MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kosztował 20 piłek

PAT
Jego nazwisko było w sobotę na ustach wszystkich polskich kibiców. Nie zawsze jednak Andrzej Niedzielan był kanydatem na idola, choć zawsze chciał być piłkarzem.

Jego nazwisko było w sobotę na ustach wszystkich polskich kibiców. Nie zawsze jednak
Andrzej Niedzielan był kanydatem na idola, choć zawsze chciał być piłkarzem.

Do I ligi trafił jako 19-latek z Promienia Żary, klubu z którego wywodzi się również bramkarz Groclinu, Mariusz Liberda. W sezonie 98/99 strzelił dla Zagłębia Lubin trzy bramki, po czym na trzy lata znikną z pola widzenia. Tułał się po klubach drugoligowych, a nawet grał w IV lidze, w rezerwach lubińskiego klubu. Przełomem mógł się okazać powrót do pierwszej jedenastki Zagłębia jesienią 2001 r. Niestety jeden gol w siedmiu meczach i silna konkurencja w postaci Arkadiusza Klimka i Kameruńczyka Mosesa Molongo, skłoniła miejscowych działaczy do odstąpienia Niedzielana Górnikowi Zabrze za ...dwadzieścia piłek.

Odblokował się w Zabrzu

Wiosną ubiegłego roku nadal ,,Lisek’’, bo taki przydomek zdobył na Górnym Śląsku, nie mógł się odblokować. Prawdziwym objawieniem stał się dopiero w pierwszej części poprzedniego sezonu, trafiają piętnaście razy do siatki rywali. Już wtedy mówiło się o przeprowadzce Niedzielana do mocniejszej ligi albo chociaż do mocniejszego zespołu w naszym kraju. Takiej okazji nie mógł przegapić prezes Groclinu. Zamiast do Hanoweru szybki jak strzała zawodnik trafił więc do Grodziska.

Wiosną w istotny sposób przyczynił się do zdobycia przez ,,zielonych’’ tytułu wicemistrza Polski. Rzadziej niż w Górniku wpisywał się na listę strzelców, ale z dorobkiem 21 goli zakończył sezon w czołówce klasyfikacji najlepszych snajperów. Wysoką dyspozycję utrzymuje w bieżących rozgrywkach. Nigdy w życiu nie miał poważnej kontuzji, aczkolwiek po derbach z Lechem spadł w klubowym budynku ze schodów i miał dużo szczęścia, że wszystko skończyło się tylko na ogólnych potłuczeniach.

Mało zwrotni obrońcy

W sobotę Niedzielan nie mógł być w pełni szczęśliwy, bowiem jego bramki nie wprowadziły drużyny Pawła Janasa do baraży o ME. ,,Nie strzeliłbym dzisiaj goli, gdyby nie walka całego zespołu. Przed meczem wiedzieliśmy, że obrońcy węgierscy są mało zwrotni i dosyć wolni. Dlatego liczyliśmy na prostopadłe piłki, które mnie i Grzegorzowi Rasiakowi dawałyby okazje bramkowe. W 11. minucie to akurat Grzesiek zagrał do mnie i podał tak idealnie, że pozostało mi tylko uderzyć obok bramkarza. Przy drugim golu były już większe kłopoty. Tutaj też dostałem piłkę za plecy. Początkowo myślałem, że był spalony, ale sędzia nie gwizdał. Tymczasem Kiraly był blisko i musiałem szybko coś wymyślić. Udało mi się go minąć i wbić piłkę do siatki’’ - powiedział snajper Groclinu.

Nie można się cieszyć z całego serca

Do kadry tym razem trafił on w ostatniej chwili (za kontuzjowanego Pawła Kryszałowicza), podobnie zresztą jak do wyjściowego składu (za Macieja Żurawskiego, który narzekał na ból w łydce). ,,Niestety Szwecja przegrała z Łotwą i musieliśmy się pożegnać z barażami. To zwycięstwo jest bardzo cenne, bo pokazuje, że zespół
się rozwija i jest nadzieja na przyszłość. Ale z pokonania Węgrów w ich stolicy nie można się cieszyć z całego serca’’ - dodał 24-letni napastnik.

Nie musi się nigdzie spieszyć

Transferowe zapędy piłkarza i menadżerów ostudził prezes Groclinu, Zbigniew Drzymała, który nie lubi jak jego gracze zbyt szybko uważają się za gwiazdy. ,,Nie powinien odchodzić z Grodziska po pierwszej propozycji, jaką otrzyma. Jego stać na grę w naprawdę dobrym klubie i nie musi się nigdzie spieszyć’’ - powiedział Drzymała po sobotnim meczu w Budapeszcie. Spotkanie oglądał z trybun Nepstadionu.

Teraz czeka Niedzielana równie ważne spotkanie z Herthą. W środę będzie mógł wejść ze swoim zespołem na europejskie salony i przy okazji pokazać się menadżerom naszych zachodnich sąsiadów. Wtedy rzeczywiście marzenia o Bundeslidze nabiorą realnych kształtów...

Andrzej Niedzielan
24 lata

Strzelił obie bramki w sobotnim meczu z Węgrami i dzięki temu ,,biało-czerwoni’’ wygrali 2:1. Napastnik Groclinu Grodzisk debiutował w reprezentacji 20 listopada 2002 r. w spotkaniu Dania - Polska (2:0). Pierwszego swojego gola w narodowej drużynie zdobył w lutym, w towarzyskim pojedynku z Macedonią. Jest wychowankiem Promienia Żary. Potem grał w Zagłębiu Lubin, Odrze Opole, Chrobrym Głogów, ponownie w Zagłębiu. Od początku tego roku reprezentuje barwy klubu spod znaku Dyskobola.
Koledzy mówią na niego ,,Lisek’’ lub ,,Wtorek’’. Największym atutem Niedzielana jest niesamowita szybkość. Nic dziwnego więc, że jeździ samochodem marki BMW. Jego marzeniem jest gra w Bundeslidze, wzorem do naśladowania - Diego Maradona, a słabością - kobiety...

MOIM ZDANIEM

Nie zawsze jest Niedziela(n)

_Nie jedziemy na EURO do Portugalii jednak nie z winy Szwedów, tylko z własnej głupoty. Powinniśmy wygrać w Warszawie z Łotyszami lub pokonać Węgrów w Chorzowie. Tak się jednak nie stało, więc możemy mieć żal tylko do siebie. Dlatego nieuzasadnione wydają się nawoływania niektórych kibiców, by w rewanżu za ,,zdradę ze Sztokholmu'' bojkotować szwedzkie towary. Ten ,,protest'' zresztą mógłby ograniczyć się jedynie do sklepów Ikea, bo na samochody Volvo i tak nie stać nawet klasy średniej...
Choć w Budapeszcie prysły nasze marzenia o grze na mistrzostwach Europy, nie wszyscy mieli w sobotni wieczór powody do smutku.
,,Nie zawsze jest Niedziela(n)'' - może powiedzieć prezes Groclinu Zbigniew Drzymała, bo to on jest wielkim wygranym budapeszteńskiej bitwy i to nie tylko z tego powodu, że produkuje też lepsze meble niż szwedzki gigant.
Jego piłkarze nie tylko przebojem wdarli się do kadry, ale przede wszystkim udowodnili, że można na nich polegać. Nie tylko chce im się walczyć, ale potrafią bronić (Sobolewski), rozgrywać (Mila) i wypracowywać (Rasiak) oraz strzelać gole (Niedzielan). Piłkarze Drzymały wreszcie obalili też tezę, że najlepsi polscy zawodnicy grają w Wiśle lub na zachodzie. Kadra może już obyć się bez Hajtów, Kałużnych, Wichniarków, Karwanów, Olisadebe i całego tego towarzystwa wzajemnej adoracji, które zgrupowania przedmeczowe traktowała jak urlop po ciężkiej pracy za prawdziwe pieniądze. Do tej pory bowiem ci tzw. ,,dublerzy'' grali nieźle tylko w sparingach. I choć eliminacje przegraliśmy jest powód do optymizmu, bo wreszcie dostali szansę w meczu o punkty.
Janas (ktoś zasugerował słusznie, że powinien podziękować przede wszystkim Radolsky'emu) może więc już bez obaw stawiać na głodnych sukcesów piłkarzy z naszej ligi. Chyba po raz ostatni też odesłał Marcina Burkharda do młodzieżówki i wystawił Kosowskiego na prawej pomocy. Bo możliwości Drzymały, nie kończą się tylko na ,,karecie'' asów, którą podziwialiśmy na stadionie Ferenca Puskasa. Jest jeszcze Marcin Zając, Mariusz Liberda (chyba lepszy obecnie niż przereklamowany Dudek) i niedoceniany Mariusz Pawlak.
Pierwszy poważny egzamin Groclin zdał w Budepeszcie na piątkę. W środę czeka następny, w meczu z Herthą. Teraz Niedzielan, Rasiak i spółka nie będą już musieli naprawiać tego co popsuli inni. Zagrają na własne konto. Psychologiczny pojedynek z Gaborem Kiraly i Palem Dardaiem grodziszczanie wygrali w stolicy Węgier. To musi zaprocentować w Pucharze UEFA._Maciej LEHMANN

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto