Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech namieszał w „Kotle Czarownic”

Wojciech Kowalczyk
Wojciech Kowalczyk
Po zwycięstwie w Zabrzu mówiło się, że Lech miała farta, po Bełchatowie – że to szczęśliwy zbieg okoliczności. Po Chorzowie nie ma wątpliwości – Lech umie grać!

Jesienią lechici słynęli z bardzo dobrej gry u siebie i zdecydowanie słabszej na wyjazdach. Wiosną role się odwróciły i Kolejorz regularnie przywozi 3 punkty zdobyte na obiektach rywali. Ale zawsze poznańscy kibice i tak grymasili – a to, że w Zabrzu Lech wygrał, bo miał rzut karny, a to, że w Bełchatowie z trzech strzałów udało się fuksem zdobyć trzy bramki.

Po wiktorii na Stadionie Śląskim nie ma jednak, na co narzekać. Lechici od samego początki dyktowali warunki gry i stwarzali sobie okazje do zdobycia gola. Najpierw Piotr Reiss w 10. minucie otrzymał doskonałe podanie, lecz pospieszył się ze strzałem, który był zbyt słaby, by zaskoczyć Roberta Mioduszewskiego. Później dwóch okazji nie wykorzystał Marcin Zając i do przerwy był bezbramkowy remis.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił, za to zmienił się wynik. Pierwszego gola zdobył Henry Quinteros po dośrodkowaniu Tomasza Bandrowskiego. „Kwinto” zdobył przepiękna bramkę „nożycami” bliźniaczo podobną do tej, którą zdobył w ubiegłym sezonie w meczu z ŁKS-em. Dla kontrastu drugi gol dla Kolejorza był dość kuriozalny. Uderzona przez Rengifo piłka odbiła się od Roberta Grodzickiego, zmieniła zupełnie tor lotu i wpadła do siatki obok zaskoczonego Mioduszewskiego. Wynik 2:0 utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego i Lech pokonał Ruch 2:0.

Lech wygrał mecz z drużyną, która była jedną z rewelacji rundy wiosennej i uczynił to wreszcie w bardzo dobrym stylu. Poznaniacy zagrali niemal bezbłędnie w defensywie, zawodnicy walczyli o każdą piłkę, a poza tym nareszcie potrafili sobie stworzyć liczne okazje strzeleckie pod bramką rywali. Co istotne, w tym meczu od pierwszych minut lechici musieli sobie radzić bez swojego najlepszego napastnika – Hernana Rengifo, który jeszcze w środę grał mecz w reprezentacji Peru po drugiej stronie globu i nie był gotowy do walki na 90 minut.

Oby podopieczni Franciszka Smudy wyniki i poziom gry utrzymali także w kolejncyh meczach.

Ruch Chorzów - Lech Poznań 0:2 (0:0)

** Bramki: **Henry Quinteros (62), Rafał Grodzicki (84-sam.)

Żółte kartki: Pavol Balaz, Tomasz Brzyski - Marcin Kikut.
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 13 000.

Ruch Chorzów:
Robert Mioduszewski - Krzysztof Nykiel, Grzegorz Baran, Rafał Grodzicki, Tomasz Brzyski - Piotr Ćwielong (68. Marcin Nowacki), Gabor Straka, Michał Pulkowski (80. Ireneusz Adamski), Pavol Balaz - Łukasz Janoszka (68. Grzegorz Domżalski), Martin Fabus.

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Luiz Henriquez - Marcin Kikut, Dimitrije Injac, Rafał Murawski, Henry Quinteros (87. Anderson Cueto), Tomasz Bandrowski - Piotr Reiss (67. Hernan Rengifo), Marcin Zając (90+2. Jakub Wilk).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto