Kilkadziesiąt tysięcy złotych w zwykłej, supermarketowej reklamówce przyniosła do jednego z Biur Obsługi Mieszkańca MPGM, czyli firmy zarządzającej mieszkaniami komunalnymi, lokatorka, która chciała spłacić dług. O sprawie napisała "Gazeta Wyborcza".
Plastikową torbę kobieta trzymała mocno pod pachą, ale gdy wyjawiła, co w niej ma w biurze zrobiło się nerwowo. - Powiedzieliśmy tej pani, że nie może długu spłacić u nas, że musi to zrobić w banku. Dla jej bezpieczeństwa poprosiłem pracownika, by jej towarzyszył - mówi kierownik BOM-u.
Zobacz także: Jarosław Pucek: Nawet z Pentagonu wypływają dane
To nie jedyna osoba, która w ostatnich tygodniach chciała spłacić zadłużenie w gotówce. - Jeden z lokatorów "od ręki" zapłacił trzydzieści tysięcy złotych złotych - mówi Jarosław Pucek, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych.- Pięciu innych najemców złożyło oświadczenia, że spłacą zadłużenie w ratach.
Do dyrektora zgłosił się też mężczyzna, który powierzył rachunki żonie. Gdy wizja eksmisji zawisła nad rodziną kobieta przyznała, że nie płaciła czynszu. Małżonek przyszedł do ZKZL, by zapewnić, że jest w stanie spłacić długi. Zdziwił się jednak bardzo, gdy okazało się, że nie chodzi o kilkanaście tysięcy złotych, ale o ponad sto!
"Moda" na spłacanie długów to efekt zdecydowanej polityki miasta. ZKZL od kilku tygodni eksmituje największych dłużników - na bruk.
Więcej na stronie Głosu Wielkopolskiego
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?