażeń wciąż przybywa. Obecnie w Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejski im. J. Strusia i w izolatorium w Poznaniu łącznie przebywa 101 osób.

– Pandemia na pewno wciąż trwa i co do tego nie ma złudzeń. Ona zacznie się nasilać na koniec wakacji, w momencie posyłania dzieci do przedszkoli i szkół. Nie będzie można wykluczyć też nakładania się koinfekcji, czyli zakażenia wirusem SARS-CoV-2 z wirusem grypy

– podkreśla prof. Mozer-Lisewska.

Co należy więc robić? – Potrzebny jest zdrowy rozsądek. Powinniśmy unikać skupisk ludzkich, a zwłaszcza powinny tego pilnować osoby schorowane, z chorobami przewlekłymi i tymi obniżającymi układ odpornościowy. Poza tym bezwzględnie podczas mówienia, kichania czy kaszlu używać maseczek, zachowywać odstępy, unikać płatności gotówkowych i obserwować się, a w przypadku jakichkolwiek wątpliwości lepiej jak najszybciej kontaktować się z lekarzem.