Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kosmici w komisariacie

Joanna KARDASZ
Zatrzymaniem i odwiezieniem do komisariatu grupy przedstawicieli „Naszości” zakończył się happening, który zorganizowali oni wczoraj na Placu Bernardyńskim w Poznaniu.

Zatrzymaniem i odwiezieniem do komisariatu grupy przedstawicieli „Naszości” zakończył się happening, który zorganizowali oni wczoraj na Placu Bernardyńskim w Poznaniu.

Młodzi ludzie chcieli przeszkodzić przedstawicielom SLD w złożeniu kwiatów przed jedną z tablic upamiętniających obchody 1 maja.

Protest członków Akcji Alternatywnej „Naszość” pod hasłem: „Miller na Marsa” rozpoczął się tuż po godzinie 10. Wcześniej wokół Placu policja zorganizowała objazdy, zamknięto okoliczne drogi, postawiono barierki. Na miejscu pojawiło się kilka radiowozów i kilkudziesięciu uzbrojonych policjantów. Pod tablicą upamiętniającą pierwszy w Poznaniu pochód robotniczy zbierali się poznaniacy. Kilkuosobowa grupa ,,Naszości’’ pojawiła się na placu przebrana za kosmitów.

Szef Naszości - Piotr Lisiewicz rozpoczął happening powitaniem wszystkich zebranych. Wśród gwizdów i krzyków starszych poznaniaków krytykował rządy premiera Leszka Millera, żartował z afery Rywina, obśmiewał polityków SLD.

- Miller na Marsa! Zamiast straszyć nam kobiety wsiadaj Miller do rakiety! - skandowali młodzi ludzie pomalowani i ubrani na zielono.

- Sami wsiadajcie! - odkrzykiwali natychmiast zbulwersowani sympatycy rządu.- Gnojki i debile! - niektórzy nie przebierali w słowach.

Co pewien czas dochodziło do utarczek słownych. - Niech Miller weźmie w kosmos swojego rzecznika Tobera jako psa Łajkę, bo jest tak samo wyszczekany i baronową Łybacką jako Tierieszkową - krzyczał Piotr Lisiewicz. - Rywin też przyleciał z kosmosu!

- Małpy! Zwierzęta też można nauczyć tak krzyczeć i głupio powtarzać - ripostowali ubrani w ciemne garnitury sympatycy lewicy.

Wszystko początkowo bardzo spokojnie obserwowali policjanci. W pewnym momencie Piotr Lisiewicz rzucił hasło: „kapuśniaczek”! Cała grupa pobiegła pod tablicę upamiętniającą 1 maja. Wśród krzyków i przepychanek cios w twarz otrzymał dziennikarz. Prawdopodobnie uderzył go któryś z ochroniarzy, chcąc uspokoić demonstrujących. Ktoś próbował żurnaliście wyrwać z ręki aparat fotograficzny. Doszło do szarpaniny. Policjanci dość szybko obezwładnili protestujących i kilku wepchnęli do radiowozu.
Zdaniem obserwatorów policja pospieszyła się jednak z interwencją. Oprócz krzyków i skandowania grupa z ,,Naszości’’ zachowywała się dość spokojnie.

- To jest właśnie prewencja - podsumował obecny na Placu Andrzej Borowiak, rzecznik poznańskiej policji. - Naszym zadaniem jest nie dopuszczać do sytuacji, w której mogłoby dojść do zakłócenia porządku. Sprawdzimy tożsamość zatrzymanych. Po wyjaśnieniach zostaną oni wypuszczeni do domów.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto