Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Ruch Chorzów 1:0. Kuriozalny gol Kiełba [WIDEO]

Grzegorz Szkiłądź, Maciej Lehmann
Jesienią Lech przegrał z Ruchem 0:1
Jesienią Lech przegrał z Ruchem 0:1 FOT. MIKOŁAJ SUCHAN / POLSKAPRESSE
Lech Poznań pokonał na własnym boisku Ruch Chorzów 1:0 (1:0) w meczu 27. kolejki Ekstraklasy i cały czas liczy się w walce o europejskie puchary. Gola na wagę trzech punktów zdobył w kuriozalnych okolicznościach Jacek Kiełb.

Była 37. minuta meczu. Grzegorz Wojtkowiak zagrał spod linii końcowej do Jacka Kiełba. Pomocnik ograł obrońcę Ruchu i z boku szesnastki strzelił leciutko na bramkę Matko Perdijica. Piłka toczyła się wieczność, jednak golkiper Niebieskich przepuścił ją pod rękawicami. Sam Kiełb długo nie mógł uwierzyć, że zdobył swojego pierwszego gola w barwach Kolejorza.

- Miałem sporo szczęścia przy bramce, ale przecież szczęściu trzeba pomóc - powiedział w przerwie popularny "Ryba".

Przez prawie całe spotkanie kibice Kolejorza nie dopingowali swojej drużyny. Spora grupa fanów przyszła na mecz w czarnych koszulkach. To forma protestu przeciwko ostatnim decyzjom PZPN.

Czytaj także: Bakero zadowolony po zwycięstwie z Ruchem

W ostatnich minutach meczu kibice zaczęli jednak wspierać swoich ulubieńców, a ci odwdzięczyli się kapitalną końcówką. Najpierw Bartosz Ślusarski mógł pokonać bramkarza Ruchu strzałem z dystansu, a chwilę później Perdijic odkupił błąd z pierwszej połowy fenomenalnie broniąc główkę Ivana Djurdjevica.

Kolejorz wygrał i nadal liczy się w walce o europejskie puchary.

Zobacz galerię zdjęć z meczu Lech Poznań - Ruch Chorzów

Zobacz także:
Konferencja po meczu Lech - Ruch
Wydarzenia tygodnia w serwisie Głos.tv

Lech Poznań - Ruch Chorzów 1:0 (1:0)
Bramka: Jacek Kiełb (37).

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Ivan Djurdjevic, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Jacek Kiełb (62. Siergiej Kriwiec), Dimitrije Injac, Semir Stilic, Rafał Murawski, Jakub Wilk (84. Tomasz Mikołajczak) - Vojo Ubiparip (74. Bartosz Ślusarski).

Ruch Chorzów: Matko Perdijic - Ariel Jakubowski, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Marek Szyndrowski - Marek Zieńczuk (80. Paweł Abbott), Paweł Lisowski (62. Marcin Malinowski), Maciej Jankowski (57. Sebastian Olszar), Andrej Komac, Łukasz Janoszka - Arkadiusz Piech.

Żółte kartki: Dimitrije Injac, Semir Stilic.
Sędzia: Michał Mularczyk (Skierniewice).
Widzów: 15 000.

LECH POZNAŃ - RUCH CHORZÓW: TAK RELACJONOWALIŚMY NA ŻYWO. KLIKNIJ!

PRZED MECZEM: To będzie bardzo smutna kolejka. Wojewodowie zamykają kolejne stadiony. Najbliższe mecze przy pustych trybunach zagrają zespoły Śląska Wrocław, Zagłębia Lubin oraz Widzewa Łódź. Na sobotni pojedynek Lecha z Ruchem wpuszczeni zostaną kibice, ale na znak protestu przeciwko decyzjom rządu i PZPN, nie ma być opraw, dopingu, a zamiast klubowych koszulek sympatycy Kolejorza mają założyć czarne T-shirty. Mecz toczył się będzie w raczej ponurej atmosferze.

- Mimo wszystko cieszę się, że na trybuny wrócą kibice. Wprawdzie nie będą nas dopingować, ale ja rozumiem ich postępowanie. Nam natomiast pomoże sama ich obecność - powiedział trener Jose Bakero. Hiszpański szkoleniowiec podkreślał, że wszyscy są rozczarowani występem przeciwko Wiśle, ale Lech cały czas jest w grze o europejskie puchary i nie rezygnuje z walki o podium.

- W Krakowie po raz kolejny zabrakło nam przekonania, że możemy wygrać. Pewne rzeczy zrobiliśmy dobrze, ale gdy przegrywasz, wydaje się, że wszystko było źle. Jutro postaramy się wyjść bardziej zmotywowani, tak jak to było w meczem z Górnikiem. Musimy być bardziej agresywni. To dla nas jeszcze ważniejszy mecz niż przeciwko Wiśle - podkreślał Bakero.

Lech ma problemy kadrowe. Na pewno nie zagra kontuzjowany Rudnevs. Kto go zastąpi? Prawdopodobnie Vojo Ubiparip. Szansę na grę mają też Bartosz Ślusarski i Tomasz Mikołajczak. Ten ostatni został we wtorek szczęśliwym tatą Miłosza. Może będzie miał okazje wykonać kołyskę i golem uczcić to wydarzenie?

W pełni sił jest już Ivan Djurdjević, do dyspozycji trenera będzie też Rafał Murawski. Problemy mięśniowe ma natomiast Hubert Wołąkiewicz i jego na pewno nie zobaczymy w starciu z chorzowianami.

Czytaj także: Injac wierzy w pucharu do samego końca
Trener Ruchu: To Kolejorz jest faworytem
Lech musi ostro ruszyć na Ruch

Warto wierzyć do końca
Z Dimitrije Injacem, pomocnikiem Lecha, rozmawia Hubert Maćkowiak

Mecz z Ruchem Chorzów trzeba po prostu wygrać, by przedłużyć ostatnie nadzieje na grę w europejskich pucharach.
To najważniejszy mecz. Jest o co walczyć. Dla nas każda najbliższa kolejka to finał, gramy o życie. Liga wciąż zadziwia, prawie wszyscy tracą punkty i pewnie nie- raz będą tracić. Wciąż jeszcze mamy szansę, trzeba się porządnie zmobilizować w tych ostatnich kolejkach i wierzyć, że uda nam się osiągnąć cel.

Z mobilizacją w tym sezonie Lech ma chyba największe problemy.
Chcemy sprostać temu wyzwaniu. W ostatnim sezonie do końca wierzyliśmy w sukces i to się opłaciło. Teraz mam nadzieję, że będzie podobnie. Może teraz doskoczymy do podium, tak jak wtedy w ostatniej chwili wskoczyliśmy na pierwsze miejsce. W spotkaniu z Ruchem inny scenariusz niż wygrana nie wchodzi w rachubę. A przecież później mamy kolejne mecze prawdy: z walczącą o europejskie puchary Lechią Gdańsk oraz z bijącą się o utrzymanie Polonią Bytom. To będą trudne spotkania, tym bardziej że rozgrywane na wyjeździe. Perspektywa wskoczenia na podium jest wystarczającą motywacją. Innej nam nie potrzeba.

Postawa Ruchu Chorzów jest dla Pana jakimś zaskoczeniem?
Ruch już w poprzednim sezonie pokazał, że może być groźny. Wtedy zajęli wysokie trzecie miejsce. Stać ich na to, żeby namieszać także w końcówce tych rozgrywek. Chorzowianie na pewno będą chcieli w Poznaniu nie przegrać. Nie wolno sobie pozwolić nawet na chwilę dekoncentracji.

Ruch w tym sezonie potrafił wygrać dwukrotnie z Legią, raz z Wisłą. Także Lech ma za co się rewanżować chorzowianom…
Ostatnio jesienią przegraliśmy 0:1. Wtedy ten mecz trochę nas dobił. Graliśmy dwa lub trzy dni po rywalizacji w Lidze Europejskiej. Zazwyczaj jednak z Ruchem nieźle sobie radziliśmy. Wszyscy bardzo dobrze wspominają wydarzenia sprzed roku, kiedy wygrywając z tą drużyną, zdobyliśmy tytuł mistrzowski. Trzeba wierzyć, że tym razem powtórzy się ten pozytywny scenariusz i zwycięstwo nas podbuduje. Bardzo na to liczymy.

Arkadiusz Piech strzelił w tym roku Legii cztery gole w dwóch meczach, ale w perspektywie całego sezonu nie jest gwiazdą ekstraklasy. Trzeba bać się tego napastnika?
Dominując na całym boisku, a przede wszystkim w środku pola, możemy tego gracza odciąć od podań. Groźny bywa też Maciej Jankowski, ale trzeba ich pozbawić chęci atakowania. Jeśli zagramy od początku z determinacją, to będziemy prowadzić grę i Ruch nie dojdzie do głosu.

Rozmawiał Hubert Maćkowiak

Czytaj także: Injac wierzy w pucharu do samego końca
Trener Ruchu: To Kolejorz jest faworytem
Lech musi ostro ruszyć na Ruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto