Piłkarze Kolejorza tego lata spisują się na razie poniżej oczekiwań. Po remisie w Chorzowie w pierwszej kolejce sezonu, nikt nie wyobrażał sobie, aby poznaniacy nie sięgnęli po komplet punktów w starciu z Cracovią – tegorocznym beniaminkiem.
Szukając recepty na poprawę gry, trener Mariusz Rumak zdecydował się na sporo zmian w składzie, na co wpływ miał też bez wątpienia fakt, iż lechici tego lata mecze rozgrywają co trzy dni. Od pierwszej minuty na boisku oglądaliśmy m.in. Bartosza Ślusarskiego i Kamila Drygasa, a także wracającego po kontuzji Kebby Ceesaya. Sporym zaskoczeniem była nieobecność będącego w świetnej formie Vojo Ubiparipa.
Chociaż mecz rozpoczął się o godz. 20.30, piłkarzom dokuczała parna i duszna pogoda. Sędzia nawet zarządzał krótkie przerwy na uzupełnienie płynów przez zawodników. Spotkanie toczyło się w niezwykle sennym tempie. Pierwszy strzał (słaby i niecelny w wykonaniu Krzysztofa Danielewicza z Cracovii) padł dopiero w 26. minucie.
Poznaniacy najbliżej strzelenia bramki byli w 33. minucie, kiedy po świetnym dośrodkowaniu Szymona Pawłowskiego głową w piłkę nie trafił stojący kilka metrów od bramki Manuel Arboleda.
W drugiej połowie przez długi czas obraz gry był podobny – żadna z drużyn nie potrafiła przedrzeć się w pole karne rywali. Gospodarze byli co prawda częściej przy piłce, ale zupełnie nic z tego nie wynikało. Rumak zdecydował się wpuścić na boisko Kaspera Hamalainena i Vojo Ubiparipa, ale i ich wejście przynajmniej początkowo niczego nie zmieniło.
Przełomowym momentem spotkania okazała się 75. minuta, kiedy Marcin Kuś w bezsensowny sposób wyleciał z boiska – przeszkadzał Kotorowskiemu we wznowieniu gry, za co otrzymał drugą żółtą kartkę.
Gra w przewadze choćby przez kwadrans przy takiej duchocie okazała się kluczowa. Lech ruszył do bardziej zdecydowanych ataków. W 82. minucie po świetnej wymianie podań z Hamalainenem Gergo Lovrencsics stanął oko w oko z Krzysztofem Pilarzem, ale niestety uderzył prosto w niego.
Minutę później Kolejorz wreszcie objął prowadzenie. Vojo Ubiparip zdecydował się na uderzenie z dystansu i kompletnie zaskoczył bramkarza Pasów. Wydawało się, że Lech zwycięstwa już nie wypuści z rąk, ale w 89. minucie stało się coś nieprzewidzianego. Saidi Ntibazonkiza dośrodkował piłkę z lewego skrzydła. Lecąca niezbyt szybko piłka minęła wszystkich piłkarzy, stojącego bez ruchu Kotorowskiego i wpadła do siatki!
Wściekli poznaniacy ruszyli do zmasowanych ataków, ale wyniku już nie zmienili. W dwóch pierwszych kolejkach mający walczyć o mistrzostwo Lech zdobył zaledwie dwa punkty i to w meczach z zespołami, które mają walczyć w lidze o utrzymanie.
- Dzisiaj pewnie spotka nas fala krytyki, ale słusznej i zasłużonej. Musimy ją przyjąć i pracować, żeby w kolejnych meczach wygrywać - powiedział po spotkaniu trener Rumak.
Lech Poznań - Cracovia 1:1 (0:0)
Bramki: 83. Ubiparip – 89. Ntibazonkiza.
Żółte kartki: Drygas, Arboleda - Kuś, Szeliga, Ntibazonkiza.
Czerwona kartka: Kuś (75. - za drugą żółtą).
Widzów: 14 663.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Lech: Kotorowski - Ceesay, Wołąkiewicz (87. Kamiński), Arboleda, Kędziora - Trałka, Drygas - Możdżeń, Pawłowski (60. Hamalainen), Lovrencsics - Ślusarski (60. Ubiparip).
Cracovia: Pilarz - Kuś, Żytko, Kosanović, Marciniak - Danielewicz, Szeliga, Straus (63. Budziński) - Bernhardt (46. Ntibazonkiza), Boljević, Steblecki (67. Nowak).
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?