Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań przegrał z Miedzią Legnica 2:3. Kolejorz znów bez punktów [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Lech Poznań przegrał z Miedzią Legnica 2:3
Lech Poznań przegrał z Miedzią Legnica 2:3 Piotr Krzyżanowski
Lechici przegrali zasłużenie 2:3 (0:1), będąc przede wszystkim w pierwszej odsłonie zespołem zdecydowanie gorszym od broniącego się przed degradacją beniaminka. Stadion Miedzi Legnica, na którym Kolejorz grał dopiero drugi raz w swojej historii, znów okazał się twierdzą nie do zdobycia. Ponad 5 lat temu Lech Poznań skompromitował się tu w Pucharze Polski. W niedzielę ponownie zaprezentowali się słabo.

W pierwszej połowie podopieczni Dominika Nowaka zmiażdżyli bezradnego Lecha.

Jeśli Adam Nawałka miał jakiś plan na to spotkanie, to bardzo szybko legł on w gruzach. Już bowiem w 4 minucie Petteri Forsell uderzył z prawie 30 metrów z rzutu wolnego i niestety grający 200 mecz w ekstraklasie Jasmin Burić się nie popisał. Bośniak odbił piłkę przed siebie, odpowiednio nie zareagowali poznańscy obrońcy i Bożo Musa głową wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Ten gol podziałał na naszych piłkarzy paraliżująco. Musieli przejść do zdecydowanej ofensywy, ale nie bardzo wiedzieli jak to zrobić. Obrońcy bezproduktywnie wymieniali piłkę na swojej połowie, potem zwykle wędrowała ona na prawą stronę, gdzie kompletnie nie mógł odnaleźć się Kamil Jóźwiak. Skrzydłowy Lecha, albo przegrywał pojedynki z obrońcami, albo niecelnie podawał. Kilka razy próbował dośrodkować też Robert Gumny, ale obrona gospodarzy byłam czujna. Pewnie oddalała niebezpieczeństwo.

Miedź była znacznie konkretniejsza. Grała szybciej, dokładniej, prostymi środkami przenosiła się pod bramkę Kolejorza. Niewiele brakowało by w 11 minucie poznaniacy stracili drugiego gola. Ofiarna interwencja Rogne, przeszkodziła Mateuszowi Szczepaniakowi w oddaniu soczystego uderzenia.

Lech takich okazji nie miał. Do 41 minuty nie oddał ani jednego strzału. Tę wstydliwą statystykę przerwał Vernon de Marco, ale w tym momencie podopieczni Adama Nawałki przegrywali już 0:2. W 36 min. najlepszy na boisku Peterri Forsell zdecydował się bowiem na uderzenie z dystansu. Piłka zmierzała w samo okienko bramki Lecha. Burić interweniował, ale nie był w stanie jej dosięgnąć.

Trener Lecha zareagował. Ściągnął Jóźwiaka i wprowadził pomijanego ostatnio Amarala. Portugalczyk miał wzmocnić, kulejącą ofensywę. Szybko zdobyty gol kontaktowy, mógłby Lechowi dodać animuszu.

Pierwszą okazję po przerwie miał Christian Gytkjaer. Niewidoczny do 52 min. Duńczyk strzelił jednak minimalnie niecelnie. Chwilę później jednak poznaniacy "złapali kontakt". Tiba zatańczył z piłką w polu karnym, zdołał dograć na 5 metr, gdzie znalazł się Maciej Gajos. Wystarczyło tylko przyłożyć nogę, by zdobyć gola. Arbiter miał jednak wątpliwości, czy bramka została zdobyta prawidłowo. Konsultacje z VAR trwały prawie 3 minuty, ale w końcu Tomasz Kwiatkowski wskazał na wapno.

Piłkarze Lecha zaczęli nagle szybciej biegać, z gospodarzy natomiast wyraźnie zeszło powietrze. Kolejorz dominował, ale klarownych sytuacji sobie nie stwarzał.

Decydująca okazała się 77 minuta. Po dośrodkowaniu w pole karne Lecha, znów nie popisał się Vujadinović. Odbił piłkę ręką i decyzja arbitra mogła być tylko jedna - rzut karny. Pewnym egzekutorem okazał się Omar Santana.

Trzeba oddać naszym piłkarzom, że próbowali walczyć do końca. Nadzieje na remis w 5 minucie doliczonego czasu gry dał jeszcze Amaral, który strzelił nad bramkarzem Miedzi. Niestety nic więcej lechici nie potrafili już wykreować i znów wracali do domu bez punktów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto