- Stanowczo dementuję plotki, że mamy nie wystartować w rozgrywkach ekstraklasy w przyszłym sezonie. To wierutna bzdura, tak samo zresztą jak informacja, że Inea przestaje być naszym głównym sponsorem. Po pięciu latach współpracy ulegnie ona przetasowaniu, ale dziś nie można stwierdzić, że nazwa Inea zniknie z nazwy zespołu. Będziemy szukać innych sponsorów, a nawet, jeśli ich nie znajdziemy, to zagramy z budżetem na dotychczasowym poziomie - tłumaczył prezes koszykarek Inei AZS Paweł Leszek Klepka.
Sekcja żeńskiej koszykówki dysponuje rocznie kwotą 1 mln zł. Połowa wpływów pochodzi z miejskiej dotacji. Inea w ramach umowy sponsoringowej przekazywała około 300 tys. zł. Od września zaangażowanie poznańskiej firmy zmniejszy się co najmniej o 100 tys. zł.
- Gdyby nie byli zadowoleni z wyników, to całkowicie by się wycofali. Chcąc osiągać lepsze wyniki, musimy jednak znaleźć jeszcze jednego tak dobrego sponsora jak Inea. Władze tej firmy rozumieją, że potrzebujemy silnego partnera i jak go znajdziemy to po dżentelmeńsku zrezygnują z obecności w nazwie drużyny - przyznał menedżer koszykarek Inei AZS, Łukasz Zarzycki.
Działacze akademickiej sekcji prawo do "wejścia" w nazwę wyceniają na 500 tys. zł. - Aby osiągnąć coś w lidze musimy mieć większy budżet. Z tym obecnym klasyfikujemy się na przedostatnim miejscu w PLKK. Gorszy od nas jest tylko Utex Rybnik, a to oznacza, że dziesiąte miejsce po rundzie zasadniczej jest sukcesem, a nie porażką - dodał Zarzycki.
Z pozycji w tabeli nie czyni zarzutu sponsor, który też zaprzeczył pogłoskom o rezygnacji ze sponsoringu koszykarek. - Potwierdzam, że będziemy wspierać AZS i kobiecą koszykówkę seniorską oraz młodzieżową, podobnie jak w poprzednich latach - zapowiedziała Kinga Podraza z Biura Prasowego Inei.
Kwestia finansowania pierwszego zespołu wiąże się ze słabnącym zainteresowaniem jego występami wśród kibiców. Ostatnie mecze w hali w Krzesinach oglądała garstka widzów. 50-osobowa widownia nie jest na pewno argumentem w rozmowach z firmami.
- Moim zdaniem jest to szerszy problem, który dotyczy nie tylko naszego klubu, ale całej żeńskiej koszykówki w Polsce. Mamy za mało klubów i przez to mamy za niski poziom rozgrywek. Ratują go zagraniczne koszykarki, ale prawdziwe gwiazdy kosztują krocie. My postawiliśmy na szkolenie młodzieży, ale na efekty tych działań musimy poczekać kilka lat. Nie będziemy szli drogą MUKS, bo nie chodzi nam o wzmacnianie konkurencji. Naszą intencją jest wychowywanie zawodniczek, które będą mogły zostać w Poznaniu i będą miały szanse tutaj grać, a nie spędzać czas na ławce rezerwowych po podpisaniu niebotycznych kontraktów, a tak się dzieje często w przypadku byłych koszykarek MUKS. Lokalnemu rywalowi życzymy jak najlepiej, bo derby zawsze zwiększają zainteresowanie dyscypliną i wywołują dodatkowe emocje - podkreślił Klepka.
Według niego formuła gry w Krzesinach, mimo dobrych warunków stwarzanych przez gospodarzy, już się wyczerpała. - Nie mamy jeszcze sprecyzowanej koncepcji, ale dojrzewamy do powrotu do centrum Poznania. Najchętniej wrócilibyśmy do nowego obiektu AZS na 3 tys. osób, ale już wiadomo, że miasto w najbliższych latach nie dofinansuje budowy tej hali. W tej sytuacji pozostaje nam gra w niewygodnej z wielu względów Arenie. Z drugiej strony ma ona wiele mankamentów, ale ma też jeden niezaprzeczalny atut, czyli położenie - zakończył prezes sekcji akademiczek.
Ktoś może zakwestionować powyższą wypowiedź, mówiąc że w Poznaniu są przecież dwie nowe hale - AWF i UAM. - Rozważaliśmy takie warianty, ale słaba frekwencja na meczach powoduje, że nie stać nas na wynajęcie tych obiektów - podsumował Zarzycki.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?