Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech - Bełchatów 0:1: Tragedia na "dzień dobry"

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Lech - Bełchatów 0:1
Lech - Bełchatów 0:1 Przemo Wałczyński
Kolejorz pierwszy mecz po przerwie zimowej zagrał tak jak zwykle grał jesienią - bez pomysłu i nieskutecznie.

Mimo katastrofalnej momentami gry w rundzie jesiennej władze Lecha postanowiły nie zwalniać zimą trenera Jose Mari Bakero, wierząc, że jego metody przyniosą wreszcie efekt. W pierwszym tegorocznym meczu Kolejorz zmierzył się na własnym stadionie z rywalem wydawałoby się wymarzonym do tego, aby udanie rozpocząć pogoń za czołówką tabeli. Bełchatów zakończył 2011 rok na miejscu tuż nad strefą spadkową, a jesienią uległ Lechowi u siebie aż 0:3. 

Mecz mógł się jednak rozpocząć od prowadzenia gości. Już w 20 sekundzie po błędzie Manuela Arboledy w idealnej sytuacji znalazł się Tomasz Wróbel, ale jego strzał zmierzający do siatki wybił Marcin Kamiński.

Kolejorz odpowiedział w 2. minucie i to jak! Artjom Rudnev pokazał, że przerwa zimowa nie wpłynęła na jego formę. Łotysz popisał się efektownym strzałem przewrotką, który z najwyższym trudem obronił Łukasz Sapela.

W 8. minucie znów groźnie strzelał najlepszy strzelec ekstraklasy, ale jego uderzenie spoza pola karnego nie zaskoczyło bramkarza gości. Cztery minuty później gorąco zrobiło się pod bramką gospodarzy – Marcin Żewłakow uderzył piłkę piętą ze sporej odległości, ale uczynił to w sposób tak nieprzewidywalny, że Krzysztof Kotorowski omal nie dał się zaskoczyć.

Z minuty na minuty coraz częściej oglądaliśmy obrazki znane na Bułgarskiej z jesieni. Lech niby miał przewagę, atakował, ale kompletnie nic z tego nie wynikało, a groźnie strzelać potrafił tylko Rudnev. „Szum” z przodu oprócz Łotysza robił jeszcze tylko Aleksandar Tonev, który popisywał się ładnymi rajdami po skrzydle kończącymi się jednak dośrodkowaniami... do nikogo.

W przerwie Huberta Wołąkiewicza zmienił Semir Stilić.
- Musiałem zdjąć Huberta, bo podobno sędzia dwukrotnie groził mu wyrzuceniem z boiska – tłumaczył zmianę Bakero.

Stilić wniósł nieco ożywienia w grę Lecha, który przeważał jeszcze bardziej, ale bardziej wynikało to z głębszego cofnięcia się rywali niż jakiejś diametralnej zmiany sposobu gry lechitów.

W 63. minucie znów bliski zdobycia gola był Rudnev – mocne dośrodkowanie Możdżenia z prawej strony trafiło prosto w jego głowę, ale piłka poszybowała obok słupka.

Bakero zaczynał tracić nerwy i wpuścił na murawę dwóch kolejnych napastników – Ubiparipa i Ślusarskiego. Ten pierwszy mógł zostać bohaterem w 83. minucie, kiedy jedno z dośrodkowań minęło wszystkich obrońców i bramkarza, trafiając do Serba. Ten nie spodziewając się piłki i mając przed sobą właściwie pustą bramkę, uderzył niecelnie.

- Jak się skończy 0:0, to pójdziemy po Bakero! – zaczęli po chwili skandować zdenerwowani wynikiem kibice.
I wykrakali – w 88. minucie Marcin Kamiński dał się oszukać w polu karnym Dawidowi Nowakowi, który sprytnym strzałem pokonał Kotorowskiego, uciszając trybuny i dając drużynie z Bełchatowa sensacyjne zwycięstwo.

Kibice nie mieli wątpliwości, kto ponosi odpowiedzialność za porażkę, głośno domagając się dymisji trenera. Niektórzy nawet machali Baskowi białymi chusteczkami. Sam Bakero co rzadko mu się zdarza, przyznawał, że jego drużyna zagrała złe spotkanie.

- Jestem rozczarowany tak samo jak kibice – mówił po meczu. – Mam kilka indywidualnych uwag do niektórych zawodników, ale to był dopiero pierwszy mecz, na który trzeba było wyjść z większą pewnością siebie. Tego nam zabrakło.

Szkoleniowiec zwracał też uwagę na fatalną murawę, która nie ułatwiała „złapania właściwego rytmu gry”.
- Boisko dla obu drużyn było takie samo – uważa jednak Siergiej Kriwiec. – Znowu jest w szatni gorąco, ale jest gorąco właściwie czas. Nie wiem, co się stało, że znów nie potrafiliśmy strzelić gola.

Rozbrajająco szczery był za to po meczu Kamil Kiereś, trener bełchatowian.
- Nie oglądaliśmy na wideo meczów Lecha, ale słyszeliśmy, że gra z wysuniętymi bocznymi obrońcami – opowiadał Kiereś. – Jak było widać, bardzo dobrze czytaliśmy grę Lecha i ta czytanka dużo nam pomogła. 

Lech Poznań - GKS Bełchatów 0:1 (0:0)

Bramka: 88. Nowak.

Żółte kartki: Wołąkiewicz, Injac - Baran, Popek.
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: ok. 10 000.

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Wołąkiewicz (46. Stilić), Arboleda, Henriquez - Injac, Kamiński, Możdżeń (69. Ubiparip) - Kriwiec, Rudnev, Tonev (80. Ślusarski).

Bełchatów: Sapela - Modelski, Lacic, Wilusz, Popek - Fonfara, Baran - Wróbel (90. Mak), Bożok (90. Zbozień), Kosowski - Żewłakow (75. Nowak).

Aby obejrzeć wszystkie zdjęcia, przejdź do galerii.

Wkrótce wideo z dopingem!




**

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto