Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Laserem pokonać raka

Danuta PAWLICKA
Prof. Zbigniew Kwias, poznański urolog, jest gotów do realizacji programu walki z nowotworami. Fot. A. Szozda
Prof. Zbigniew Kwias, poznański urolog, jest gotów do realizacji programu walki z nowotworami. Fot. A. Szozda
Poznańskie kliniki rozpoczną niebawem niszczenie rakotwórczych guzów barwnikami i światłem. Informacja jest pewna, a pieniądze ogromne, jak na polskie - i poznańskie! - warunki.

Poznańskie kliniki rozpoczną niebawem niszczenie rakotwórczych guzów barwnikami i światłem.

Informacja jest pewna, a pieniądze ogromne, jak na polskie - i poznańskie! - warunki. Jeszcze na taką skalę polscy specjaliście nie prowadzili badań. Wezmą w nich udział niemal wszystkie kliniki z Poznania - wielu specjalistów, dziesiątki chorych. Chodzi o sposób leczenia nowotworów, nazywany metodą fotodynamiczną. Uczula on guzy na światło, które je potem niszczy. Jedną z zalet jest bezpieczeństwo dla tkanek sąsiadujących z rakiem. Jak żadna ze znanych dotąd metod pozwala też wykryć najmniejsze, nawet jednokomórkowe zagrożenie. Ta skuteczna broń wkrótce trafi do rąk poznańskich lekarzy:

- Chcę, aby do każdego miasta, gdzie znajdują się kliniki, a więc również do Poznania, dotarła jedna aparatura diagnostyczna niezbędna w tej terapii. Z niej, ponieważ jest bardzo kosztowna, będą korzystać wszystkie pozostale zespoły - wyjaśnia nam prof. dr hab. Alfreda Graczyk, kierownik Pracowni Biochemii i Spektroskopii Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, twórca programu wdrażania terapii fotodynamicznej do polskich klinik.

Barwnik i światło

Zasada działania metody polega na uczuleniu guza na światło, które zostaje wprowadzone do chorej tkanki po to, aby ją zniszczyć. Wszystko wydaje się tak proste, że aż nieprawdopodobne. Nikt wcześniej na to nie wpadł? Owszem, już dawno zaobserwowano, że nasączenie guza odpowiednim barwnikiem, a następnie naświetlenie go właściwym światłem doprowadza nowotwór do śmierci. Niestety, sam pomysł był dobry, ale brakowało do niego odpowiednich narzędzi. Trzeba było czekać na nie wiele lat. Dopiero powstanie laserów okazało się tym niezbędnym instrumentem, aby tzw. fotouczulacze wykorzystywać do leczenia onkologicznego. Innym problemem, jaki jeszcze należało rozwiązać, było znalezienie substancji, która byłaby dokładnie taka, jak sobie tego życzyli badacze. Uwaga naukowców skupiła się na czerwonym barwniku krwi - hemie, który bez obawy można wstrzykiwać pacjentowi do żyły, można nim smarować bądź nasączać nowotwór. Niestety, poszukiwania nie przyniosły spektakularnego zwycięstwa, ponieważ stosowany barwnik ,,nie polubił” wszystkich rodzajów raka, a tylko niektóre. Polacy z Wojskowej Akademii Technicznej postawili sobie zadanie, jakiego nikt dotąd nie wykonał: znalezienie fotouczulacza, który będzie przydatny w każdym nowotworze. To się udało, a po wielu kolejnych badaniach na zwierzętach, substancję opatentowano w kraju i za granicą. Teraz droga była otwarta, aby zająć się chorymi. Pierwsze próby, których się podjęły warszawskie kliniki, są bardzo obiecujące. Znana i wykorzystywana już w medycynie metoda fotodynamiczna zyskała nowe ,,ostrogi’’. I one są zasługą polskich naukowców.

Diagnozowanie i leczenie

- Na wiele pytań dotyczących naszych fotouczulaczy już odpowiedzieliśmy. Teraz w II fazie badań przenosimy się na człowieka. Angażujemy ogromne pieniądze (ok. 40 mln złotych - przyp. red.). W ciągu najbliższych miesięcy przystąpi 45 polskich klinik. W tej chwili przygotowuję ostatnie już materiały i zacznę liczyć, ile komu dać pieniędzy. Chcę się z tym uporać do końca czerwca – mówi prof. Alfreda Graczyk.

W Kutnie wdrożona już została przemysłowa produkcja polskiego preparatu fotouczulającego, który będzie potrzebny w wielkich ilościach. Ze względu na bardzo wysoką cenę aparatury diagnostycznej (komputery, lasery, kamery CCD), która jest pięciokrotnie droższa od samej terapii, nie dostanie jej każdy ośrodek. Po jednym komplecie otrzymają miasta, w których szpitale kliniczne przystąpią do współpracy: – Przed wdrożeniem badań będą podpisywane umowy z lekarzami na realizację programu. Wszyscy dostaną na to wcale niemałe pieniędze - mówi pani profesor.

Chętni poznańscy specjaliści

Szansę na znalezienie się w programie, jak usłyszeliśmy, mają wszystkie kliniczne ośrodki w Poznaniu, bo metoda przydatna jest w leczeniu i diagnozowaniu wszystkich nowotworów - mózgu, przewodu pokarmowego (jelita grubego), wątroby, trzustki, przewodu moczowego, płuc, sutka, skóry...

- Metoda fotodynamiczna stosowana jest w nowotworach pęcherza, ale ten program wnosi do niej nowy element. Każda klinika spojrzy łaskawym okiem na taką propozyję, o jakiej mówi prof. A. Graczyk - zapowiada prof. Zbigniew Kwias, kierownik Kliniki Urologii AM w Poznaniu.
Podobnie uważa prof. Marek Spaczyński kierujący Kliniką Onkologii Klinicznej:

- Uważam, że każda metoda, która wnosi coś nowego do lecznictwa onkologicznego jest warta uwagi. Jeżeli pani profesor zwróci się do nas z taką ofertą, to podejmiemy współpracę.

Operacja lub endoskopia


Metoda fotodynamiczna nie zawsze wymaga klasycznej operacji i odsłonięcia płuc, czy wątroby. Czasami wystarczy endoskopia (dotarcie przez mały otwór). Wszystko zależy od zaawansowania choroby. Podanie fotouczulacza powoduje, że guz, a także pojedyncze nawet komórki nowotworowe zaczynają świecić. Kiedy już zostaną zlokalizowane, wtedy wysyła się w ich stronę wiązkę lasera o odpowiedniej długości. Światło docierając do komórek, które zostały nań uczulone, staje się bronią śmiertelną. Polską zasługą - w skali międzynarodowej są oryginalne światłouczulacze, które ze starej metody czynią nowy sposób nie dla jednego nowotworu, ale dla wszystkich.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto