Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań pokonał Manchester City 3:1

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Kolejorz rozgromił angielskiego rywala i to w jakim stylu!

To miało być wielkie piłkarskie święto w Poznaniu i takim było. Zupełnie inaczej do meczu podchodzili Anglicy, których martwią przede wszystkim słabsze wyniki w Premiership i konflikty wewnątrz drużyny. Ekipa The Citizens mecz w Poznaniu traktowała raczej jako sparing, którym mają przypieczętować pewny awans do dalszej fazy Ligi Europejskiej. W składzie Manchesteru zabrakło wielu gwiazd – do Poznania nie przyleciał w ogóle Carlos Tevez, a David Silva mecz rozpoczął na ławce rezerwowych.

W Poznaniu oczekiwano nie tylko zobaczenia w akcji gwiazd futbolu znanych wcześniej głównie z ekranów telewizora, ale też debiutu Jose Marii Bakero w roli trenera Lecha. Hiszpana kibice przyjęli, mówiąc delikatnie, chłodno. Na jednej z trybun wywieszono transparent „Szanujcie kibiców! Najpierw cyrki z transferami, potem burdel z biletami, teraz szopka z trenerami” adresowany jednak głównie do władz klubu.

Bakero nie miał zbyt wiele czasu na poznanie nowej drużyny, ale i tak zaskoczył składem. W bramce zamiast Krzysztofa Kotorowskiego stanął Jasmin Burić, a w pierwszej jedenastce zabrakło Tomasz Bandrowskiego – jednego z najlepszych zawodników w ostatnim meczu przeciwko Wiśle.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Już w 4. minucie zakotłowało się w polu karnym lechitów, ale na szczęście żaden z zawodników Manchesteru nie zdołał oddać strzału. Trzy minuty później Burić musiał sparować na rzut rożny piłkę po uderzeniu Emmanuela Adebayora. Już po chwili piłka wylądowała w siatce Kolejorza, ale wcześniej sędzia odgwizdał pozycję spaloną zawodnika gości.

Lech Poznań - Manchester City 3:1Lech Poznań - Manchester City 3:1

Najbliżej strzelenia gola podopieczni Roberto Manciniego byli jednak w 18. minucie, kiedy znów w polu karnym Lecha zrobiło się ogromne zamieszanie. Piłka już zmierzała do siatki, ale z linii bramkowej wybił ją głową Marcin Kikut.

Lechici przebudzili się dopiero po 20 minutach. Pierwszy groźny strzał oddał w 23. minucie z rzutu wolnego Sławomir Peszko, ale silnie uderzona piłka przeleciała obok słupka.

Siedem minut później i tak już głośny od początku stadion eksplodował rykiem 40 tysięcy gardeł. Po dośrodkowaniu z lewej strony Siergieja Kriwca piłkę poza pole karne wybili obrońcy The Citizens, ale futbolówka trafiła wprost pod nogi Dimitrije Injaca, który potężną bombą nie dał szans na interwencję Shayowi Givenowi. Sytuacja, po której lechici objęli prowadzenie, do złudzenia przypominała akcję z meczu z Wisłą, kiedy także podobnego gola zdobył Injac.

Prowadzenie 1:0 poznaniacy utrzymali do przerwy i zapachniało wielką sensacją. Mancini zrozumiał, że jednak nie wygra w Poznaniu tak gładko, jak się spodziewał i na drugą połowę posłał w bój Davida Silvę.

Nie minęło 6 minut drugiej połowy i Anglicy wyrównali. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego znów w olbrzymim zamieszaniu Burić wybił piłkę przed siebie, wprost pod nogi Adebayora, który z bliska posłał ją pod poprzeczkę.

Od tego momentu oglądaliśmy na boisku bardzo zacięty i wyrównany bój. Bakero nie bał się robić odważnych zmian – zdjął Injaca i Stilicia, a wprowadził Kiełba i... Możdżenia.
- Po wejściu Silvy musiałem wzmocnić środkową linię – tłumaczył później zmiany nowy szkoleniowiec Lecha. – Injac nie był w stanie dalej grać na 100 proc., a Stilić jest graczem głównie ofensywnym, stąd takie zmiany. Poza tym gramy mecze co trzy dni, a nie mamy szerokiej kadry, więc takie zmiany są konieczne.

I trzeba przyznać, że roszady niczego w grze Lecha nie zepsuły. Rzucała się w oczy duża liczba podań na niewielkiej przestrzeni boiska, która przynosiła efekty, jeśli nie w postaci udanej akcji, to np. wywalczonego rzutu wolnego.

W 72. minucie Jacek Kiełb przebiegł z piłką pół boiska, zbyt późno jednak zdecydował się na podanie do Rudnevsa i w efekcie świetnie zapowiadająca się akcja zakończyła się głupią stratą.

Na niespełna 5 minut przed końcem padła bramka, która zapewne wejdzie do kanonu znanego jako „futbolowe jaja”. Po dośrodkowaniu w pole Manchesteru, obrońca Dedryck Boyata wybijał piłkę tak nieszczęśliwie, że trafił nią w Manuela Arboledę, a odbita piłka wleciała tuż przy słupku do bramki obok kompletnie zaskoczonego Givena.

Lech Poznań - Manchester City 3:1Lech Poznań - Manchester City 3:1

Stadion oszalał, ale do końca spotkania było jeszcze blisko 5 minut. W ostatniej minucie Anglicy powinni wyrównać, ale David Silva z pięciu metrów uderzył nad poprzeczką. Gdy już wydawało się, że Lech dowiezie sensacyjne 2:1 do końca, okazało się, że nic z tego, bo... wygra 3:1! Po szybkiej kontrze biegnący środkiem pola Mateusz Możdżeń zdecydował się na uderzenie z ponad 20 metrów i wyszedł mu strzał życia. Młody pomocnik po chwili szalał z radości wraz z kolegami z drużyny i kibicami.

Sensacja stała się faktem – mistrz Polski pokonał wielki Manchester City 3:1! To z pewnością najbardziej niespodziewane zwycięstwo w ostatnich latach w polskiej piłce klubowej.
- Zawsze wychodzimy na boisko z nastawieniem, żeby wygrać i dziś pokazaliśmy, że potrafimy to osiągnąć nawet wtedy, gdy gramy przeciwko jednej z najlepszych drużyn na świecie – mówił po spotkaniu szczęśliwy Semir Stilić.

Bardzo stonowany był za to Jose Maria Bakero, choć lepszego debiutu trenerskiego nie mógł sobie wymarzyć.
- Zwycięstwo dedykuję poprzedniemu trenerowi Lecha, nie mogę mówić, że jest ono tylko moją zasługą – mówił Hiszpan. – Wiem, że od Lecha oczekuje się, aby wygrywał wszystko i jest duża presja, ale liczę, że kibice docenią moją pracę, którą chcę tu wykonać. Dziś jeszcze się cieszymy z tego zwycięstwa, ale od jutra zaczynamy normalną pracę przed następnym meczem.

Piłkarze Lecha przyznają, że nowy trener nie miał na razie zbyt wiele czasu, aby cokolwiek zmienić w ich treningu czy taktyce.
- Trener jest z nami właściwie tylko jeden dzień, więc trudno się spodziewać rewolucji – opowiadał Siergiej Kriwiec. – Z nowych rzeczy właściwie powiedział tylko, żebyśmy więcej grali piłką, no i oczywiście starał się nas zmotywować na swój sposób do tego spotkania.

Tragedii z porażki swojego zespołu starał się nie robić Roberto Mancini.
- Mamy ostatnio mało szczęścia i ta porażka też była pechowa – przyznawał trener Manchesteru. – Jestem jednak pewny, że wygramy następny mecz i zapewnimy sobie awans. Kto wyjdzie jeszcze z grupy? Nie wiem, być może faworytem jest właśnie Lech.

Po 4 kolejkach Kolejorz jest liderem grupy – zespół z Manchesteru wyprzedza dzięki lepszemu bilansowi bramek. W drugim spotkaniu Juventus Turyn bezbramkowo zremisował z Red Bull Salzburg. To oznacza, że w następnym meczu lechitom do awansu wystarczy remis u siebie z Juventusem.

Lech Poznań - Manchester City 3:1 (1:0)

Bramki: 30. Dimitrije Injac, 86. Manuel Arboleda, 90. Mateusz Możdżeń - 51. Emanuel Adebayor.

Żółte kartki: Artjoms Rudnevs, Ivan Djurdjević - Micah Richards, Wayne Bridge.
Sędziował: Pieter Vink (Holandia).

Lech: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sławomir Peszko (73. Jakub Wilk), Dimitrije Injac (52. Jacek Kiełb), Ivan Djurdjević, Siergiej Kriwiec - Semir Stilić (63. Mateusz Możdżeń) - Artjoms Rudnevs.

Manchester City: Shay Given, Pablo Zabaleta, Micah Richards, Dedryck Boyata, Joleon Lescott - Adam Johnson, Patrick Vieira, Wayne Bridge (70. Alexandr Kolarov), Shaun Wright-Phillips (46. David Silva) - James Milner (78. Vincent Kompany), Emmanuel Adebayor.

Źródło: Lech - Manchester City 3:1: Sensacja! Lech ograł wielki Manchester!, mmpoznan.pl, Zenon Kubiak

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto