Harakiri Farmers, czyli Dominika Knapik i Wojtek Klimczyk spektaklem "Keret" wygrał zeszłoroczny konkurs "Nowe sytuacje" towarzyszący festiwalowi Malta. Duet zawitał także na obecną edycję festiwalu, prezentując sztukę "Beat Hotel".
Spektakl to właściwie performance, w którym głównym środkiem wyrazu są ciała aktorów i ich ruch sceniczny. Autorzy postanowili odwołać się w nim do mitów współczesnej Ameryki i zderzyć je z bieżącymi wydarzeniami - pojawia się nawet sam Barack Obama, którego podobiznę na koszulce nosi jeden z aktorów.
Wyszła z tego wszystkiego sztuka aż do przesady enigmatyczna - domyślić się z ruchów aktorów, które gesty mają obrazować western, a które - wojnę w Wietnamie to zabawa raczej dla badaczy sztuki performance niż zwykłej publiczności.
40 minut patrzenia na kolejne scenki - tarzanie się po podłodze, mechaniczne powtarzanie tych samych, celowo sztucznych gestów, które przerywa jeden monolog i jedna piosenka nie dostarczyły mi, niestety, ani krzty intelektualnej czy estetycznej przyjemności.
Odbiór dzieła skutecznie zniesmaczyli mi również obecni na przedstawienia fotoreporterzy, którzy najprawdopodobniej postanowili uwiecznić każdą sekundę spektaklu. Charakterystyczne pstryknięcia, chcąc nie chcąc, skomponowały mi się w jedną całość z treścią dzieła. Treścią, która zresztą w ogóle mnie ani nie uderzyła, ani nie przekonała. Na pewno za to zapamiętam nazwę zespołu - Harakiri Farmers. Pierwszy człon był pierwszą rzeczą, na jaką miałem ochotę po obejrzeniu "Beat Hotel". Spektakl mógłbym polecić tylko wybitnym fanatykom sztuki performance o dużej tolerancji. Miłośnikom teatru bardziej tradycyjnego radzę przyjrzeć się innym spektaklom.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?