Przed meczem Jacek Zieliński dość tajemniczo wypowiadał się na temat sposobu, w jaki chce zaskoczyć Spartę. Ostatecznie nie zdecydował się na grę od pierwszej minuty dwoma napastnikami, za to wystawił w drugiej linii Jakuba Wilka kosztem Semira Stilicia.
Aby myśleć przynajmniej o doprowadzeniu do dogrywki, Lech musiał odrobić jednobramkową stratę z pierwszego spotkania i już w 4. minucie był bardzo bliski tego celu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Siergieja Kriwca piłka odbiła się od nóg jednego z praskich obrońców i trafiła w słupek. Sparta odpowiedziała cztery minuty później – po strzale Libora Sionki Krzysztof Kotorowski ładną paradą zażegnał niebezpieczeństwo.
Dalsza część pierwszej połowy przypominała do złudzenia pierwsze 45 minut spotkania w Pradze – lechici mieli optyczną przewagę, której jednak nie potrafili przekuć na gola lub chociażby obiecującą sytuację podbramkową. Co gorsza, poznaniakom nie wychodziły także stałe fragmenty gry. W 40. minucie sędzia przyznał im rzut wolny z około 18 metrów – przed dwoma laty, gdy w szczytowej formie był Semir Stilić, to byłoby prawie jak rzut karny. Niestety, w środę Bośniaka nie było na boisku, a do piłki podszedł Kriwiec, który uderzył prosto w mur.
Mimo wszystko poznańscy kibice nie tracili wiary – wszak wydawało się, że prędzej czy później uda się jakoś tę piłkę skierować do siatki. Wszelkie marzenia prysły w 49. minucie i to w wyjątkowo kuriozalnych okolicznościach . W zupełnie niegroźnej sytuacji w polu karnym Bartosz Bosacki usiłował blokować piłkę zmierzającą w kierunki linii końcowej, ale atakowany przez Vaclava Kadleca sfaulował go – tak przynajmniej orzekł sędzia, dyktując rzut karny.
- Z perspektywy ławki nie widziałem tego faulu, Bartek też zapewniał, że rywal potknął się o jego nogi, ale muszę zobaczyć tę sytuację na powtórce – mówił później trener Zieliński.
Gdy Jiri Kladrubsky pewnym strzałem wykorzystał jedenastkę, perspektywa awansu odjechała bardzo daleko – w tym momencie Lech musiał strzelić już trzy bramki. Zieliński zareagował natychmiast, ściągając Wilka i Drygasa, a wprowadzając Stilicia i Tshibambę. Wielu zastanawiało się, czy nie powinien tego zrobić wcześniej.
- Jeśli chodzi o Semira, to z całym szacunkiem dla niego, ale jest daleki od swojej normalnej formy – tłumaczył później szkoleniowiec Kolejorza.
Faktycznie, Bośniak nie wniósł do gry zupełnie nic. Trochę lepiej spisywał się Tshibamba, który w odróżnieniu od Artura Wichniarka przynajmniej potrafił dochodzić do podań kolegów. Co z tego jednak, skoro nawet mając piłkę, nie mógł z nią za wiele zrobić. Mądrze grająca Sparta bardzo skutecznie odcinała od podań oba skrzydła Lecha i łatwo rozbijała każdy z ataków gospodarzy.
Niemoc w ataku doprowadzała lechitów do prawdziwej frustracji i na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo. W 82. minucie doszło do przepychanki między zawodnikami obu zespołów, po której sędzia postanowił wyrzucić z boiska Marka Matejovskiego i Bartosza Bosackiego, a trzy minuty później także Libora Sinkę.
Obrazu gry to już nie zmieniło i mecz zakończył się mimo wszystko zasłużoną wygraną Sparty, która zagrała słabo, ale na tak fatalnie grającego Lecha w zupełności to wystarczyło.
Trener Sparty, Jozef Chovanec nawet gdyby chciał powiedzieć coś pozytywnego o grze swoich rywali, to chyba musiałby kłamać, więc zamiast tego skupił się na komplementowaniu kibiców Kolejorza.
- Dziękuję kibicom za stworzenie wspaniałej atmosfery – mówił Chovanec. – Słyszeliśmy, że czeka nas prawdziwe piekło na trybunach. Zapewne gdy cały stadion będzie otwarty, doping na nim będzie jeszcze bardziej gorący.
Trener Jacek Zieliński bardziej niż odpadnięciem z eliminacji Ligi Mistrzów przejmował się dręczącą jego zespół niemocą strzelecką.
- Piłkarska prawda jest taka, że jak nie strzelasz bramek, to przegrywasz – mówił po spotkaniu trener Zieliński. - Szkoda nam tego meczu, bo Sparta była zespołem w naszym zasięgu, a o naszych porażkach decydowały detale. Kolejny raz kończymy mecz wynikiem 0:1 i musimy się zastanowić, co z tym zrobić. Próbowaliśmy gry w innym ustawieniu, ale nic to nie dało.
- Gdybyśmy w pierwszej połowie wykorzystali którąś z okazji, to mecz ułożyłby się zupełnie inaczej, ale zamiast tego tuż po przerwie sami straciliśmy gola i to już właściwie ułożyło cały mecz – żałował Jakub Wilk.
Na prawdziwy symbol kryzysu strzeleckiego poznaniaków zasługuje fakt, że najbliżej zdobycia gola dla Lecha w tym meczu był w 4. minucie... obrońca Sparty. Choć Kolejorz odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów, nie oznacza to, że żegna się z europejskimi pucharami. Lech zagra w następnej rundzie eliminacji, ale Ligi Europejskiej. Jeśli jednak nie poprawi skuteczności, nie będzie miał tam czego szukać.
Lech Poznań - Sparta Praga 0:1 (0:0)
Bramka: 50. Kladrubsky (karny)
Żółte kartki: Wilk, Wojtkowiak, Arboleda (Lech) - Wilfried, Brabec, Repka.
Czerwone kartki: Bosacki - Matejovsky, Sioko.
Sędziował: Fredy Fautrel (Francja)
Widzów: 13.370
Lech: Kotorowski - Wojtkowiak (87. Kiełb),Arboleda, Bosacki, Gancarczyk - Peszko, Injac, Kriwiec, Drygas (57. Stilić), Wilk (53. Tshibamba) - Wichniarek.
Sparta: Blazek - Kladrubsky, Repka, Brabec, Pamic - Sionko, Kucka (75. Hejda), Hoheneder, Matejovsky, Kadlec (67. Zofcak) - Wilfried (90. Lacny).
Piłka nożna w Poznaniu Lech Poznań, Warta Poznań, Euro 2012 w Poznaniu |
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?