Koszmar psów i kotów w wielkopolskich schroniskach

Cztery wciąż działające schroniska dla zwierząt z Wielkopolski trafiły na czarną listę fundacji Argos, która oceniła te instytucje w całym kraju. Fundacja opracowała raport na podstawie danych uzyskanych od gmin oraz powiatowych lekarzy weterynarii. Sprawdziła też ponad 150 przytulisk w całym kraju.

Choć do ideału daleko, Wielkopolska wypada nieźle. W większości takich instytucji w naszym regionie odsetek usypianych, padających i uciekających jest niższy niż średni w kraju. W skali Polski schroniska tracą co czwarte przyjmowane zwierzę. W Poznaniu ginie 14 proc. zwierząt, w Krotoszynie 6 proc., a w Ostrowie 5,14 proc.

W Kaliszu, przynajmniej wedle oficjalnych statystyk, 19 proc. Jednak stowarzyszenie Help Animals zarzuca prowadzącemu je Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, że nijak miały się one do rzeczywistości, a schronisko zamiast zapewniać opiekę bezdomnym psom i kotom faktycznie uśmiercało je.
– Schronisko stało się fabryką śmierci – mówi Sylwester Piechowiak, prezes stowarzyszenia „Help Animals” w Kaliszu. – W latach 2005- 2006 padły lub zostały uśpione 703 zwierzęta, a nie 128, jak utrzymuje kierownictwo TONZ. Dane w schronisku są fałszowane. W tym roku ubyło z tych samych powodów 200 psów. Przez 2,5 roku zginęło ogółem 912 czworonogów. Świadczy to o tym, że ze schroniska zrobiono zakład likwidacji zwierząt.

Kontrole Powiatowego Lekarza Weterynarii jeszcze listę zarzutów wydłużyły. Stwierdzono m. in. brak pomieszczeń dla psów agresywnych a także wyizolowanego miejsca, w którym chore zwierzęta byłyby poddawane kwarantannie.
– Stwierdziliśmy poważne uchybienia w dokumentacji prowadzonej w placówce – mówi Miłosz Bąkowski, powiatowy lekarz weterynarii w Kaliszu. – Trudno było czegokolwiek się doliczyć.
TONZ odpiera zarzuty, a zwłaszcza ten o masowym uśmiercaniu psów. – Niegodziwości jakich rzekomo dopuszczamy się w schronisku są przesadzone – mówi Jerzy Buszkowski, wiceprezes TONZ w Kaliszu. – Największa grupa uśpionych psów to są jeszcze ślepe mioty. Często pod schronisko podrzucane są ślepe szczenięta lub martwe psy, także okaleczone w wypadkach lub chore. Schronisko nie jest w stanie ich przyjąć.
– Z dokumentów handlowych wynika, że przeciętna waga utylizowanych psich zwłok to 10 kg. Trudno więc mówić o ślepych miotach – replikuje Piechowiak.

Stowarzyszenie zawiadomiło już prokuraturę. – To dość skrajny przypadek, ale niestety nie wyjątkowy w skali kraju – twierdzi Tadeusz Wypych z fundacji Argos, która przygotowała raport o schroniskach. – Przytulisk w Polsce jest ponad 150. Uważamy, że te, w których odsetek utraconych zwierząt przekracza 30 proc. to umieralnie, które nie spełniają swojej funkcji. Ale przyczyny stanu rzeczy mogą być różne.
W 2006 r. schronisko dla zwierząt w Środzie Wlkp. straciło aż 37 proc. psów.
– Faktycznie, sytuacja była u nas dramatyczna – mówi Edward Grzesiecki, prowadzący schronisko. – Mieliśmy dwa wybiegi. Trzymaliśmy tam po 12-15 psów. Zwierzęta zagryzały się. Dziesiątkowała je epidemia.

Na czarną listę schronisk trafiło także to w Swarzędzu. – Podobnie jak w wielu innych schroniskach w Polsce poszło o przegęszczenie – podkreśla Tadeusz Wypych. – Jeśli psów jest dwukrotnie więcej niż miejsc, to jakby się nie starać, nie można mówić o humanitarnych warunkach.