Chociaż kazachski klub Żetysu Tałdykorgan jest znacznie niżej notowany od poznańskiego Lecha, mecz był wielką niewiadomą. Kazachowie są bowiem w pełni sezonu, a lechici dopiero niedawno rozpoczęli przygotowania po letniej przerwie.
Różnicę było widać już od pierwszych minut, kiedy na boisku przeważali goście. Grali szybciej i dokładniej, ale na szczęście nie umieli ani razu zagrozić bramce Krzysztofa Kotorowskiego. Poznaniacy nie imponowali niczym szczególnym, ale i tak w pierwszej połowie to oni byli bliżsi zdobycia gola. W decydujących momentach brakowało im jednak albo zdecydowania (sytuacja Luisa Henriqueza z 34. minuty), albo celności (sytuacje Bartosza Ślusarskiego z 19. minuty i Aleksadra Toneva z 33.).
Do przerwy było 0:0, co nie napawało optymizmem. Były bowiem obawy, czy nie najlepiej przygotowani lechici wytrzymają mecz kondycyjnie. Okazało się jednak, że także Kazachom zaczęło brakować tchu, a w Lechu wiele odmieniły roszady – Vojo Ubiparip wszedł w miejsce nieco zagubionego Siergieja Kriwca, a Rafał Murawski mało pożytecznego w ofensywie Łukasza Trałkę.
„Muraś” zaliczył prawdziwe wejście smoka i w 61. minucie zdobył tak upragnionego przez kibiców gola. Prawdziwym „ojcem” bramki był jednak Gergo Lovrencsics, który w imponującym stylu przedarł się prawym skrzydłem i spod samej linii końcowej wyłożył piłkę Murawskiemu tak, że ten nie miał prawa nie wykorzystać tej sytuacji.
Cztery minuty później było już 2:0. Bartosz Ślusarski dośrodkował z lewej strony, ale wydawało się, że nic z tego nie będzie. Obrońcy Żetysu spokojnie czekali aż piłka spadnie im pod nogi, a wtedy jak spod ziemi wyrósł przy nich Lovrencsics i strzałem z woleja umieścił piłkę w siatce.
Później na moment do głosu doszli goście, ale najpierw Kotorowski obronił strzał z ostrego kąta Marko Djalovicia, a chwilę później niepilnowany w polu karnym Zoran Kostić uderzył głową bardzo niecelnie.
Lechici też mieli szanse na trzeciego gola, ale znowu brakowało skuteczności i mecz zakończył się wynikiem 2:0, który wydaje się solidną zaliczką przed rewanżem.
- Prawdę mówiąc to bardzo niewdzięczny wynik, bo ewentualna strata gola sprawi, że będzie nerwowo, bardzo żałuję, że nie udało nam się zdobyć tej trzeciej bramki – przyznawał po meczu Mariusz Rumak, trener Kolejorza.
W podobnym tonie wypowiadali się także piłkarze.
- Ale to i tak lepszy wynik niż 1:0 – ocenia Marcin Kamiński. – Teraz czeka nas bardzo długa i męcząca podróż, dlatego na pewno nie możemy być w pełni spokojni.
Kolejorz wydaje się jednak zdecydowanym faworytem. Optymizmem napawa przede wszystkim to, że lechici stwarzali sobie sytuacje, a rywale zaprezentowali się dość mizernie w ofensywie. Rewanż zostanie rozegrany 12 lipca.
Lech Poznań - Żetysu Tałdykorgan 2:0 (0:0)
Bramki: 61. Murawski, 65. Lovrencsics.
Żółte kartki: Kostić, Dobrasinović.
Sędziował: Luc Wouters (Belgia).
Widzów: 23 108.
Lech: Kotorowski - Możdżeń, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez - Trałka (54. Murawski), Drewniak - Lovrencsics, Kriwiec(46. Ubiparip), Tonev (84. Kiełb) – Ślusarski.
Żetysu: Loginowskij - Mukanow, Mihajlov, Dautow, Djalović - Dobrasinović, Kostić - Junuzović (70. Szczotkin), Skorych (81. Spanow), Mużykow (70. Kumisbekow) – Belić.
Wkrótce wideo!
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?