Opisanie sztuki "Tourniquet" słowami nie jest łatwe. Flamandzcy artyści wystawiają dzieło niepokojące wizualnie, bazujące w dużej części na wyobraźni widza. Nie ma tu słów ani dialogów, tak samo jak nie ma prostych rozwiązań. Widz cały czas musi się domyślać, o co w tym wszystkim chodzi. Są momenty, kiedy jest to dość trudne.
Już sam początek świadczy o tym, że nie będzie to zwykły teatr. W zupełnych ciemnościach sali Ośrodka Teatralnego Maski słychać tylko toczące się po chodnikowych płytkach... coś. Tego, że są to płytki również możemy się tylko domyślać. Stopniowo narastający hałas uruchamia wyobraźnię, wywołując pewien lęk przed tym, co schowane jest w ciemności. Dopiero po chwili światło ukazuje dziwną, hałasującą maszynerię i obsługującego ją aktora.
Aktora nagiego, podobnie zresztą jak pozostałe dwie postaci obecne na scenie. Całość jednak nie epatuje nagością. Zresztą po chwili od rozpoczęcia spektaklu aktorzy się ubierają. Nieco ostentacyjnie, jakby chcieli powiedzieć widowni "Patrzcie, do czego nas zmuszacie".
Potem jednak aktorzy będą się znowu ubierać i rozbierać, malować farbami i posypywać białym proszkiem. Będą to robić i gwałtownie, i powoli, dynamika spektaklu jest bowiem bardzo zmienna.
Czy są to duchy historii? Zwykli ludzie opętani przez demony? Kolejni ciemięrzyciele, będący jednocześnie idolami tłumów? Idolami obalanymi, co widać było w jednej ze scen. Aktorka, która po wspięciu się na dziwne podwyższenie (to samo, które na początku spektaklu wywoływało hałas) "śpiewa" na tle faszystkowskiej flagi ze swastyką, a chwilę później zostaje naznaczona czarną farbą i spada ze swojej specyficznej "sceny". Pozostali aktorzy dokonują zaś jej symbolicznego pochówku.
Swastyka, naznaczenie, upadek, pochówek i umycie rąk przez jednego z aktorów - sztuka wystawiana przez teatr Abattoir Fermé pełna jest symboli. Całość jest bardzo wizualna i pod tym względem niezwykle wyrazista.
Gwałtowny koniec przynosi pewną wskazówkę co do wymowy spektaklu. Po kolejnym symbolicznym wywyższeniu jednego z aktorów wszystko nagle się zatrzymuje, a aktorzy pozostając w bezruchu, sprawiają wrażenie wybudzonych z jakiegoś mistycznego transu. Jakby po raz kolejny zwracali się do widzów, tym razem jednak zadając im pytanie "Co myśmy zrobili?"
"Tourniquet" nie należy do spektakli łatwych. Sztuka zmusza widza do stawiania pytań, nie dając jednoznacznych odpowiedzi. Niektórym może to przeszkadzać. Choć kilka osób opuściło salę przed zakończeniem spektaklu, to jednak pozostała część maltańskiej publiczności nagrodziła flamandzkich artystów gromkimi brawami.
Tourniquet
Reżyseria: Stef Lernous
Muzyka: Kreng
Występują: Kirsten Pieters, Kristof Coenen, Chiel van Berkel.
Więcej o tegorocznym festiwalu teatralnym Maltaw naszym serwisie specjalnym.
17, 18, 24, 25 lipca, Stary Rynek | 3 lipca 2010 - Malta |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?