Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

La Mar Enfortuna rozpalił poznańską publiczność

Mariusz Jaskuła
Mariusz Jaskuła
Na zakończenie festiwalu Tzadik zagrał nowojorski zespół wykonujący współczesną muzykę sefardyjską. Jej temperatura rozgrzała wczoraj wychłodzony Poznań.

La Mar Enfortuna to zespół założony przez Orena Bloedowa i Jennifer Charles znanych wcześniej z rockowego zespołu Elysian Fields. Do nowego projektu zaprosili wielu znakomitych instrumentalistów specjalizujących się w tradycjach muzycznych Żydów sefardyjskich. Jest to muzyka bardzo różnorodna i geograficznie nie do objęcia.

Sefardyjskie ciepło

Żydzi sefardyjscy to nazwa historyczna odnosząca się do mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego – tam, na terenach dzisiejszej Hiszpanii i Portugalii w średniowieczu stworzyli odrębną część kultury żydowskiej. W odróżnieniu od Żydów aszkenazyjskich, osiedlających się na północy Europy (również w Polsce) i posługujących się językiem jidysz, sefardyjczycy mówili językiem ladino. Również ten śpiewny język można było usłyszeć wczoraj ze sceny.

Tradycja sefardyjska to jednak nie tylko Europa. Złoty wiek osiedlania się w Andaluzji (gdzie żyli w zgodzie Żydzi, muzułmanie i chrześcijanie) jest bowiem pewnym mitem kultury sefardyjskiej, który został przenoszony wraz z kolejnymi migracjami i wypędzeniami do Afryki Północnej, Bliski Wschód, Ameryki Południowej, ale również do innych krajów europejskich. Dziś kwitnie w Izraelu i Stanach Zjednoczonych.

„Nowe odrodzenie kultury żydowskiej” i jej rozpropagowanie przez Johna Zorna i jego wytwórnię Tzadik pozwala owej tradycji sefardyjskiej przenosić się dalej. La Mar Enfortuna czerpie bardzo eklektycznie z tradycji i łączy ją ze współczesnym rockowo-klezmerskim instrumentarium. Dzisiaj bowiem żar tej gorącej południowej muzyki przenosi gitara elektryczna.

Ostatnia niedziela

Koncert w Pasażu Kultury na Starym Rynku był jak gorejące ognisko w samym centrum miasta, przynoszące uczestnikom ciepło, którego byli bardzo spragnieni. Bardzo spokojna i kulturalna dotąd publiczność festiwalu Tzadik na kończącym festiwal koncercie zachowywała się niemal jak na trwającym równocześnie festiwalu w Jarocinie.

To zasługa nie tylko rockowego instrumentarium – gitary elektrycznej (specyficznie nastrojonej – przynoszącej tony podobne raczej do mandoliny) czy wyraźnej, rytmicznej gitary basowej i głośnej perkusji. Wśród instrumentów znalazły się bowiem również akordeon, skrzypce, saksofon i wiele różnych instrumentów etnicznych. Dało to piorunujące wrażenie – wybrzmiała bardzo gorąca i kołysząca orientalna bossanova, która jednak co chwilę przeradzała się w kolejny rockowy energetyczny wybuch.

Publiczność chyba jednak najbardziej zaczarował głos Jennifer Charles – bardzo zmysłowy, kojący, ale też często drapieżny i zadziorny. Po ponadgodzinnym koncercie widzowie nie dali tak łatwo zejść ze sceny muzykom, oklaskując i wiwatując bez ustanku. Chyba nie spodziewali się jednak, że wśród bisów zabrzmi „To ostatnia niedziela”, znany przedwojenny szlagier Mieczysława Fogga. Utwór ten zaśpiewany ze słodkim wdziękiem przez Jennifer Charles rozpalił publiczność do czerwoności i zapewnił ciepło na resztę tego chłodnego niedzielnego wieczoru.


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto