Poznańska sędzia Lucyna Z. jest oskarżona o przestępstwo w tzw. aferze testamentowej.
Jednak kolejny sąd - tym razem z Gorzowa Wielkopolskiego - nie chce zająć się tą sprawą.
Skandal wybuchł w 1999 roku. Wtedy wyszło na jaw, że z sądowych akt zniknął rzekomy testament Melanii Rozmarynowicz, przedwojennej właścicielki wielu nieruchomości w Poznaniu. Tymczasem na jego podstawie przedsiębiorca Jacek J. przejął kilka budynków. Mieszkańcy jednej z kamienic zaczęli kwestionować prawdziwość tego dokumentu. Sprawą zajęła się prokuratura i ówczesny Urząd Ochrony Państwa. Bardzo szybko wyszło na jaw, że cała sprawa była misternym oszustwem. Wkrótce za kratkami znalazło się kilka znanych osób.
Między innymi radca prawny Mirosław Z. i były komendant wojewódzki policji, Kazimierz K. Po długim i skomplikowanym śledztwie akta sprawy trafiły do Sądu Rejonowego w Szamotułach.
Wszyscy zostali uznani za winnych. Mirosława Z. skazano na 8 lat więzienia. Dowiedzieliśmy się, że apelacje od wyroku już zapowiedzieli obrońcy.
A sędzia może spać spokojnie
Na liście podejrzanych pojawiła się również sędzia Lucyna Z., była przewodnicząca wydziału zajmującego się sprawami spadkowymi i prywatnie żona Mirosława Z. Podejrzenia padły również na sędzię Marię J., która swoim orzeczeniem przyznała Jackowi J. majątek po Melanii Rozmarynowicz. One jednak nie zasiadły na ławie oskarżonych w szamotulskim procesie, bo chronił je immunitet. Procedura jego uchylania trwała wiele miesięcy, ale w końcu się udało. Pod koniec ubiegłego roku Lucyna Z. i Maria J. zostały oskarżone o przestępstwa, za które grozi nawet 10 lat więzienia.
Od tego czasu minęły już jednak miesiące, a proces obu sędzi nawet się nie rozpoczął. Trwa skandaliczny korowód z przekazywaniem sobie akt przez kolejne sądy. Prokuratura w Gorzowie Wielkopolskim przesłał je najpierw do poznańskiego Sądu Rejonowego. Ten nie chciał być posądzony o stronniczość w osądzaniu byłej koleżanki i zwrócił się Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy gdzie indziej. Decyzja zapadła na początku maja tego roku. Kolejnym na liście miał być Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim.
Z sądu do sądu
Wydawało się, że to już koniec. Tymczasem nic z tego. Dowiedzieliśmy się, że gorzowscy sędziowie także nie chcą osądzać Lucyny Z. I w najbliższych dniach zwrócą się do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu o przekazanie sprawy do... Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskiego.
- Chodzi nam o społeczne względy tej sprawy. Przede wszystkim pozycje oskarżonej - przyznaje sędzia Kamil Jarocki, przewodniczący wydziału VII karnego gorzowskiego Sądu Rejonowego.
Tą sytuacją zniesmaczonych jest wielu poznańskich prawników.
- Są zarzuty i jest podejrzana, która jest sędzią Tymczasem ludzie dowiadują się, że sędziowie nie chcą osądzać koleżanki. Co można sobie o tym pomyśleć? - pyta retorycznie jeden z nich.
Zaskoczenia nie ukrywa również sędzia Katarzyna Tyczka-Rote z Sądu Apelacyjnego, ale zaznacza, że wszystko jest zgodne z prawem. - Jeśli taki wniosek wpłynie, zostanie niezwłocznie rozpoznany. Niemniej w ten sposób z pewnością przedłuża się całe postępowanie. Nie chcę jednak wydawać ocen - mówi sędzia Tyczka-Rote.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?