Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto uratuje Poznań?

Redakcja
Poznań czeka zagłada. Potoki lawy zaleją miasto, a na jego mieszkańców spadną nieszczęścia i śmierć. Czy to wszystko z powodu odbudowy zamku Przemysła? Dowiesz się czytając „Smoka z Zamkowej Góry” Doroty Kasprzak.

Nakładem Wydawnictwa Miejskiego ukazała się właśnie niepozorna książeczka, która stanowi prawdziwy przełom. Bowiem wśród pozycji szacownego wydawnictwa znajdowaliśmy dotychczas albo poważne posnaniana – opracowania, przewodniki, albumy, albo opracowania poznańskich legend. Tym razem do rąk czytelników trafia książka, na jaką od dawna w Poznaniu czekamy – współczesna opowieść dla starszych dzieci, której akcja jest Poznaniem wręcz przesycona.

Można nawet się spierać czy bohaterem „Smoka z Zamkowej Góry” jest rezolutny dziewięciolatek Felek, który ze swoim żyjącym w świecie komputerowych gier i przygodnie poznanym menelem (przepraszam – miłośnikiem „win importowanych”) ratują miasto od straszliwej zagłady, czy też sam gród Przemysła – ze swoimi budynkami i historią? Autorka uświadamia nam, dorosłym czytelnikom, że wystarczy wyjść na Stary Rynek i można zderzyć się z historią. Ale nie tą z podręczników – tylko żywą, pełną barwnych postaci i... magii.

A w to wszystko wpleciona jest sensacyjno-magiczna przygoda głównych bohaterów, która zaczyna się dosyć niewinnie – bo od tego, że Felek się nudził, a z kościoła oo. Franciszkanów zniknął zabytkowy, drewniany smok. Zniknął czy ożył? Bo jednocześnie w pobliskim Muzeum Sztuk Użytkowych ktoś zdrowo narozrabiał, a pracownicy (podobno trzeźwi) twierdzą, że to robota... smoka. A wszystko z powodu klątwy, jaką rzuciła Ludgarda (otruta przez swojego męża żona Przemysła II) na każdego, kto zechce odbudować poznański zamek królewski...

Tak zaczyna się ta pełna magii i ożywionych poznańskich historii i legend opowieść. Przygoda wciągająca, ale pozostawiająca pewien niedosyt. Przede wszystkim taki, że książeczka jest za cienka. Zamiast obecnych stu stron powinna mieć co najmniej dwa, albo trzy razy więcej. Wtedy by można rozwinąć kilka świetnych wątków pobocznych, bardziej dokładnie zrelacjonować opisane przygody. Autorka nie ma problemów z barwnym językiem i wtedy poznańskie opowieści stałyby się tłem przygód Feelka, co wyszłoby książce na dobre.

Ale nie można marudzić! Najważniejsze, że pierwszy krok ku wydawaniu współczesnej poznańskiej literatury został zrobiony. Tym lepiej, że to książka dla dzieci – młodzież ma jeżycką sagę Małgorzaty Musierowicz, a dorośli – gejowski kryminał Edwarda Pasewicza. Teraz dzieci dostały książkę, którą z pewnością polubią i która może zaszczepić im miłość do rodzinnego miasta, zafascynować historią. Chociaż mam więcej niż 9 lat już czekam na kolejne poznańskie przygody Felka, który zapewne wzorem innych bohaterów będzie rósł razem ze swoimi czytelnikami, stając się lekturą dla kolejnych pokoleń.

A jeśli jeszcze do tej pory nie wiedzieliście co dziecku kupić na Mikołajki lub od Gwiazdora – to już wiecie! Szukajcie „Smoka z Zamkowej Góry” Doroty Kasprzak.


VIVE LA FRANCE
czyli malarstwo francuskie z kolekcji galerii
Artykwariat

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto