Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Korowody z sędzią

Adrian MERK
To mieszkańcy kamienicy przy ul. Staszica 6 w Poznaniu zakwestionowali prawdziwość testamentu.
Fot. P. Jasiczek
To mieszkańcy kamienicy przy ul. Staszica 6 w Poznaniu zakwestionowali prawdziwość testamentu. Fot. P. Jasiczek
Poznańska sędzia Lucyna Z. jest oskarżona o przestępstwo w tzw. aferze testamentowej. Jednak kolejny sąd - tym razem z Gorzowa Wielkopolskiego - nie chce zająć się tą sprawą. Skandal wybuchł w 1999 roku.

Poznańska sędzia Lucyna Z. jest oskarżona o przestępstwo w tzw. aferze testamentowej.
Jednak kolejny sąd - tym razem z Gorzowa Wielkopolskiego - nie chce zająć się tą sprawą.

Skandal wybuchł w 1999 roku. Wtedy wyszło na jaw, że z sądowych akt zniknął rzekomy testament Melanii Rozmarynowicz, przedwojennej właścicielki wielu nieruchomości w Poznaniu. Tymczasem na jego podstawie przedsiębiorca Jacek J. przejął kilka budynków. Mieszkańcy jednej z kamienic zaczęli kwestionować prawdziwość tego dokumentu. Sprawą zajęła się prokuratura i ówczesny Urząd Ochrony Państwa. Bardzo szybko wyszło na jaw, że cała sprawa była misternym oszustwem. Wkrótce za kratkami znalazło się kilka znanych osób.

Między innymi radca prawny Mirosław Z. i były komendant wojewódzki policji, Kazimierz K. Po długim i skomplikowanym śledztwie akta sprawy trafiły do Sądu Rejonowego w Szamotułach.

Wszyscy zostali uznani za winnych. Mirosława Z. skazano na 8 lat więzienia. Dowiedzieliśmy się, że apelacje od wyroku już zapowiedzieli obrońcy.

A sędzia może spać spokojnie

Na liście podejrzanych pojawiła się również sędzia Lucyna Z., była przewodnicząca wydziału zajmującego się sprawami spadkowymi i prywatnie żona Mirosława Z. Podejrzenia padły również na sędzię Marię J., która swoim orzeczeniem przyznała Jackowi J. majątek po Melanii Rozmarynowicz. One jednak nie zasiadły na ławie oskarżonych w szamotulskim procesie, bo chronił je immunitet. Procedura jego uchylania trwała wiele miesięcy, ale w końcu się udało. Pod koniec ubiegłego roku Lucyna Z. i Maria J. zostały oskarżone o przestępstwa, za które grozi nawet 10 lat więzienia.

Od tego czasu minęły już jednak miesiące, a proces obu sędzi nawet się nie rozpoczął. Trwa skandaliczny korowód z przekazywaniem sobie akt przez kolejne sądy. Prokuratura w Gorzowie Wielkopolskim przesłał je najpierw do poznańskiego Sądu Rejonowego. Ten nie chciał być posądzony o stronniczość w osądzaniu byłej koleżanki i zwrócił się Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy gdzie indziej. Decyzja zapadła na początku maja tego roku. Kolejnym na liście miał być Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim.

Z sądu do sądu

Wydawało się, że to już koniec. Tymczasem nic z tego. Dowiedzieliśmy się, że gorzowscy sędziowie także nie chcą osądzać Lucyny Z. I w najbliższych dniach zwrócą się do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu o przekazanie sprawy do... Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskiego.

- Chodzi nam o społeczne względy tej sprawy. Przede wszystkim pozycje oskarżonej - przyznaje sędzia Kamil Jarocki, przewodniczący wydziału VII karnego gorzowskiego Sądu Rejonowego.

Tą sytuacją zniesmaczonych jest wielu poznańskich prawników.

- Są zarzuty i jest podejrzana, która jest sędzią Tymczasem ludzie dowiadują się, że sędziowie nie chcą osądzać koleżanki. Co można sobie o tym pomyśleć? - pyta retorycznie jeden z nich.

Zaskoczenia nie ukrywa również sędzia Katarzyna Tyczka-Rote z Sądu Apelacyjnego, ale zaznacza, że wszystko jest zgodne z prawem. - Jeśli taki wniosek wpłynie, zostanie niezwłocznie rozpoznany. Niemniej w ten sposób z pewnością przedłuża się całe postępowanie. Nie chcę jednak wydawać ocen - mówi sędzia Tyczka-Rote.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto